Od kilkunastu dni świat żyje Igrzyskami Olimpijskimi. Polacy, którzy z wiadomych przyczyn nie liczą na deszcz złotych medali, muszą ekscytować się innymi kwestiami. Najpierw pokłócili się zatem o to, czy podczas ceremonii otwarcia Francuzi obrazili uczucia religijne katolików, w jednej ze scen z udziałem drag queens parodiując „Ostatnią wieczerzę”, czy jednak nie było to nawiązanie do słynnego obrazu Leonarda da Vinci, ale innego malowidła określanego jako „Uczta bogów”.

Teraz wciąż dyskutujemy o aferze wokół komentatora sportowego Przemysława Babiarza, który słysząc podczas paryskiej ceremonii „Imagine” Johna Lennona, powiedział: „Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu”. Jako że wszyscy, z głową państwa na czele, postanowili odnieść się do decyzji władz TVP o zawieszeniu Babiarza (nie mogę być gorsza: moim zdaniem wypowiedź była głupia, a zawieszenie krokiem jeszcze głupszym), praktycznie bez echa przeszło oświadczenie Julii Przyłębskiej, iż zarządziła publikację na stronie Trybunału odpisów ośmiu wyroków TK, które nie zostały opublikowane przez obecną władzę. A to bardzo ważna deklaracja. Oczywiście wszyscy wiemy, że taka publikacja nie wywołuje skutków prawnych, bo te rodzi ogłoszenie rozstrzygnięć w stosownych dziennikach urzędowych. Jest pustym gestem także dlatego, że przecież na stronie internetowej TK informacja, co dokładnie Trybunał orzekł i jakie były zdania odrębne, pojawia się zwykle chwilę po wyjściu sędziów z sali rozpraw i nie trzeba jej dublować. Za nie do przecenienia uznaję jednak stwierdzenie Przyłębskiej, iż zwlekanie przez rząd z publikacją wyroków TK to działanie wbrew konstytucji, które prowadzi do anarchizacji prawa. Zakładam, że podobnie ocenia bowiem blokowanie przez rząd PiS przez blisko dwa lata publikacji kilku wyroków z 2016 r. Rozumiem też, że Przyłębska zabrała się za sprzątanie biurka. Warto, by wreszcie wyciągnęła z niego sprawozdanie z działalności TK za 2023 r. W końcu mamy już lato 2024, a liczenia przy sporządzaniu statystyk orzecznictwa nie było chyba za wiele.

Czytaj więcej

Artur Kotowski: Dwie strony sporu o Trybunał Konstytucyjny

Polecam lekturę najnowszego wydania „Rzeczy o prawie”.