Przewodnicząca Komisji Europejskiej w piątek rano spotka się z polskim premierem, na marginesie szczytu UE–Unia Afrykańska. – Główny temat to wydarzenia na Ukrainie. Ale będą też omawiać inne sprawy, a do nich należy praworządność – powiedziała w czwartek rzeczniczka Komisji Dana Spinant.
Von der Leyen spotkała się dwa tygodnie temu z Andrzejem Dudą, który przedstawił w Brukseli swój projekt ustawy kończącej spór o Izbę Dyscyplinarną. Jeśli KE uzna go za idący wystarczająco daleko, może zatwierdzić Krajowy Plan Odbudowy. Tematem rozmowy będzie też uznany w środę przez TSUE za legalny mechanizm warunkowości, który pozwala wstrzymywać fundusze państwom, w których łamanie praworządności zagraża interesom finansowym UE. Parlament Europejski zaapelował w środę o szybkie jego zainicjowanie wobec Polski i Węgier, ale zarówno Ursula von der Leyen w swoim pierwszym oświadczeniu, jak i Johannes Hahn, komisarz ds. budżetu, nie podzielali poglądu, że sprawa jest pilna.
Czytaj więcej
Polskie władze chyba się pogodziły, że reguła „pieniądze za praworządność” jest nie do podważenia. Stoją przed większym wyzwaniem – wypłatą środków z UE.
– Pierwszy przypadek musi być bardzo dobrze uzasadniony, bo to będzie pierwszy raz w historii. Miałoby zatem sens rozpoczęcie od Węgier, a dopiero potem, budując ma pierwszym doświadczeniu, wskazanie na Polskę – uważa Sebastien Platon, profesor prawa europejskiego na Uniwersytecie Bordeaux.
Eksperci uważają, że zarzuty pod adresem Węgier wskazują na wyraźny związek między łamaniem praworządności a unijnymi pieniędzmi: Węgry mają najwyższy w UE wskaźnik defraudacji funduszy UE. W Polsce zarzuty dotyczą sądownictwa, ale nie ma na razie doniesień, jak mogłoby to wpływać na wydawanie pieniędzy.