Anna Nowacka-Isaksson: Reforma wolności na rozdrożu

Po dwóch dekadach ciszy ruszył na nowo dyskurs o skróceniu czasu pracy.

Publikacja: 04.09.2024 04:30

Anna Nowacka-Isaksson: Reforma wolności na rozdrożu

Foto: Adobe Stock

Ponad dwieście lat temu walijski działacz, założyciel komuny New Harmony i właściciel przędzalni Robert Owen ukuł aksjomat: „osiem godzin pracy - osiem godzin wolnego czasu - osiem godzin snu”. I sporo czasu upłynęło, bo ponad wiek, by ośmiogodzinny czas pracy stał się normą w znacznej części świata. W królestwie Szwecji zaczął obowiązywać od 1919 r., ale dopiero w 1973 r. parlament postanowił zredukować 48-godzinny tydzień pracy do 40 godzin. Kilka lat później uchwalono ustawę o pięciu tygodniach urlopu.

Wkrótce od wprowadzenia reformy minie 50 lat i mimo digitalizacji, sztucznej inteligencji, prognoz, że jedna czwarta wszystkich etatów przechodzi radykalną metamorfozę, norma godzin pracy prawie się nie zmieniła.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Problematyczny uścisk dłoni

– Nasze dochody realne wzrosły i jednocześnie wybraliśmy pobieranie część zysków z przyrostu produkcji raczej w formie wolnego czasu niż w gotówce – komentowała szefowa think-tanku Futurion Anne-Therèse Enarsson. – Z jakiegoś jednak powodu nie skróciliśmy godzin pracy. Pracujemy trochę mniej, gdy dzieci są małe, za to więcej, gdy jesteśmy starsi – oceniła. W jej przekonaniu w kwestii czasu pracy chodzi przede wszystkim o władzę. Kto właściwie ma decydować, ile potrzebujemy czy musimy pracować? Pracodawcy, państwo, UE, związki zawodowe czy jednostka? Think- tank Futurion wydał raport pod znamiennym tytułem „ Czy na zawsze jesteśmy skazani na ośmiogodzinny dzień pracy”, w którym przedstawił eksperymenty z redukowaniem czasu pracy. Ponad dwie dekady temu Centrum Toyoty w Mölndal na południe od Göteborga wprowadziło sześciogodzinny dzień roboczy z płacą za pełny wymiar godzin. Firma zalegała z zamówieniami i na początku rozważała inwestycje w nowy warsztat, by zwiększyć produkcję. Zamiast tego kierownictwo postanowiło wykorzystać wszelkie dostępne lokale i wyposażenie. Zorganizowało też pracę na dwie zmiany (co poprzedziły negocjacje ze związkami zawodowymi). W efekcie projekt okazał się dla firmy lukratywny. Od końca lat 80. eksperymentowano podobnie w sektorze opieki.

Jeden z bardziej znanych przypadków sprzed ośmiu lat to dom opieki dla seniorów Svartedalen w Göteborgu. Tam zainicjowano również sześciogodzinny dzień pracy z zachowaną pensją. Eksperyment wykazał, że zdrowie i samopoczucie pracowników się poprawiło. Wzrosły jednak wydatki pracodawców na prowadzenie ośrodka. W domu opieki musiano zatrudnić kilkanaście dodatkowych osób. Gospodarowanie pieniędzmi podatników to zawsze kwestia należąca do polityków – opiniowano w raporcie. Projekt przerwano, ponieważ nie osiągnięto porozumienia w sprawie redukcji czasu pracy. To, że pracownicy się lepiej czuli, jest rzeczą korzystną, jednak nie oznaczało to zmniejszenia kosztów dla gminy.

Ostatnio raport z postulatem wprowadzenia 35-godzinnego tygodnia pracy opublikowali socjaldemokraci. Wszystkie inne kraje nordyckie przeprowadziły taką reformę – tłumaczyła przewodnicząca socjaldemokratycznej organizacji feministycznej i grupy przygotowującej projekt o zrównoważonym życiu zawodowym Annika Strandhäll. Jest też faktem, że w Szwecji najdłużej trwa życie zawodowe (spośród krajów skandynawskich) i najpóźniej przechodzi się tu na emeryturę – argumentowała. Potwierdzają to dane Eurostatu. W Szwecji przeciętny tydzień pracy wynosi 38,9 godzin, w Danii 35,3, W Norwegii 35,5 a w Finlandii 36,2 godzin. Przeciętnie mniej niż Szwedzi pracują też Islandczycy.

Socjaldemokraci nazywają swój projekt reformą wolności, lecz jego realizacja nie ma bynajmniej szczególnego tempa. Chcą wprowadzać te rozwiązania sukcesywnie, tak by zmiany ostatecznie przeprowadzić do 2035 r. (dla wszystkich branż).

Jednak propozycję cięć czasu pracy potępia konfederacja szwedzkich przedsiębiorców Svensk Näringsliv i organizacja Szwedzkie Gminy i Regiony.

W opinii pracodawców w biznesie wprowadzenie 35-godzinnego tygodnia pracy zrujnowałoby szwedzką gospodarkę. Groziłoby to spadkiem produkcji o całe 8 proc. i obniżeniem PNB o ponad 500 mld koron rocznie. Jednocześnie redukcja godzin pracy wygenerowałaby deficyt personelu. W samej służbie zdrowia stworzyłoby to potrzebę dodatkowego zatrudnienia ponad 60 tys. pracowników. A już dziś znacząco brakuje pracowników medycznych.

Tymczasem dziennik „Dagens Nyheter” ujawnił, że osoby zatrudnione w organizacji skupiającej biznes same pracują 37, 5 godzin tygodniowo przez większą cześć roku, a podczas trzech miesięcy letnich - jedynie po 32, 5 godziny.

Niedawno Szwedzki Związek Pracowników Służby Zdrowia strajkował, żądając m.in. krótszego czasu pracy (o trzy godziny tygodniowo) i domagając się także zmian w zakresie statusu godzin nadliczbowych. Tymczasem 30 proc. członków związku nie może podołać pracy na cały etat. Debata trwa.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Ponad dwieście lat temu walijski działacz, założyciel komuny New Harmony i właściciel przędzalni Robert Owen ukuł aksjomat: „osiem godzin pracy - osiem godzin wolnego czasu - osiem godzin snu”. I sporo czasu upłynęło, bo ponad wiek, by ośmiogodzinny czas pracy stał się normą w znacznej części świata. W królestwie Szwecji zaczął obowiązywać od 1919 r., ale dopiero w 1973 r. parlament postanowił zredukować 48-godzinny tydzień pracy do 40 godzin. Kilka lat później uchwalono ustawę o pięciu tygodniach urlopu.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?