Niejasny i nieidealny system dyscyplinarek sędziowskich: szybkie zmiany są konieczne

Trzeba rozwiązać konflikt wokół Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jest wiele pomysłów, jak to zrobić.

Publikacja: 12.08.2021 20:15

Debatę prowadził Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” (od lewej), a ucze

Debatę prowadził Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” (od lewej), a uczestniczyli w niej Marek Dobrowolski, dr hab prawa konstytucyjnego KUL i sędzia SN w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych; Krzysztof Kwiatkowski, senator i b. minister sprawiedliwości; Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji; Waldemar Gontarski, prof , b .pełnomocnik rządu RP przed TSUE; Maciej Gutowski, prof. nauk prawnych Uniwersytet Adama Mickiewicza; Anna Surówka - Pasek, doradca prezydenta RP oraz Wiesław Kozielewicz, sędzia SN w Izbie Karnej

Foto: Rzeczpospolita

Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego to w ostatnim czasie jeden z najgorętszych tematów. Stąd też debata „Rzeczpospolitej". Wraz z naszymi gośćmi zastanawiamy się, jak rozwiązać kryzys wokół Izby. Polski rząd do 16 sierpnia powinien przekazać do Trybunału Sprawiedliwości UE informacje, jak zamierza rozwiązać konflikt związany z Izbą Dyscyplinarną SN. Zaproszonych do udziału w debacie pytamy, czy prezydent ma już pomysł, jak zażegnać konflikt, co zaproponuje rząd oraz jakie propozycje ma Sąd Najwyższy – i wreszcie – co myślą o nich eksperci.

Jaki pomysł na rozwiązanie konfliktu wokół Izby Dyscyplinarnej ma prezydent?

Anna Surówka-Pasek, doradca prezydenta RP

W Pałacu Prezydenckim trwa analiza orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i propozycji, które pojawiają się na bieżąco, oraz pisma od I prezes SN Małgorzaty Manowskiej. Prezydent jest otwarty na propozycje rozwiązań. Póki co nie została jeszcze przygotowana żadna konkretna propozycja zmian ustawy o Sądzie Najwyższym czy zreformowania systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jedno jest pewne, odpowiedzialność dyscyplinarna powinna być realna. Nie może dochodzić do tego, że społeczeństwo ma poczucie, że sędziowie, którzy popadają w konflikt z prawem, pozostają bezkarni.

Gotowy jest już senacki projekt na temat zmian w SN

Krzysztof Kwiatkowski, senator, b. minister sprawiedliwości

Działamy pod presją czasu. Dziś mamy wyłącznie senacki projekt, który wdraża wyrok TSUE. Z drugiej strony pojawia się gdybanie: może będzie projekt prezydencki, poselski czy rządowy. Nasz projekt realizuje to, co mamy w rozstrzygnięciu TSUE: zniesienie Izby Dyscyplinarnej SN i powrót do poprzednich przepisów, według których sprawy dyscyplinarne i odebranie immunitetu będą sądzone w Izbie Karnej SN. Projekt powierza też Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN sprawy dotyczące ubezpieczeń społecznych sędziów SN czy przeniesienia sędziego SN w stan spoczynku. I wreszcie zakłada wygaszenie stosunków służbowych obecnych sędziów ID jako powołanych w wadliwej procedurze przez nowy KRS w warunkach niegwarantujących bezstronności.

Kolejny element to wykreślenie z przepisu określającego delikty dyscyplinarne sformułowań dających podstawy do karania za treść orzeczeń. Chodzi o uprawnienia ministra sprawiedliwości do wyznaczenia specjalnego rzecznika dyscyplinarnego do ścigania konkretnego wskazanego przez ministra sędziego.

Sami sędziowie SN też mają pomysł, jak uzdrowić atmosferę wokół Sądu Najwyższego

Wiesław Kozielewicz, sędzia SN, Izba Karna

Władza sądownicza jest najsłabszą z władz. Ma znacznie mniejsze możliwości niż władza ustawodawcza, wykonawcza czy czwarta władza – media. Najskuteczniejszą bronią władzy sądowniczej jest wykładnia stosowanego przez nią prawa. Można napisać najlepszy przepis, a następnie go uchwalić, który sąd i tak zinterpretuje, czyli dokona jego wykładni powiedzmy na siedem rożnych sposobów. Sędziów tej broni nikt nie pozbawi, bo z uwagi na właściwości języka, w którym są pisane akty prawne, nie jest to możliwe. Próbował to np. ustawodawca w czasach PRL, tworząc ustawy ograniczające swobodę sądu w zakresie orzekania kar, zakazując stosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary, podnosząc dolne granice zagrożeń, zakazując stosowania warunkowego zawieszenia. Mimo to dało się stosować takie ustawy, po ich właściwej wykładni, w taki sposób, iż wydane orzeczenia nie były niesprawiedliwe. Oczywiście to zawsze zależy od konkretnego sędziego, wyznawanego przez niego systemu wartości, ukształtowanego sumienia.

Obrazowo, z chwilą opublikowania przepisów w Dzienniku Ustaw kończy się imperium władzy ustawodawczej, a wchodzimy, rozstrzygając spory wynikające z treści prawa, w sferę władzy sądowniczej, która ma zawsze ostatnie słowo. Mówi się, że ten ma władzę, kto ma długopis. Na etapie sądowym jest to sędzia. Jeżeli suweren w 1997 r. przyjął konstytucję, zaś w 2003 r. podjął decyzję o przystąpieniu naszego państwa do Unii Europejskiej, a Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem prawnym, to wyroki sądów muszą być respektowane i wykonywane.

Trybunał Sprawiedliwości UE chce zbyt wiele

Marek Dobrowolski, dr hab. prawa konstytucyjnego KUL, sędzia SN – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych

Tak daleko idąca ingerencja TSUE w ustrój państwa wykracza poza kompetencje przekazane UE w traktacie lizbońskim. Jest to niebezpieczne dla suwerenności państwa i wzmacnia tendencje federalistyczne w UE. Dlaczego TSUE pozwolił sobie na tak daleką ingerencję? Przyczyn szukać należy w bardzo ostrym konflikcie istniejącym w Polsce wokół reform wymiaru sprawiedliwości. Stąd płynie swoboda w ingerowaniu TSUE w wewnętrzny ustrój państwa. Ograniczanie kompetencji państwa członkowskiego uznaje za szkodliwe. Chociażby z tego względu uważam, że te sprawy powinny być rozwiązywane w Polsce tak, by nie wzmacniać tych federalistycznych tendencji. Wydaje się, że w poszukiwaniu optymalnego kształtu wymiaru sprawiedliwości istnieją dwa punkty graniczne. Z jednej strony nie ma prostego powrotu do sytuacji sprzed reform. Z drugiej – że te reformy wymagają zmian i korekt. Kwestia sprawy ID w TSUE nie jest sprawą ostatniego miesiąca. To, że wyrok będzie wydany, wiadomo było od miesięcy, jego kierunek też można było przewidzieć. Dziwię się, że dopiero teraz organy państwa reagują. Ta reakcja jest spóźniona – zmiany powinny być wprowadzone dużo wcześniej, aby nie przyczyniać się do kształtowania linii orzeczniczej TSUE, zawężającej kompetencje państwa członkowskiego.

Czy jest przestrzeń do szukania kompromisu?

Maciej Gutowski, prof. nauk prawnych, Uniwersytet Adama Mickiewicza

Mamy już szereg orzeczeń TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a nie jesteśmy samotną wyspą. Możemy się zastanawiać nad tym, kiedy sądy wychodzą ponad swoje kompetencje, gdy wydają słuszne rozstrzygnięcia, mniej słuszne, komentujemy orzeczenia SN, TK czy TSUE. Ale wiemy, że traktatowo zgodziliśmy się na to, że te rozstrzygnięcia są wiążące. Zgodziliśmy się też, wchodząc do Unii, że rozstrzygnięcia konkretyzujące traktatów będą wydawane w myśl obowiązującej od 50 lat i potwierdzonej naszą konstytucją i deklaracją do traktatu lizbońskiego zasady pierwszeństwa prawa unijnego przed ustawami. ID już w świetle orzeczeń, jakie zapadły, nie da się obronić. Nawet jeśli ją zreformujemy i powiemy, że na tym chcielibyśmy zakończyć, to zatrzymamy się w połowie drogi. Bo wiemy, że aktualny kształt KRS jest niezgodny z prawem, wiążącym nas standardem (ETPCz Reczkowicz) i z konstytucją. Znaleźli się w niej ludzie, którzy nie byli reprezentatywni dla swojego środowiska, wyłonieni w wadliwym mechanizmie prawnym z przerwaniem konstytucyjnej kadencji włącznie. Dalej mamy Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i innych sędziów powołanych z udziałem neo-KRS. Jeśli nie naprawimy tego zgodnie z regułami, będą oni orzekać z piętnem wadliwości przy powołaniu. Od tego nie da się uciec. Standard przed sądem dyscyplinarnym musi być zachowany, bo to on określa, które z orzeczeń stanowią „kwalifikowane bezprawie sądowe". Bardzo go zawęził TSUE i ETPCz. My z tym zostaniemy.

Rząd ma swoje racje

dr Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji

TSUE nie miał kompetencji do tak głębokiego ingerowania w kompetencje konstytucyjnych organów Polski, co nie zmienia faktu, że trwają analizy, jak mają wyglądać nowe przepisy regulujące tę materię. Zanim propozycja rządu trafi do debaty, zostanie przygotowana i przeanalizowania w ramach wewnętrznych procedur. Co do propozycji senackiej wygaszenia stosunków służbowych mówimy wprost: jest to niesystemowe i niekonstytucyjne. Z jednej strony mówi się, że obecni sędziowie ID nie są sędziami i jedynie zasiadają w SN, a z drugiej mówi się o wygaszeniu ich stosunków służbowych, czyli one zaistniały. Z perspektywy ustrojowej nie można się zgodzić, że osoba, której prezydent wręczył powołanie, nie jest sędzią, w szczególności z perspektywy art. 179 i 180 konstytucji. Nie zgadzam się na inne określanie sędziów ID SN niż jako sędziowie – co więcej tego faktu nie negują zarówno wyroki TSUE, uchwała Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, jak i „duża" uchwała SN. Zmiany z pewnością dotkną ID w SN, ale za wcześnie mówić, jak dalekie one będą.

Jak wykonać wyrok TSUE?

Waldemar Gontarski, prof. nauk prawnych, b. pełnomocnik rządu RP przed TSUE

TSUE zarzucił Polsce, że nie trzyma standardu niezawisłości, który niby (zdaniem TSUE) zawiera się w prawie traktatowym. Nie ma w prawie traktatowym słowa niezawisłość sędziowska czy niezawisłość sądu. Integracja unijna tak daleko jeszcze nie zaszła. Prawo do niezawisłego sądu zawarto w Karcie praw podstawowych (art. 47 akapit drugi), a Karta nie rozszerza kompetencji Unii. Wzorzec niezawisłości jest wyprowadzany w orzecznictwie TSUE z zawartego w art. 19 ust. 1 akapit drugi traktatu o UE prawa do skutecznego środka prawnego ujmowanego łącznie z art. 47 Karty. Wiemy, że na gruncie Konstytucji RP i na gruncie konwencji o ochronie praw człowieka prawo do niezawisłego sądu i prawo do skutecznego środka prawnego są różnymi prawami.

Po raz pierwszy taka konstrukcja, polegająca na łącznym stosowaniu art. 19 ust. 1 TUE i art. 47 Karty, została sformułowana przez TSUE w sprawie sędziów portugalskich. Ale w tym wyroku – w każdej wersji, z wyjątkiem angielskiej – czytamy, że TSUE ten standard będzie sprawdzał bez względu na to, jak sąd krajowy stosuje prawo unijne. Tylko w wersji angielskiej jest mowa o tym, czy stosuje prawo unijne. Jednak zgodnie z regulaminem TSUE autentyczną wersją językową jest jedynie ta, w której sprawę procedowano, a w sprawie portugalskiej był to język portugalski. Poprzez błędne tłumaczenie angielskiej wersji językowej TSUE rozszerza swoje kompetencje do badania niezawisłości sądów krajowych.

Jest pomysł, jak zażegnać konflikt związany z ID. Była I prezes SN Małgorzata Gersdorf przyjęła mnie jako pełnomocnika RP przed TSUE 30 stycznia ub.r. i wręczyła mi swój projekt zmiany przepisów ustawowych o ID. Chodziło o to, aby prezydent RP wybierał sędziów do ID z sędziów orzekających w pozostałych izbach SN. Dodałem do tego propozycję, aby dotychczasowi sędziowie ID trafili do pozostałych izb SN. Według mnie prerogatywa prezydenta jako kompetencja wyłączna do powoływania sędziów jest ostateczna. Można ją podważyć tylko w jednym przypadku – gdyby sędzią została osoba, która nie jest prawnikiem, a dyplom uzyskała w drodze przestępstwa.

Sędziowie ID SN są sędziami

Anna Surówka-Pasek

Nie mam żadnych wątpliwości, że osoby, które orzekają w Izbie Dyscyplinarnej, zostały powołane przez prezydenta na wniosek KRS i są pełnoprawnymi sędziami. W ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął spór kompetencyjny między SN a prezydentem w kwestiach dotyczących badania ostateczności i skuteczności stosowania przez prezydenta prerogatywy związanej z powoływaniem sędziów. Akt prezydencki dotyczący mianowania sędziego jest ostateczny.

Druga rzecz to orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego z wcześniejszego okresu. Chodzi o wyrok do sprawy SK 57/06. Trybunał orzekał o konstytucyjności przepisów ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które wówczas nie dawały możliwości złożenia odwołania w procedurze nominacyjnej przed KRS. Bardzo ważne jest to, co powiedział TK – że brak możliwości odwołania jest naruszeniem przepisów konstytucji, ale jednocześnie Trybunał uznał, że względy pewności prawa, względy ustrojowe przemawiają za ostatecznym charakterem prezydenckiej prerogatywy i nienaruszalnością już dokonanych na podstawie wniosków KRS powołań sędziowskich. Zresztą, jeżeliby uznawać, że osoby powołane na wniosek obecnie funkcjonującej KRS nie są sędziami, w jaki sposób stosować do nich przepisy o przeniesieniu w stan spoczynku w przypadku reorganizacji sądu? Byłaby to daleko idąca niekonsekwencja. Prezydent zwraca też uwagę na lipcowy wyrok TK. Uznał w nim, że duże znaczenie ma pierwszeństwo stosowania prawa unijnego przed prawem ustawowym, ale nie przed prawem konstytucyjnym. To konstytucja tworzy furtkę wpuszczającą porządek unijny do Polski, a co za tym idzie – to TK pozostaje sądem ostatniego słowa. To w jego kompetencjach jest badanie, czy przepisy prawa unijnego i ich interpretacja stosowana przez organy unijne mieszczą się w ramach, które zostały zakreślone konstytucją, a także zawartą na jej podstawie umową o przekazaniu kompetencji. TSUE nie może decydować o zawieszeniu funkcjonowania konstytucyjnych organów w Polsce.

Rząd się nie spieszy, a na koniec skorzysta ze ścieżki poselskiej

Krzysztof Kwiatkowski

Nie mam wątpliwości, że rząd skorzysta ze swojej ulubionej metody, czyli inicjatywy ustawodawczej grupy posłów PiS, która nagle i bez żadnej konsultacji pojawi się we wrześniu. I nie będzie to projekt poselski, tylko rządowy, zgłoszony przez posłów PiS.

Projekt Senatu literalnie realizuje kluczowe elementy wynikające z wyroku TSUE. Wartością dla polskich obywateli jest dalsze pozostanie w Unii oraz przestrzeganie zasad praworządności i tych wartości, o które upominają się europejskie trybunały. Bo niezależne sądy to jedna z tych wartości, o które walczyliśmy w Polsce jeszcze przed 1989 r. i które chcemy zachować już na zawsze.

Wiemy, co trzeba zrobić

Wiesław Kozielewicz

Zgłoszę kilka propozycji zmian przepisów z zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Po pierwsze, proponuję przywrócenie definicji przewinienia dyscyplinarnego, czyli powrót do redakcji z czasu sprzed wojny. Przewinienie dyscyplinarne to naruszenie przez sędziego przepisów prawa (zawartych w aktach prawnych różnego rodzaju) oraz uchybienia godności urzędu (czyli różne zachowania niegodne urzędu sędziego). Po drugie, należy znacząco ograniczyć autonomię organizacyjną Izby Dyscyplinarnej SN i w inny sposób wskazywać sędziów SN rozpoznających sprawy dyscyplinarne. Dziesięciu takich sędziów powinien – na jednokrotną kadencję czteroletnią – wskazać prezydent RP z grona 30 wylosowanych sędziów SN. Oni przez okres swojej kadencji zajmowaliby się tymi sprawami. Gdyby jednak okazało się, że tych spraw wpływa niewiele, pozostałą część pensum orzeczniczego wykonywaliby w swoich izbach. Oczywiście należy dokonać jeszcze kilku zmian w procedurze dyscyplinarnej, słusznie też wytkniętych w wyroku TSUE z 15 lipca. Chodzi m.in. o wzmocnienie praw sędziów obwinionych o popełnienie deliktów dyscyplinarnych, bo dziś mają mniejsze prawa niż oskarżeni, czy o dokonanie korekt w pozycji rzeczników dyscyplinarnych. Należy też dokonać zmiany, jeśli chodzi o skład i tryb powołania sędziów sądów powszechnych orzekających w pierwszej instancji w sprawach dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych.

Nadto poddaję propozycję co do zmiany trybu wyboru 15 sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa. Za kilka miesięcy kończy się rozpoczęta wiosną 2018 kadencja. Jest zatem czas na zmiany ustawy o KRS. Uważam, że sędziowie w wyborach bezpośrednich powinni wybrać 45 osób na kandydatów do KRS, spośród których Sejm kwalifikowaną większością wybrałby 15 sędziów, a następnie tak wybrane osoby musiałyby uzyskać akceptację Senatu RP (na wzór trybu powołania RPO).

Można było wyprzedzić TSUE

Waldemar Gontarski

Przedłużanie reakcji na orzecznictwo luksemburskie szkodzi samemu postępowaniu dyscyplinarnemu. Dla mnie już w styczniu ubiegłego roku oczywiste było, że zmiany w nim muszą nastąpić. Przez przeszło półtora roku można było podjąć wyprzedzająco działania legislacyjne. Niezbędność tych działań wynikała z moich wizyt w Luksemburgu jako pełnomocnika RP. Jednak swoistą linią graniczną jest nienaruszalność prerogatywy prezydenta RP do powoływania sędziów, w tym sędziów, którzy obecnie zasiadają w ID. W przeciwnym razie możemy wszystko zawiesić w państwie polskim, także głowę państwa.

Rząd nie powinien czekać na wyrok TSUE

Marek Dobrowolski

TK, badając traktat akcesyjny w 2005 r., wskazał, że to konstytucja panuje nad całym porządkiem Rzeczypospolitej, w tym również nad prawem UE. Wtedy już dostrzegano napięcie między zasadą nadrzędności konstytucji a zasadą pierwszeństwa. Jednak zarówno sądy konstytucyjne, jak i Trybunał UE nie dążyły do eskalacji tych napięć. Sytuacja, która powstała na kanwie orzecznictwa TSUE, dotyczącego reform polskiego wymiaru sprawiedliwości, zmienia tę sytuację, burzy pewne status quo i przesuwa znacznie dotąd nieprzekraczalne przez TSUE granice. Do takiego stanu przyczyniły się także organy państwa polskiego, które powinny znacznie szybciej reagować i wprowadzić zmiany tak, by nie dopuścić do rozszerzania kompetencji UE. Druga kwestia: przysłuchując się naszej dyskusji, dochodzę do wniosku, że w tym gronie udałoby się nam wypracować optymalne rozwiązania reform polskiego wymiaru sprawiedliwości. Bez ingerencji TSUE i z korzyścią dla międzynarodowej pozycji Polski.

Do SN powinni trafiać najlepsi, wybitni prawnicy

Maciej Gutowski

Sędziowie ze względu na ochronę sfery orzeczniczej muszą odpowiadać przed sądem o najwyższym standardzie. Prerogatywy prezydenta są ważne, ale by były one realne, poprzedzone muszą być zgodnym z prawem mechanizmem: prawidłowym konkursem, realnymi opiniami, wyłonieniem najlepszych kandydatów – takiego pakietu kandydatów, by prezydent i tylko on wykonał prerogatywę polityczną. Na polityczne decyzje w KRS nie ma miejsca, bo to przestrzeń prezydencka. KRS ma zająć się tym, kiedy spełnione są wymogi kwalifikacyjne. To jest ważne dla nas wszystkich. Gorąco przestrzegam przed łatwym kompromisem, ukierunkowanym na doraźne cele. Taki był 30 lat temu i dał paliwo dzisiejszej destrukcji. Łatwo powtórzyć błędy. Jeśli nie naprawimy wszystkich uchybień, czyli nie tylko Izby Dyscyplinarnej, lecz również KRS, i wypaczonego mechanizmu wyłaniania sędziów do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, innych izb i niższych sądów oraz wadliwości TK, to rewolucja w sądownictwie będzie się powtarzać przy każdej zmianie władzy. Zostanie z nami na lata. A przecież możliwy jest konstytucyjny ponadpartyjny kompromis, co widać na przykładzie wyłonienia RPO. Trzeba tylko pozwolić zadziałać konstytucji, nie przeszkadzając bezsensownymi werdyktami TK. A po usunięciu dokonanych zwykłymi ustawami naruszeń, chroniąc stabilność systemu i orzeczeń, zabrać się za prawdziwą reformę wymiaru sprawiedliwości, na którą czekamy od lat.

Nie kwestionujemy przynależności do UE

Krzysztof Szczucki

Żaden z głównych uczestników debaty, jak i wielu prawników popierających tezę o nadrzędności konstytucji, nie kwestionuje przynależności do UE. Polska ma prawo analizować, a nawet kwestionować w zakresie dostępnych jej kompetencji pewne zasady, pamiętając o konieczności proeuropejskiej wykładni prawa – ma ona jednak swoje granice. Dialog sądowy polega na tym, że się wymienia pewne argumenty, nie przesądzając, które są właściwe, a uczestnicy dialogu cechują się wzajemnym zrozumieniem i traktują partnera równorzędnie. Zgoda co do tego, że jest coś takiego, jak wykładnia. Oczekiwałbym jednak, że sądy najwyższych instancji będą zachowywały szczególną wstrzemięźliwość i roztropność: cechy, które starożytni grecy pod mianem „phronesis" określali jako naczelne cnoty życia publicznego.

Nie mam wątpliwości, że naczelną sprawą jest sprawne postępowanie dyscyplinarne. Ono dziś nie działa poprawnie z różnych względów. Te sprawy nie są rozpatrywane w takim tempie, który zadowoliłyby społeczeństwo, a sam model odpowiedzialności zawodowej sędziów po 1989 r. wzbudza wiele kontrowersji, czego przykładem może być słynna uchwała SN ws. sędziów orzekających w stanie wojennym. Nie ma wątpliwości, że postępowanie dyscyplinarne musi być zreformowane.

Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego to w ostatnim czasie jeden z najgorętszych tematów. Stąd też debata „Rzeczpospolitej". Wraz z naszymi gośćmi zastanawiamy się, jak rozwiązać kryzys wokół Izby. Polski rząd do 16 sierpnia powinien przekazać do Trybunału Sprawiedliwości UE informacje, jak zamierza rozwiązać konflikt związany z Izbą Dyscyplinarną SN. Zaproszonych do udziału w debacie pytamy, czy prezydent ma już pomysł, jak zażegnać konflikt, co zaproponuje rząd oraz jakie propozycje ma Sąd Najwyższy – i wreszcie – co myślą o nich eksperci.

Pozostało 97% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach