Anna Nowacka-Isaksson: Wyrok z owieczką w tle

Graffiti na murze nie musi być aktem wandalizmu – orzekł sąd na Gotlandii.

Publikacja: 28.11.2023 02:00

Anna Nowacka-Isaksson: Wyrok z owieczką w tle

Foto: Adobe Stock

Wręcz przeciwnie. Sąd uznał, że „estetyczna wartość” betonowej fasady na murze portu w Visby „w czysto obiektywnym aspekcie wzrosła”, gdy 27-latek namalował na niej sprayem owieczkę. Dlatego uwolnił autora graffiti od zarzutów wandalizmu.

27-latka przyłapali policjanci. Właśnie kończył swe dzieło na portowym murze. Rzucił się na rowerze do ucieczki. Po zatrzymaniu przyznał się do czynu. W dochodzeniu tłumaczył, że graffiti to jego sposób wypowiedzi artystycznej, że nie miał zamiaru dewastować przestrzeni publicznej, lecz ją upiększyć, udostępniając przechodniom darmową sztukę. Sztukę malowania owieczek praktykował we Francji przez całe pięć lat.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Wszystko w rodzinie, czyli koniec małżeństw kuzynów

– Gdy przyjechałem na Gotlandię, pomyślałem, że przecież owca to symbol tej wyspy, i czułem się komfortowo, malując właśnie ją – opowiadał. Przyznał, że nie wiedział, że w Szwecji to nielegalne.

Prokurator w Visby żądał dla autora graffiti grzywny. Sąd nie podzielił żądania oskarżyciela. Oświadczył, że region Gotlandia (właściciel portowego obszaru) nie uważa, by „w efekcie malunku obiekt uszkodzono lub regionowi przysporzono kosztów, by z muru zmazać graffiti lub kosztów przywrócenia betonowej fasady do pierwotnego stanu”. W uzasadnieniu sąd stwierdził też, że 27-latek namalował owieczkę „na szarej i popękanej części rampy załadunkowej we względnie ukrytym miejscu o skrajnie ograniczonej kulturowo-historycznej wartości”. Sposób, w który autor przedstawił owieczkę, świadczy według sądu o działaniu artystycznym przeprowadzonym z pewną dozą talentu i kunsztu. Malunku nijak nie można traktować jako „wulgarnego”.

Sąd nie omieszkał też podkreślić, że istnieje różnica między czynem przedstawionym na rozprawie a „czystym wandalizmem” w publicznej przestrzeni w postaci bazgrołów na wagonach metra, pojazdach komunikacji publicznej, ścianach budynków i obszarach zamieszkanych oraz na szyldach, co naraża prywatny i publiczny sektor na regularne i ogromne wydatki, by gryzmoły usunąć. W wyroku uniewinniającym 27-latka sąd orzekł też, że puszki z farbą w sprayu zarekwirowane grafficiarzowi przez funkcjonariuszy zostaną mu zwrócone.

Z prawnego punktu widzenia to niezwykle unikatowy werdykt, zwłaszcza że sąd orzekł, iż graffiti można porównać do dzieła sztuki, co wyklucza popełnienie przestępstwa – komentował kryminolog celebryta i autor powieści sensacyjno-kryminalnych Leif Persson. Szczególnie gdy sprawca został przyłapany na gorącym uczynku ze szkicem owieczki w kieszeni. Kryminolog przyznał, że 27-latek nie jest kiepskim artystą. Dodaje, że gdyby to był Picasso, to betonowy mur stałby się wart miliardy... A kto ma oceniać, co jest piękne, a co brzydkie? – pytał.

Prawo jednak nie powinno brać takich kryteriów pod uwagę w takim kontekście, dlatego kryminolog uważa, że od tego wyroku sądu na pewno będzie złożona apelacja.

W Szwecji uprawianie sztuki ulicznej jest powszechne. Każdego roku zgłasza się policji około stu tysięcy bazgrołów na nieruchomościach i wagonach metra. Znalezienie sprawcy należy do rzadkości.

Za wandalizm uznany za niewielkie uszkodzenie obiektu grozi kara grzywny lub do sześciu miesięcy więzienia. Uszkodzenie zwykłego stopnia penalizuje się grzywną lub więzieniem do roku. W przypadkach poważnych można usłyszeć wyrok do czterech lat pozbawienia wolności. Sprawca jest też na ogół zobligowany zapłacić zadośćuczynienie.

Za początek sztuki graffiti w Szwecji uważa się dzień 21 września 1984 r., kiedy to telewizja publiczna pokazała dokumentalny film o kulturze hip-hop „Style Wars” wyreżyserowany przez Tony'ego Silvera, który się skoncentrował na graffiti jako formie kreatywnej ekspresji. Po emisji filmu nastąpił wysyp tej subkultury w kraju.

W 1995 r. spółka transportu publicznego SL wytoczyła graffiti wojnę, a w latach 2007– 2014 wprowadzono zero tolerancji dla bazgranin z tagami na ścianach i nielegalnego graffiti w Sztokholmie. Kontrowersyjne graffiti zdobywa jednak coraz większą aprobatę i coraz więcej miast udostępnia ściany i murki, na których przedstawiciele subkultury mogą kanalizować swoje artystyczne zacięcie.

Jeżeli chodzi o graffiti, zdania są podzielone. Wiele osób łączy tę formę ulicznej sztuki z brakiem bezpieczeństwa, gangami i wandalizmem.

Wielu jednak uważa, że to kunszt.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Wręcz przeciwnie. Sąd uznał, że „estetyczna wartość” betonowej fasady na murze portu w Visby „w czysto obiektywnym aspekcie wzrosła”, gdy 27-latek namalował na niej sprayem owieczkę. Dlatego uwolnił autora graffiti od zarzutów wandalizmu.

27-latka przyłapali policjanci. Właśnie kończył swe dzieło na portowym murze. Rzucił się na rowerze do ucieczki. Po zatrzymaniu przyznał się do czynu. W dochodzeniu tłumaczył, że graffiti to jego sposób wypowiedzi artystycznej, że nie miał zamiaru dewastować przestrzeni publicznej, lecz ją upiększyć, udostępniając przechodniom darmową sztukę. Sztukę malowania owieczek praktykował we Francji przez całe pięć lat.

Pozostało 86% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?