Zmiana rządu nic nie zmieniła w sprzeciwie Polski wobec propozycji Brukseli umożliwienia prac nad modyfikacją gatunków roślin, w tym nad poszukiwaniem nowych gatunków zbóż, warzyw i owoców przystosowanych do wyzwań klimatycznych. Sprzeciw zgłosił pod koniec listopada poprzedni minister Robert Telus, ale nowy szef resortu Czesław Siekierski nie zmieni tego stanowiska – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Unia goni świat
Świat mierzy się z wyzwaniem: trzeba produkować coraz więcej żywności, która będzie zdrowa, a jednocześnie redukować użycie środków ochrony roślin i nawozów oraz dostosowywać uprawy do zmian klimatycznych, by były bardziej odporne na susze i szkodniki czy anomalie pogodowe. Wyzwaniem dla rolnictwa jest też Zielony Ład.
Jednym z pomysłów, jak pogodzić wodę z ogniem i wyprodukować więcej żywności, ale z użyciem mniejszej ilości chemicznych wspomagaczy, jest wyhodowanie nowych gatunków roślin. Tu pomocne są nowe techniki genomowe NGT (ang. New Genomic Techniques). To technologia, nad którą pracują największe koncerny chemiczne, nawet te z Europy, jak Bayer (ale nie prowadzą prac na terenie UE). Bruksela zaczęła prace nad rozporządzeniem, które ma umożliwić i uregulować warunki prowadzenia takich upraw.
NGT pozwala na wyhodowanie roślin bez wprowadzania doń materiału genetycznego z innych gatunków niemożliwych do krzyżowania, co jest podstawową różnicą między tą techniką a GMO. NGT pozwala uzyskać podobne efekty, co tradycyjne krzyżowanie roślin, ale w ciągu kilku, a nie kilkunastu lat. Ważny jest rozdział między uprawami roślin typu NGT1, porównywalnymi z roślinami naturalnie występującymi lub konwencjonalnymi, oraz NGT2 – z bardziej złożonymi modyfikacjami.
NGT to nie jest nowa nazwa dla GMO, których uprawa w UE jest zakazane. Europa zakazuje u siebie uprawy, ale pozwala importować zmodyfikowaną techniką GMO soję czy bawełnę. Według organizacji ISAA, Unia wydała aż 140 takich zezwoleń dla różnych zbóż i innych upraw.