Ciało Mariany zostało znalezione 29 czerwca 2010 r. w jej własnym domu, w miejscowości Chimalhuacan w stanie Meksyk. Julio Cesar, mąż i lokalny policjant, zgłosił śmierć żony. Zeznał, że wrócił do domu o poranku. Dzień wcześniej pokłócił się z żoną i noc spędził ze swoją byłą partnerką. Twierdził, że nie miał kluczy, pukał, ale ona mu nie otwierała, więc wszedł przez okno. Znalazł żonę na łóżku, już nieżyjącą. Powiedział, że obok niej leżał list pożegnalny.
Julio Cesar zaznaczył na komisariacie policji, że nie chce, żeby sprawa badana była jako zabójstwo. „To było samobójstwo” – powiedział swoim kolegom policjantom. Potem funkcjonariusze udali się do domu Mariany i Julia Cesara. Przy jej ciele czuwała już cała rodzina. Została poproszona o opuszczenie pomieszczenia.
Czytaj więcej
Brak myślenia o konsekwencjach własnych słów to syndrom naszych czasów. One umożliwiły anonimowe wypowiadanie się w przestrzeni publicznej.
W aktach sprawy nie ma informacji o tym, kto przeprowadził usunięcie ciała oraz kto dokonał oględzin miejsca zdarzenia. Odnotowano za to, że teren nie został ogrodzony i że dowody nie zostały zabezpieczone. Dwie ekspertyzy przeprowadzone tego samego dnia, dotyczące położenia śruby, na której Mariana odebrała sobie życie, podają dane różniące się o kilka centymetrów.
Zgodnie z zeznaniami matki, siostry i przyjaciółki, Mariana była od ślubu ofiarą przemocy werbalnej, ekonomicznej, fizycznej i seksualnej ze strony swojego męża. Obcięła włosy, aby uniemożliwić mu łatwe złapanie jej i uderzenie. Mariana zagroziła mężowi, że na niego doniesie, ale ten powiedział jej, że nikt w to nie uwierzy, ponieważ sprawę zbadają jego koledzy – lokalni policjanci. Dzień przed śmiercią Mariana była w domu swojej matki. Powiedziała jej, że jutro opuści Julia Cesara. Nazajutrz Irinea otrzymała telefon od swojego zięcia z informacją, że Mariana popełniła samobójstwo. „Już ją zabiłeś? Sukinsynu” – wykrzyczała do słuchawki. Irinea Buendía utrzymywała, że to on zabił jej córkę.