Owsiak: 5 lat złej prezydentury Andrzeja Dudy

Niedorzecznością jest przekazywanie 2 mld zł na TVP. Prezydent powinien to zawetować– uważa Jurek Owsiak, szef WOŚP.

Aktualizacja: 26.02.2020 21:52 Publikacja: 26.02.2020 18:50

Jerzy Owsiak

Jerzy Owsiak

Foto: Fotorzepa/ Marian Zubrzycki

Uważa pan, że istnieje realna szansa, aby pańska prośba skierowana do Joanny Lichockiej o rezygnację z mandatu posła została spełniona?

Znam polskie realia i zdaję sobie sprawę, jak to się skończy. Jednak, co ważne, informacja o tym liście miała ogromny odbiór. Pokazałem Polakom, że zrobiłem coś konkretnego, że trzeba podejmować decyzje, jeżeli nie zgadzamy się z pewnymi standardami. Słowa i gesty, jakie pojawiają się w parlamencie, zaniżają jego powagę i standardy. Gest pani Lichockiej nie był pierwszy. To wszystko odbywa się na zasadzie: stało się, jest szum przez chwilę, a potem pojawia się nowe wydarzenie. Czy liczę na pozytywną odpowiedź? Liczę na odpowiedź w ogóle. To nie jest mój pierwszy list, wysyłałem takie listy do ministrów zdrowia, odpowiedź zawsze przychodziła. Liczę, że i tym razem odpowiedź będzie. Jaka? Zobaczymy. List został pozytywnie odebrany i wiele osób obejrzało film, na którym widać jak go wysyłałem.

Poseł Lichocka przeprosiła za swoje zachowanie, to za mało?

Nie, nie zrobiła tego, to nie są przeprosiny. Wiem, jak wyglądają przeprosiny publiczne. Sam mam takie na swoim koncie, po tym jak wypowiedziałem pewne słowa na temat seksu w stronę posłanki Pawłowicz. Nie miałem żadnych oporów, żeby następnego dnia publicznie powiedzieć: „przepraszam". Jeżeli komuś się to nie podobało, to osobiście przepraszam panią Pawłowicz. Przeprosiny posłanki Lichockiej nie są przeprosinami publicznymi, ale zwięzłą formułką, która w żaden sposób nie wyczerpała tego zdarzenia. To jest za mało, tam zostało pokazane „f**k off". W przypadku poseł Lichockiej to było pokazanie gestu, który był przygotowany, to nie była sytuacja przypadkowa. To nie były przeprosiny i powiedzenie „źle zrobiłam". Żadne zachowanie pani poseł po tej sytuacji nie wskazywało na to, żeby istotnie próbowała tę sytuację wyjaśnić. Podczas gorącej dyskusji dotyczącej tego, na co powinny zostać przeznaczone te 2 mld zł, ten gest nabrał niesamowitego znaczenia.

Bardziej uraził pana gest posłanki Lichockiej, czy to, że 2 mld zamiast na onkologię – jak proponował Senat – zostały przekazane na TVP?

Niedorzecznością jest przekazywanie 2 miliardów, miliarda czy jakiejkolwiek innej kwoty na Telewizję Publiczną, która powinna mieć uregulowany system wspierania. To powinno być zaplanowane, powinno być w budżecie. Ja w odróżnieniu od wielu obywateli płacę za telewizję, dlatego często publicznie pytałem prezesa Kurskiego, czy on płaci za telewizję. Płacę, by móc na ten temat mówić. Budżet TVP nie był zaplanowany, jeżeli jest plan to należy się go trzymać. Budżety telewizji komercyjnych mają określone ramy. Z jednym z nadawców prowadzimy WOŚP, tam jest dokładnie powiedziane, ile czasu antenowego mamy i ani sekundy więcej, ponieważ telewizje komercyjne wiedzą, co mogą dać, co mogą zrobić. Mam poczucie, że TVP jest dzisiaj ad hoc, a powinniśmy mieć nad tym kontrolę. Nikt nie zapytał TVP, na co te pieniądze zostaną wydane. Telewizja ma świetny sprzęt, jest znakomicie wyposażona, ma kilkanaście ośrodków w całej Polsce, to są wielkie budynki i mają swoje programy. Zatem na co TVP potrzebuje tych 2 mld zł?

Służba zdrowia ma określony budżet.

Służba zdrowia ma wyraźnie zaplanowane pieniądze. Gdy kończy się rok, wtedy zazwyczaj duże szpitale mówią: „stop, zaczynamy tworzyć dług". Ale nikogo nie odsyłają i nie mówią, że nie przyjmą pacjentów. Stąd się biorą długi, a nie z tego, że ktoś buduje w szpitalu marmurowe schody. Każdy szpital ma dokładnie określony budżet, nic żadnemu szpitalowi nie spada z nieba. Gdy my, jako WOŚP, chcemy zakupić dla jakiegoś szpitala np. rezonans magnetyczny, pytamy najpierw, czy szpital stać na to, aby powstało miejsce, w którym ten rezonans mógłby się znaleźć, to wszystko planujemy wcześniej. A nagle w przypadku telewizji tworzą się prezenty, nagle ktoś wpada na pomysł przekazania TVP 2 mld. A dlaczego nie 3 albo 10? Te 2 mld to umowna kwota, która nagle się pojawiła i uznano, że te pieniądze zostaną przeznaczone na telewizję publiczną. To jest absolutnie skandaliczne, nie do przyjęcia, nie ma żadnej argumentacji, która by za tym przemawiała, nie powstał żaden realny plan prezesa TVP, na co te środki miałyby zostać przeznaczone.

Dlaczego te 2 mld nabrały takiego znaczenia?

Gdy ja mówię, że to jest skandal, to podaję, ile pieniędzy WOŚP zebrała przez 27 lat, po to, by ludzie zdali sobie sprawę z tej skali. Miliard 126 milionów złotych to jest kwota wydana przez WOŚP na sprzęt przez 27 lat. Obok tego postawmy te 2 mld w ciągu roku. To jest ogromna suma, co trzeba zrobić, żeby wydać taką kwotę? Gdybym dzisiaj miał 2 mld zł, to proszę uwierzyć, że to nie byłoby proste, żeby je wydać. To jest masa pieniędzy. Ostatnio, gdy ktoś zapytał, ile pieniędzy na sprzęt w 2019 r. wydało Ministerstwo Zdrowia, to okazało się, że to było około 718 mln, a my 158 mln. Co piąte urządzenie jest nasze, a nam zarzucano, że nasze wsparcie to tylko jakiś ułamek. W medycynie dzięki Orkiestrze pojawiło się przez 27 lat miliard 126 mln zł. System się zachwiał i w tym systemie nagle ktoś przychodzi i mówi, że jest cudotwórcą i wyciąga 2 mld, jakby one leżały pod stołem. Naprzeciw tych 2 mld stawiamy miliard 126 milionów, za które zakupiliśmy 62 tys. urządzeń. Nie chcę demonizować, może rzeczywiście telewizja potrzebuje tych pieniędzy, ale niech ktoś powie obywatelom, na co, a nie padła żadna konkretna informacja. Do tego doszedł gest pani Lichockiej, który pokazał „my wygraliśmy, a wy przegraliście". Wygrała śmierć nad życiem.

Rozmawia pan z ludźmi, jak oni odbierają tę sytuację?

Bezradność. Dostałem ogromny odzew na film, na którym pokazałem, jak wysyłam te listy, obejrzało go prawie 5 mln ludzi. Wszyscy ci ludzie się z nami zgadzają, ale jednocześnie wychodzi z tego polska bierność. To jest najbardziej rozpaczliwe. Dopóki kryzys nie dotyka ludzi bezpośrednio, to nie są w niego bardzo zaangażowani. Polacy są zaangażowani, ale nie tak jak by mogli. Ludzie potrzebują konkretnych działań. WOŚP jest konkretem i podczas Finału wszyscy są razem i działają, ale gdy przyglądam się temu z boku, to widzę rozejście się społeczeństwa. Czuję, że wszyscy się z nami zgadzają, popierają nas, ale co dalej? Ludzie się spodziewają, że my pierwsi coś zrobimy, ale my zajmujemy się czymś innym. Odpowiadamy za Finał WOŚP, wiemy jak to robić, jak zachęcać ludzi do udziału i oni za nami podążają.

Czego zatem oczekiwałby pan od Polaków?

Polacy powinni zorganizować w sprawie zdrowia narodową dyskusję, żeby usiąść i porozmawiać, ile pieniędzy jest w puli. Usiądźmy i powiedzmy, co tak naprawdę w budżecie przeznaczonym na służbę zdrowia jest. Żaden minister od wielu lat tego nie zrobił. Chciałbym, żeby wszyscy Polacy wiedzieli, jaki jest plan i mogli się z nim zgodzić lub nie. We wrześniu premier Morawiecki zapowiedział zakup 200 karetek pogotowia. I eksperci natychmiast skomentowali, że nawet gdyby pieniądze na ten cel się pojawiły, to nie ma kto tych karetek przygotować. My kupujemy karetki i wiemy, jak to wygląda. Nie ma szans, żeby firmy, które produkują karetki, wyprodukowały taką liczbę. Na dniach będziemy wręczali karetkę szpitalowi w Ustrzykach Dolnych, gdzie właśnie zamknięto oddział ginekologiczno-położniczo-noworodkowy. Rozmawialiśmy z panią dyrektor szpitala i ona nam powiedziała, że aby utrzymać ten szpital i ten oddział potrzeba 2,5 mln złotych na rok. To jest 1 promil z tych 2 mld. Jeden promil tej sumy daje kobietom w Ustrzykach Dolnych komfort rodzenia w tym mieście.

Czego oczekuje pan w tej sprawie od prezydenta Dudy?

Nie chcę niczego oczekiwać. Bo to będzie też wynik jego pięcioletniej kadencji. Prezydent powinien się na to nie zgodzić, powinien wstawić się za chorymi, co do tego nie ma dwóch zdań. Ale ja te pięć lat prezydentury Andrzeja Dudy oceniam bardzo źle. Przez ten czas nie zbudował swojej osoby, pozycji ani więzi z Polakami, szacunku, który pokazałby, że urząd prezydencki jest zewnętrzną reprezentacją Polski. Decyzja prezydenta Dudy dzisiaj ma wyłącznie wartość wyborczą. To, jak się zachowa, nie będzie konsekwencją jego wcześniejszych przekonań w sprawie zdrowia. Pan prezydent to człowiek, który nigdy nie dał po sobie znać, że zależy mu na zdrowiu Polaków. Jest młody, dziarski, jeździ na nartach, może nie potrzebuje pomocy służby zdrowia i życzę mu, aby jej nie potrzebował jak najdłużej, ale szkoda, że ta dziarskość nie przekłada się na to, żeby dbać o Polaków, o polską służbę zdrowia. A moim zdaniem stan zdrowia Polaków idzie po równi pochyłej ku zapaści.

Nie czuje pan, aby prezydent Duda wspierał polską służbę zdrowia?

Przez kilka lat graliśmy dla geriatrii i wyciągnęliśmy tę dziedzinę z dna do standardu europejskiego. Przeznaczyliśmy na to 100 mln, w Warszawie nie było wtedy ani jednego ośrodka geriatrycznego. Oddziały geriatryczne były w szoku, że dostarczyliśmy im nowy sprzęt, bo wcześniej dostawali złom. Przyszedł moment, gdy ustalano zasady, czy NFZ powinien mieć osobną pulę pieniędzy dla geriatrii. Pisałem w tej sprawie list do pierwszej damy, aby nie pozwoliła mężowi tego podpisać. Prezydent podpisał budżet, w którym tych osobnych pieniędzy nie ma, według wielu fachowców zrobił źle. Czy to pokazuje, że pan prezydent dał się poznać jako obrońca służby zdrowia? Nie. To szpitale ustalają, ile mogą przeznaczyć na geriatrię, a wiadomo, że geriatria nie ma żadnego obrońcy, 90-latek przegrywa z 60-latkiem.

A jak układa się współpraca WOŚP z Senatem?

11 marca robimy w Senacie „okrągły stół" w sprawie psychiatrii dziecięco-młodzieżowej. Tam jest totalna zapaść. Do tej pory kupiliśmy łóżka, dobre fotele do terapii, testy. Ludzie z tych szpitali piszą do nas: „dostaliśmy nowe łóżka i dwie zmiany pościeli, jaka to jest radość". Osoby, które rozwożą te łóżka, mówią, że tam jest inny świat, wszyscy chodzą za tymi osobami, noszą to wszystko razem z nimi. W psychiatrii dziecięco-młodzieżowej brakuje wszystkiego, to wymaga prawdziwych zmian. Tam naprawdę i natychmiast przydałyby się te 2 mld. Pan prezydent nic z tym nie zrobił.

Może to nie leży w gestii prezydenta?

Gdy prezydent startował w wyborach pięć lat temu, mówił, że w każdej szkole będzie psycholog. Ocenia się, że aktualnie 600 tys. dzieci wymaga spotkania z psychologiem, bo mamy do czynienia z samobójstwami, samookaleczeniami. Co z tego, że dziecko dostaje skierowanie do szpitala, jeśli tam nie ma miejsca? Oddziały dziecięco-młodzieżowe są łączone z oddziałami dla dorosłych. Pan prezydent wypowiadał się na ten temat i nie zrobił nic. Oczywiście, że pan prezydent powinien zawetować te 2 mld dla TVP. Takie weto byłoby super, ale nie będzie tak, że dzięki tej jednej decyzji zmienię zdanie o tej prezydenturze. Niestety te 2 mld to konkretna suma zabrana chorym.

Uważa pan, że istnieje realna szansa, aby pańska prośba skierowana do Joanny Lichockiej o rezygnację z mandatu posła została spełniona?

Znam polskie realia i zdaję sobie sprawę, jak to się skończy. Jednak, co ważne, informacja o tym liście miała ogromny odbiór. Pokazałem Polakom, że zrobiłem coś konkretnego, że trzeba podejmować decyzje, jeżeli nie zgadzamy się z pewnymi standardami. Słowa i gesty, jakie pojawiają się w parlamencie, zaniżają jego powagę i standardy. Gest pani Lichockiej nie był pierwszy. To wszystko odbywa się na zasadzie: stało się, jest szum przez chwilę, a potem pojawia się nowe wydarzenie. Czy liczę na pozytywną odpowiedź? Liczę na odpowiedź w ogóle. To nie jest mój pierwszy list, wysyłałem takie listy do ministrów zdrowia, odpowiedź zawsze przychodziła. Liczę, że i tym razem odpowiedź będzie. Jaka? Zobaczymy. List został pozytywnie odebrany i wiele osób obejrzało film, na którym widać jak go wysyłałem.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki