– Przepisy w tej sprawie będą musiały zapewnić odpowiednie okresy przejściowe, które dadzą rolnikom wystarczający czas na dostosowanie się do nowych zasad – komentował na Twitterze Janusz Wojciechowski, unijny komisarz do spraw rolnictwa. – Rolnicy nie powinni sami pokrywać kosztów transformacji. Jest to zapotrzebowanie społeczne, więc społeczeństwo powinno wspierać rolników – przekonywał. Dodał, że Komisja będzie musiała wprowadzić wymogi, by importowane produkty zwierzęce były wytwarzane zgodnie z tymi samymi normami dobrostanu zwierząt, które będą stosowane przez rolników w UE i są akceptowane przez mieszkańców Unii – dodał.
Wcześniej w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" komisarz Wojciechowski mówił, że cieszy się ze stanowiska Parlamentu Europejskiego, który silnie wsparł zakaz chowu klatkowego. – Stoimy przed wyborem, czy hodowla zwierząt to ma być agroprzemysł czy rolnictwo zrównoważone. Chów klatkowy jest prowadzony w ogromnych kombinatach przemysłowych. To ma niewiele wspólnego z rolnictwem – mówił Janusz Wojciechowski.
Przyznał, że potrzebne będą rekompensaty dla tych, którzy zainwestowali w tę branżę. – Unia Europejska ma fundusze odbudowy, które w moim przekonaniu mogą być tu wykorzystane, bo mówimy o zwiększeniu odporności gospodarki. Zakaz jest jednym z działań, które ją podniosą – mówił unijny komisarz do spraw rolnictwa. Przekonywał, że wielkie fermy drobiu, a także trzody chlewnej, nie gwarantują bezpieczeństwa żywnościowego. Może im zagrozić niewielka awaria, wyłączenie prądu albo cyberatak na systemy zarządzania tymi hodowlami. Do tego dochodzą choroby, które łatwo rozprzestrzeniają się w takich fermach. – Budowanie bezpieczeństwa żywnościowego na tego typu przedsiębiorstwach jest więc bardzo ryzykowne. Rolnictwo wymaga zrównoważenia, dywersyfikacji produkcji, to daje bezpieczeństwo żywnościowe. Odejście od hodowli klatkowej jest więc ze wszech miar uzasadnione – mówił Janusz Wojciechowski.
Ceny w górę
– Nie wszystkich będzie stać na taki zakaz. I myślę tu zarówno o hodowcach, jak i o konsumentach – skomentował decyzję KE Michał Kołodziejczak, prezes Agrounii. – Rozumiemy potrzebę dbania o dobrostan zwierząt, ale zakaz chowu klatkowego oznaczać będzie podwyżki cen. Jaja mogą kosztować nawet 2–3 zł za sztukę, bo ich produkcja będzie droższa. To uderzy przede wszystkim w osoby o najniższych dochodach – przekonywał. Tłumaczył, że choć dziś w sklepach coraz więcej jaj pochodzi z wolnego wybiegu, a niektóre sieci rezygnują wręcz ze sprzedaży jaj klatkowych, to do makaronów czy ciast nadal są one wykorzystywane. Po wprowadzeniu zakazu chowu klatkowego także do ich produkcji wykorzystywane będą musiały być jaja z wolnego wybiegu.
– Kilka lat temu UE zażądała od producentów jaj zmiany klatek na większe. Pobrali więc kredyty na zmiany klatek, których do dziś jeszcze nie spłacili. Tymczasem już zapowiadane są kolejne zmiany bardzo kosztowne dla producentów – mówi Michał Kołodziejczak. – KE zapowiada rekompensaty, ale nie wiadomo, czy pokryją one wszelkie straty – dodaje.