Wtorkowe posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości zaplanowano na godz. 11. Punkt obrad był jeden: księgi wieczyste i hipoteka. Tymczasem rano szef komisji Marek Ast zapowiedział, że na obradach mają też stanąć zmiany w SN. Nie udało się.
– Posłowie przychodzący na posiedzenie komisji trzy dni wcześniej powinni wiedzieć, czym będą się zajmować – grzmiała opozycja.
Pomysł przewodniczącego Asta uznano za „wrzutkę” przed właśnie rozpoczynającym się posiedzeniem Sejmu. Wątpliwości co do formy rozszerzenia obrad komisji potwierdziło także Biuro Legislacyjne Sejmu.
Na posiedzeniu zabrakło przedstawicieli SN, organizacji sędziowskich, a przedstawiciele prezydenta (formalnie autora projektu) dotarli z opóźnieniem. Kolejne przerwy na wniosek opozycji pokazały, że nie ma szerokiej zgody na takie procedowanie. I choć prezydium komisji zdecydowało o rozszerzeniu jej prac, to kolejny wniosek o przerwę do środy pogrążył PiS. Na 29 posłów 14 było za przerwą, a 11 było przeciw. W efekcie komisja zajmie się zmianami w SN w środę od godz. 10.30.
– Trzeszczy w Zjednoczonej Prawicy. PiS nie miał dziś większości na Komisji Sprawiedliwości, więc opozycja wygrała głosowanie ws. przełożenia prac na jutro. PiS kłóci się z Ziobrą, a Ziobro z PiS. A dla Asta nauczka, aby przestrzegał regulaminu Sejmu – napisała na Twitterze poseł Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO).