W czwartek odbyły się w Warszawie pierwsze w tak szerokim formacie polsko-ukraińskie konsultacje międzyrządowe. Polska potrzebowała tego spotkania dla utrzymania wizerunku niezachwianego sojusznika wschodniego sąsiada.
Premier Donald Tusk o przyjaźni z Ukrainą
– Niezależnie od tego, kto rządzi, w kwestii pomocy dla Ukrainy nikt Polaków nie podzieli – zapewniał premier Donald Tusk ukraińskiego premiera Denysa Szmyhala.
Jednak dzień wcześniej w Brukseli to Polska znalazła się wraz z Francją i Węgrami w grupie państw, które wymusiły daleko idące ograniczenie w imporcie z Ukrainy do Unii takich produktów żywnościowych, jak cukier, jaja czy drób. Kijów stracił 330 mln euro dochodów eksportowych rocznie. Dla Paryża i Warszawy to jednak za mało: liczą, że w Parlamencie Europejskim restrykcje zostaną poszerzone o pszenicę i jęczmień.
Czytaj więcej
- W kwestii rolnictwa posunęliśmy się o krok do przodu – powiedział premier Donald Tusk. Z kolei premier Denys Szmyhal zapowiedział, że Ukraina wstrzymała wydawanie licencji na eksport zboża do Polski.
Od miesięcy Niemcom zarzuca się zbyt małe wsparcie dla Ukrainy. Jednak w czasie trudnych rozmów w Brukseli w środę to dyplomaci z tego kraju, a także z Włoch i Holandii, zarzucili Polakom i Francuzom „hipokryzję”: z jednej strony spektakularne deklaracje o wsparciu dla Kijowa, z drugiej protekcjonistyczne środki wymierzone w ukraińską gospodarkę. – Nie możemy podejmować decyzji, które szkodą Ukrainie, ograniczają jej dochody – mówił wcześniej kanclerz Olaf Scholz. Przywódcy tak Francji, jak i Polski stają jednak w obliczu narastających protestów rolników. Obawiają się, że wykorzysta to do przejęcia władzy populistyczno-nacjonalistyczna opozycja.