Zuzanna Dąbrowska: Andrzej Duda w dwóch osobach

Otoczenie prezydenta może się zacząć obawiać, że dotknie go to, co Bronisława Komorowskiego: zderzenie z „niepełnosprawną zakonnicą w ciąży".

Aktualizacja: 21.02.2020 06:03 Publikacja: 19.02.2020 21:00

Według wewnętrznych sondaży PiS poparcie dla Andrzeja Dudy oscyluje w granicach 44–45 proc.

Według wewnętrznych sondaży PiS poparcie dla Andrzeja Dudy oscyluje w granicach 44–45 proc.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Pomysł jest prosty: na plan pierwszy wystawia się ludzi ze sztabu prezydenta walczącego o reelekcję, którzy chętnie odpowiadają na pytania o trasę dudabusa, a na wszelkie inne nie odpowiadają, bo to „nie dotyczy Andrzeja Dudy jako kandydata, tylko jako prezydenta" – jak oświadczył rzecznik sztabu Adam Bielan. Zważywszy że w sztabie nie ma przedstawicieli ziobrystów – nie ma też kogo zapytać o sprawy sądownictwa. Na próżno też spodziewać się odpowiedzi w sprawie weta dotyczącego pomysłu przekazania TVP 2 miliardów złotych. Kandydat nie ma z tym nic wspólnego, bo to sprawa prezydenta.

A gdzie prezydent? Chwilowo nieobecny, bo prowadzi kampanię jako kandydat.

Przeczytaj także: Prezydent chce kultury w kampanii, opozycja chce weta

Być może Andrzej Duda powinien więc rozważyć wzięcie urlopu na czas kampanii, by ubiegać się o urząd prezydenta. Chyba że swoje obowiązki jako głowa państwa wykonywać będzie w konkretne dni, a wtedy np. jego rzecznik Błażej Spychalski zorganizuje briefing na temat zamiarów swojego szefa – czyli prezydenta.

Inni ubiegający się o ponowny wybór prezydenci mieli podobny problem. Bronisław Komorowski w biegu przesiadał się z prezydenckiej limuzyny do bronkobusa. Ale do tej pory żaden z nich nie miał do rozwiązania tak ostrych dylematów i tak kontrowersyjnych do podjęcia decyzji jak Andrzej Duda. Zafundowało mu taką sytuację polityczne zaplecze, z ośrodkiem sztormowych niżów na Nowogrodzkiej.

Gdyby PiS zachowało się tak, jak uczą podręczniki politycznych strategii, prezydent miałby przedpole wyczyszczone: otwierałby nowe inwestycje, jeździł na Jasną Górę, organizował dzieciom pogadanki w lasach przy ognisku i podróżował środkami komunikacji publicznej. Ale nic z tego. Sytuacja w państwie jest napięta jak postronek i zabagniona jak dolina Biebrzy. Nawet sztabu nie można było spokojnie zaprezentować i zbierać z tego tytułu politycznych punktów, bo tego dnia CBA weszło do Banasia, a NiK do prokuratury. Do tego wolność stracił agent Tomek, niegdysiejszy ulubieniec ministra-koordynatora Mariusza Kamińskiego. Wszystko to, zamiast pomagać i odwracać uwagę, powoduje wrażenie chaosu i – jak się kiedyś mówiło w stolicy – zwykłej dintojry.

Czy prezydentowi uda się od tego odkleić? Z ustawą kagańcową szło mu już nieźle, spadek notowań PiS go nie dotknął.

A teraz? Czy wystarczy ezopowe odcięcie się od niedoszłej rzeczniczki sztabu Joanny Lichockiej i jej palca? Trójka politycznych wyjadaczy: Joachim Brudziński, Beata Szydło i Adam Bielan, ma twardy orzech do zgryzienia. Na szczęście dla prezydenta pomaga im doświadczona adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. Tyle że w wyborach prezydenckich nie przewidziano apelacji.

Pomysł jest prosty: na plan pierwszy wystawia się ludzi ze sztabu prezydenta walczącego o reelekcję, którzy chętnie odpowiadają na pytania o trasę dudabusa, a na wszelkie inne nie odpowiadają, bo to „nie dotyczy Andrzeja Dudy jako kandydata, tylko jako prezydenta" – jak oświadczył rzecznik sztabu Adam Bielan. Zważywszy że w sztabie nie ma przedstawicieli ziobrystów – nie ma też kogo zapytać o sprawy sądownictwa. Na próżno też spodziewać się odpowiedzi w sprawie weta dotyczącego pomysłu przekazania TVP 2 miliardów złotych. Kandydat nie ma z tym nic wspólnego, bo to sprawa prezydenta.

Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki