Trwająca w Stanach Zjednoczonych kampania prezydencka jest wyjątkowa z wielu względów. Do historii przejdzie zamiana kandydata Partii Demokratycznej oraz rekordy zbiórek środków finansowych na kampanię Kamali Harris. Innym dotychczas niespotykanym zjawiskiem w wyścigu o fotel prezydenta są rozliczne problemy jednego z dwóch głównych kandydatów. Donald Trump został bowiem skazany za fałszowanie dokumentów i formalnie grozi mu za to kara pozbawienia wolności. Na poziomie federalnym i stanowym trwają także inne procesy, w których stroną lub oskarżonym jest były prezydent, i mają bez wątpienia duży wpływ na kampanię obu kandydatów i decyzje podejmowane przez wyborców, zwłaszcza tych niezdecydowanych.
Amerykańska konstytucja nie zakazuje osobom skazanym ubiegania się o prezydenturę, choć zawiera pewne istotne ograniczenia w tej kwestii. Czternasta poprawka zabrania bowiem tym, którzy brali udział w buncie lub powstaniu przeciwko Stanom Zjednoczonym, pełnienia jakichkolwiek urzędów publicznych, chyba że Kongres zdecyduje inaczej. W takiej sytuacji osoba skazana za przestępstwo może zostać wybrana na urząd prezydenta, ponieważ nie ma przepisów, które by to uniemożliwiały. Przykładem wykorzystania tego paradoksu był socjalistyczny polityk Eugene V. Debs, który w 1920 r. kandydował na prezydenta, będąc w więzieniu. Debs zdobył prawie milion głosów. Nie był to jednak kandydat z realną szansą na zwycięstwo, a prawdziwa walka toczyła się między republikańskim senatorem Warrenem Hardingiem a demokratycznym gubernatorem Jamesem M. Coxem.
Czytaj więcej
Demokraci w Stanach Zjednoczonych muszą ominąć wiele proceduralnych i prawnych raf, aby móc cieszyć się ze zwycięstwa swojej kandydatki.
Bez wątpienia dla Donalda Trumpa udział w rozprawach sądowych jest jednym z elementów jego politycznej aktywności. Twierdzi, że sądy są opanowane przez sędziów będących zwolennikami demokratów i wykorzystywane do politycznych ataków na jego osobę. Procesy, w których Trump uczestniczy, toczyły się lub toczą przed różnymi sądami, na podstawie różnych regulacji i w różnych instancjach. Są jednak ze sobą ściśle związane z racji trwającej kampanii prezydenckiej, a ponadto często mają precedensowy charakter, co jeszcze przydaje im znaczenia politycznego.
Pieniądze za milczenie
Najbardziej medialną dotychczas była karna sprawa prowadzona przed sądem stanowym w Nowym Jorku. Trumpowi postawiono w niej zarzut fałszowania dokumentów biznesowych w związku z płatnościami za milczenie na rzecz aktorki filmów dla dorosłych Stormy Daniels podczas kampanii prezydenckiej w 2016 r. Proces rozpoczął się w kwietniu 2023 r. i zakończył w marcu 2024 r., kiedy to ława przysięgłych uznała Trumpa za winnego wszystkich trzydziestu czterech zarzutów. Prowadzący sprawę sędzia Juan Merchan wskazał, że wymiar kary zostanie ogłoszony 18 września. Byłemu prezydentowi grozi kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności. Ta ostatnia jednak jest mało prawdopodobna. Postawione mu zarzuty nie są ciężkiego kalibru, a sędzia Merchan, mimo że w trakcie procesu nie pałał do Trumpa sympatią, z pewnością będzie bardzo uważnie zasądzał karę. Choćby dlatego, by nie stworzyć niebezpiecznego precedensu wobec byłego prezydenta ubiegającego się o reelekcję, co mogłoby w przyszłości mieć negatywny wpływ na amerykańskie pojmowanie zasady podziału władzy.