Album Bruegel. Młyn i krzyż z esejem Gibsona

Imponująco wydany album „Bruegel. Młyn i Krzyż" zawiera esej Michaela Gibsona o obrazie i reportaż z prac nad filmem Lecha Majewskiego

Publikacja: 28.04.2011 11:31

Album Bruegel. Młyn i krzyż z esejem Gibsona

Foto: BOSZ

Edycyjne cudo. Reprodukcje takiej jakości, że wydają się trójwymiarowe. Aż chce się dotykać...

Wydanie książki skorelowano w czasie z premierą filmu. Leitmotywem obu jest dzieło Pietera Bruegla „Droga krzyżowa" z 1564 roku. Tłumaczy je Michael Gibson, obecnie prawie osiemdziesięcioletni znawca i popularyzator sztuki, erudyta, światowiec (Amerykanin z urodzenia, kształcił się i mieszkał w Europie).  Przed pięciu laty, po obejrzeniu „Angelusa", podarował Majewskiemu swój esej o niderlandzkiej Golgocie. Potem uległ namowom polskiego reżysera, żeby wspólnie przełożyć tekst na scenariusz.

500 osób plus zwierzęta

Gibson sprawił mi wielką frajdę. Napisał esej z werwą, wielopłaszczyznowo analizując  symbolikę i przesłanie obrazu Flamanda. Wnikliwie, zarazem przejrzyście. Gdzie trzeba, posługuje się metafora; umie zażartować, zrobić aluzję do współczesności, dla pobudzenia wyobraźni dzisiejszego odbiorcy; swobodnie odnosi się do mitologii, religii, nawet astronomii. W tekście kipi wszechstronna wiedza autora – historyczna, malarsko-techniczna, obyczajowa, no i oczywiście krytyczna – jednak materiał nie stwarza barier czytelnikowi mniej obytemu z tymi tematami.

Amerykański autor po mistrzowsku ożywia przedstawione przez Bruegla postaci. Wyjaśnia motywy ich postępowania; wskazuje na współzależności, interakcje, niuanse w zachowaniach. Wszystko w zgodzie z psychologiczną prawdą. Jednocześnie – zda się – przenika intencje malarza.

Gibson miał mnóstwo roboty – w niewielkiej (choć jak na drewniany podkład sporej, 124 x 170 cm) kompozycji mistrz zmieścił ponad 500 osób! Plus 40 koni, 20 ptaków, 8 psów; do tego cielaki, jagnięta, jaszczurki i owady.

Święte Kobiety przodem

Dla porządku, autor podzielił esej na kilkanaście podrozdziałów. Na pozór, z rozmaitych bajek. Dopiero pod koniec okazuje się, ze wszystko ma sens, każdy detal coś znaczy... Poczynając od wyglądu nieba, poprzez  wyjaśnienia, skąd wzięli się na obrazie hiszpańscy żołdacy, ubrani w charakterystyczne krwiście czerwone tuniki. Liczy się nawet kształt skały, którą zwieńcza dziwacznie pochylony młyn. Dowiadujemy się, kim naprawdę jest młynarz, jaką rolę pełni sprzedawca chleba. I czego można dowiedzieć się od gawiedzi – tępej i żądnej okrutnych rozrywek. Najważniejsza kwestia – gdzie i dlaczego został ukryty Chrystus upadający pod ciężarem krzyża?

Bruegel, artysta-filozof, każdy element obarcza znaczeniem, często nie jednym. I tak zabiegu z „zamaskowaniem" męki Chrystusa użył m.in. do wyrażenia spostrzeżeń o naturze ludzkiej. Deprymujących, a co gorsze – nie podlegających zmianom z biegiem epok.

Skoro o czasie mowa – jego upływ zaznaczony został w dziele za pomocą... cytatu. To dla mnie najbardziej zaskakujące odkrycie: na pierwszym planie malarz umieścił postaci Świętych Kobiet, odzianych w szaty z XV stulecia, oddane ze znacznie większą precyzją niż stroje pozostałych uczestników wydarzenia. Efekt zdumiewająco współczesny – jakby Bruegel „wkleił" we własną kompozycję fragmenty zapożyczone z obrazów van Eycka, van der Weydena czy Davida.

Ponadto, w nieprzebranym tłumie znajduje się zaledwie 15, może 16 figur kobiecych. Ale za sprawą tych pierwszoplanowych nie odczuwa się dysproporcji. To one dominują nad resztą skalą oraz ekspresją gestów i mimiki. Taki wkład gotyku w renesansową kompozycję. Jakby mistrz zaznaczał – tak też umiem malować! Rezygnuję świadomie, bo chodzi mi o coś innego...

Na koniec pytanie – czy autor uczestniczy w wydarzeniu? Są powody, by mniemać, że przy prawej krawędzi umieścił swój profil. Co szkodzi uwierzyć?

Reportaż na klęczkach

Pierwszą część albumu ilustrują zbliżenia poszczególnych fragmentów „Drogi krzyżowej", zgodnie z logiką tekstu. Tu i ówdzie dopełniają je stosowne kadry filmowe. W drugiej partii księgi mamy już tylko zdjęcia dokumentujące przebieg prac nad ekranizacją obrazu. Owszem, wiele z nich ciekawych, plastycznie znakomitych.

Jednak o tej drugiej części nie mam dobrego zdania.

To reportaż Dagmary Drzazgi o powstawaniu filmu. Dziennikarka zatytułowała swój tekst „Lech Majewski. Świat według Bruegla". Serwuje ciekawostki techniczne z namaszczeniem godnym egzegezy Biblii. Te zachwyty nad blue screenem! Komplementy dla mgły! Cmokanie nad pająkiem z komputera! W tej relacji są głównie powierzchowne efekty. Nie ma natomiast wizji i poglądów autora, który autorce skutecznie się wymyka.

Michael F. Gibson/ Lech Majewski


Bruegel. Młyn i Krzyż


Tłum. tekstu Gibsona: Agnieszka Topornicka


Wyd. Bosz & Angelus Silesius, Olszanica 2010

Edycyjne cudo. Reprodukcje takiej jakości, że wydają się trójwymiarowe. Aż chce się dotykać...

Wydanie książki skorelowano w czasie z premierą filmu. Leitmotywem obu jest dzieło Pietera Bruegla „Droga krzyżowa" z 1564 roku. Tłumaczy je Michael Gibson, obecnie prawie osiemdziesięcioletni znawca i popularyzator sztuki, erudyta, światowiec (Amerykanin z urodzenia, kształcił się i mieszkał w Europie).  Przed pięciu laty, po obejrzeniu „Angelusa", podarował Majewskiemu swój esej o niderlandzkiej Golgocie. Potem uległ namowom polskiego reżysera, żeby wspólnie przełożyć tekst na scenariusz.

Pozostało 87% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl