Świnie znikają z Polski w tempie, którego boją się eksperci. Dziś rolnicy mają 56,5 tys. stad trzody chlewnej, na początku roku było ich jeszcze 70 tys., dziennie znikało więc nawet 37 stad. Rolnicy likwidują produkcję, bo trudno im wygrać z epidemią ASF, koszty produkcji są zbyt wysokie i nie czują wsparcia rządu. Oddajemy rynek mięsu z importu, bo wieprzowiny jemy od lat tyle samo i poziom konsumpcji wcale nie spada.
Czytaj więcej
Cały czas maleje liczba stad trzody chlewnej w Polsce i pogłowie świń. Szybko rośnie za to liczebność stad. Zdaniem ekspertów konsolidacja to szansa dla naszego sektora trzody chlewnej.
Hodowla się nie opłaca
W Polsce dziś żyje ok. 9,6 mln świń w 56 tys. stad, w grudniu 2020 r. było to 11,7 mln sztuk. Liczba zwierząt maleje szybko od lat, najlepiej widać to na wykresie raportu GUS „Rolnictwo 2021”, kreska oddająca pogłowie świń w Polsce i kreska odpowiadająca za import zwierząt – to dwie zmierzające ku sobie krzywe. Pogłowie spadło od 2011 r. z ok. 13 do 9,7 mln sztuk, gdy w tym samym czasie import młodych zwierząt z zagranicy wzrósł z 2 do 6 mln sztuk. – Od dwóch lat produkcja nie była opłacalna, te spadki liczby stad dotyczą głównie gospodarstw mniejszych, które mają dużo większe koszty produkcji niż te większe i pierwsze odczuły spadek opłacalności –mówi Aleksander Dargiewicz, prezes stowarzyszenia producentów Polpig. Spada nie tylko ogólne pogłowie zwierząt, ale także liczba macior – tych jest już tylko 600 tys. i w ciągu roku ubyło ich 17,5 proc. – W konsekwencji będziemy coraz więcej importowali wieprzowiny i żywych zwierząt. Statystyki to potwierdzają, bo import wieprzowiny cały czas rośnie i jest popyt na mięso. To jest droga donikąd, bo im więcej będziemy sprowadzać wieprzowiny, tym mniej będziemy jej produkować i importowana wieprzowina będzie wypierała krajową produkcję. Zamiast poprawiać sytuację polskich producentów, wydamy miliardy na sprowadzanie wieprzowiny z zewnątrz – mówi Dargiewicz.
Przyczyny tak gwałtownego ograniczania produkcji są trzy. Pierwsza to od lat niezmiennie postęp afrykańskiego pomoru świń. Choć w tym roku było już tylko 14 ognisk u świń, wobec 124 przed rokiem, to u dzików odnotowano 1880 przypadków. Rolnicy często rezygnują z mniejszych hodowli, zamiast inwestować w bioasekurację. To rodzi też sporo napięć między dużymi gospodarstwami a ich mniejszymi sąsiadami – branża twierdzi, że statystycznie to mniejsze gospodarstwa częściej notowały u siebie ogniska ASF, przez co całe sąsiedztwo wpadało w problemy, bo umieszczano cały obszar w tzw. strefie czerwonej. W tych strefach przemieszczanie zwierząt jest utrudnione, a ceny w skupach za zwierzęta potrafiły być zaniżane nawet do złotego za kilogram. Dargiewicz wskazuje także na utrudnione inwestycje budowlane – rolnikom trudno jest zakładać nowe, zwłaszcza duże, fermy trzody chlewnej. Mają je utrudniać nie tylko tzw. nowi mieszkańcy wsi, czyli osoby nieprzyzwyczajone do uciążliwości hodowli zwierzęcej, zwłaszcza zapachów, ale i organizacje ekologiczne. – Średni czas oczekiwania na pozwolenie budowlane to pięć lat. Plany biznesowe po pięciu latach nadają się do kosza – zauważa Dargiewicz.
Import pokonał eksport
Polska, choć jest rosnącą potęgą eksportu żywności, to nie w branży wieprzowiny. Import tego mięsa jest już dwa razy większy niż eksport – w tym roku sprowadziliśmy o 8,5 proc. więcej mięsa (561 tys. ton), gdy eksport spadł o 14 proc., do 266 tys. ton.