Jarosław Gwizdak: Fiński przepis na zupę rybną

Fińskie akta spraw mają postać cyfrową. Coraz częstsze są również zdalne rozprawy, a sędziowie mogą spokojnie pracować z domu lub z chaty nad jeziorem.

Publikacja: 29.05.2024 04:30

Jarosław Gwizdak: Fiński przepis na zupę rybną

Foto: Adobe Stock

Kilkanaście lat temu polskie Ministerstwo Sprawiedliwości zorganizowało szereg działań mających zmodernizować sądownictwo. Kiedy piszę takie zdanie po latach, nadal się dziwię, że do takiego projektu doszło. Bo był on wyjątkowy.

Wyjątkowość inicjatywy polegała dla mnie przede wszystkim na tym, że do udziału w tworzeniu zbiorów dobrych praktyk i rekomendacji zaproszono ekspertów z zagranicy. Jakoś nikt wtedy nie pomyślał, że „nie będą nam w obcych językach…”. Przeciwnie, kraj o niewielkim wówczas stażu w Unii Europejskiej chciał oprzeć niektóre rozwiązania na doświadczeniach mitycznego Zachodu.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: Czytajmy książki, słuchajmy dziennikarzy

Do Polski na seminaria i warsztaty oraz sądowe wizyty studyjne, przyjeżdżali reprezentanci wymiaru sprawiedliwości z Finlandii, Holandii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Okazało się, że sędziowie w tych krajach często borykają się z podobnymi problemami co ich polscy koledzy, a w niektórych przypadkach już dawno sobie z nimi poradzili.

Zderzenie podejścia niemieckiego z brytyjskim czy fińskim było również ciekawe dla międzynarodowych uczestników projektu. Pamiętam, że utożsamiałem fińskie rozwiązania z prostotą, holenderskie z niezwykle konkretnym i wymiernym materialnie podejściem do sądownictwa. Niemcy akcentowali znacze- nie powstających wówczas systemów ważenia spraw i ich sprawiedliwego podziału między sędziów. Brytyjczycy (w kuluarach oczywiście) utyskiwali na przerost formy nad treścią w ich sądownictwie.

Między prezesami sądów, szefami korpusu urzędniczego (odpowiednikami dyrektorów sądów) powstawała nić porozumienia i sympatii. Wizyty studyjne w sądach polskich i zagranicznych pozwoliły na własne oczy zobaczyć, jak działają rozwiązania, o których tylko słyszeliśmy. Powrót z każdego wyjazdu czy seminarium do szarej rzeczywistości polskiego sądu był łatwiejszy – można było pomyśleć, czy uda się wdrożyć to, co widzieliśmy wcześniej w działaniu.

Udawało mi się również, podczas prywatnych wyjazdów, spotkać się z częścią uczestników projektu. Ostatnie takie spotkanie skończyłem w połowie maja 2024 r. (!) Odwiedziłem Finlandię i spotkałem się z prezesem sądu w jednym z najstarszych miast kraju – Hämeenlinnie. Nie tylko wspominaliśmy stare czasy, powtarzając sobie, że „kiedyś to było”. Przede wszystkim jednak skupiliśmy się na teraźniejszości, która dość się różni w obu krajach.

Sędzia Petteri Palomäki zaczął od tego, że zarządzanie sądem nie jest wcale łatwiejsze niż kiedyś. Podejmowanie personalnych decyzji, pokonywanie zaległości i rosnącego wpływu, rozwiązywanie poza sporami stron również konfliktów personalnych – to niezmiennie zadania prezesa. Nic nowego pod fińskim słońcem, że o polskim nie wspomnę.

Fińskie akta spraw mają postać cyfrową. W kraju przykrytym kołdrą lasów, pokrywających 69 proc. jego obszaru, postanowiono oszczędzać papier i czas. Coraz częstsze są również zdalne rozprawy, a sędziowie mogą spokojnie pracować z domu lub chaty nad jeziorem. Tego możemy Finom zazdrościć, podobnie jak zaufania do ich sądownictwa, wynoszącego 86 proc. (wynik ostatniego rankingu Komisji Europejskiej z 2022 r.).

Petteri zapytał mnie oczywiście, co dzieje się u nas i jak idzie nam przywracanie praworządności. Kiedy nabierałem oddechu po trwającej kwadrans opowieści, spojrzał na mnie i powiedział: „to zupełnie jak w historii o zupie rybnej”. „Zupie rybnej?” – zapytałem.

„Mówi się u nas – kontynuował – że zupę rybną można zrobić bardzo łatwo. Na przykład podnosząc na dłużej temperaturę wody w akwarium. Po jakimś czasie zupa rybna będzie gotowa. Ale nie znalazł się jeszcze ten, kto z wazy zupy rybnej zrobił z powrotem akwarium”.

Zamilkliśmy na moment.

Jestem już w Polsce i dalej o tym myślę. Może jednak nam się uda?

Autor jest adwokatem, członkiem zarządu Fundacji INPiS, obywatelskim Sędzią Roku 2015 r.

Kilkanaście lat temu polskie Ministerstwo Sprawiedliwości zorganizowało szereg działań mających zmodernizować sądownictwo. Kiedy piszę takie zdanie po latach, nadal się dziwię, że do takiego projektu doszło. Bo był on wyjątkowy.

Wyjątkowość inicjatywy polegała dla mnie przede wszystkim na tym, że do udziału w tworzeniu zbiorów dobrych praktyk i rekomendacji zaproszono ekspertów z zagranicy. Jakoś nikt wtedy nie pomyślał, że „nie będą nam w obcych językach…”. Przeciwnie, kraj o niewielkim wówczas stażu w Unii Europejskiej chciał oprzeć niektóre rozwiązania na doświadczeniach mitycznego Zachodu.

Pozostało 85% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?