Prawo i Sprawiedliwość ma powody do zmartwień. Ostatnie słabe tygodnie rządzących rzucają się cieniem na prezydenta. Seria potknięć władzy sprawiła, że prezydent Andrzej Duda, mimo iż prowadzi w sondażach i wciąż jest faworytem wyborów, znalazł się w defensywie. Opozycja złapała wiatr w żagle, umiejętnie narzucając tematy kampanii prezydenckiej i trafnie punktując głowę państwa. Nawet sam Jarosław Kaczyński w wywiadach snuje już scenariusze polityczne na czas po przegranych wyborach przez Dudę. Prezes, próbując demobilizować elektorat przeciwników, mówiąc, że nawet po przegranej Dudy Zjednoczona Prawica władzy nie odda, pokazał brak przekonania w zwycięstwo swojego kandydata. Kaczyński wrócił też do retoryki straszenia Polaków, zakładając, że po przegranej Dudy zagrożone będą programy społeczne, oraz odgrzał „winę Tuska", licząc, że pogłębienie polaryzacji społecznej nada nowy ton kampanii. Tymczasem problemów PiS przybywa.
Dwie, zaskakująco udane, konwencje wyborcze Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, kandydatki PO na prezydenta, i Władysława Kosiniaka-Kamysza, kandydata PSL na urząd głowy państwa, pokazały, że główne partie opozycyjne próbują przejąć inicjatywę i nadać nową dynamikę rozgrywce o prezydenturę. Przy pozbawionej konkretów, pełnej przepychu konwencji PiS sprzed dwóch tygodni, imprezy kandydatki PO i kandydata PSL wyraźnie niosły z sobą ożywienie. Kidawa-Błońska, przemawiając z energią, skupiła się na palącym Polaków problemie ochrony zdrowia, bezpieczeństwie, ekologii czy zwalczaniu dezinformacji w Internecie. Z kolei szef PSL przedstawił się jako człowiek dialogu, który chce odrzucenia mocarstwowych zapędów władzy na rzecz zadbania o seniorów, służbę zdrowia, ekologię. Szef PSL zapowiedział, że nie będzie wisiał na klamce prezesa i nie da z siebie zrobić Adriana. Wsparcie kandydatom zapewnili małżonkowie, którzy w przeciwieństwie do milczącej żony Andrzeja Dudy zabrali głos podczas konwencji. Z innej strony prezydenta punktował na swojej konwencji Robert Biedroń, kandydat Lewicy na prezydenta, który wytykał pierwszemu obywatelowi, że biegnie w biegu ku czci żołnierzy wyklętych, w tym zbrodniarzy jak „Bury". Podczas gdy, jego zdaniem, prawdziwą bohaterkę, Jolantę Brzeską, którą zamordowano, bo walczyła prawa lokatorów.
Przeczytaj także: Zuzanna Dąbrowska: Wirus i polityczne lekarstwo
PiS liczyło, że Duda będzie mógł grzać się w świetle sukcesów władzy, a tymczasem problemy rządu mogą stać się problemami prezydenta. Przed władzą zapewne trudny test z odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polaków, gdy koronawirus dotrze nad Wisłę. Kłopotów przybędzie. Nawet prezydent przyznał, że nastąpił wzrost cen, a problemom w służbie zdrowia czy podziałom społecznym nikt nie zaprzeczy. Andrzej Duda jest współodpowiedzialny również za te problemy.
Przed PiS bój o wszystko. Przegrana Dudy byłaby początkiem końca hegemonii ugrupowania Kaczyńskiego, a sobotnie konwencje kandydatów PO i PSL pokazały, że opozycja uwierzyła, że może nastąpić w kraju zmiana.