Mimo wszystko nie chciałabym nazywać premiera mojego kraju politycznym szabrownikiem… Unia pozwoliła krajom członkowskim na przekwalifikowanie wszystkich środków – jeszcze niewykorzystanych – na walkę z koronawirusem. W przypadku Polski to około 11 mld euro, czyli 17 proc. dostępnych dla nas środków. To nie są nowe fundusze, ale my musielibyśmy za nie zbudować drogi lub – jeślibyśmy ich nie wykorzystali – oddać do budżetu. Teraz możemy je przeznaczyć na przeciwdziałanie epidemii. Unia zaproponowała też 100 mld euro na walkę z bezrobociem. To będą pożyczki na dogodnych warunkach. Pożyczkę będzie zaciągała UE, która ma do tego lepsze możliwości niż poszczególne kraje członkowskie, a następnie będzie udzielała jej potrzebującym krajom członkowskim, korzystając z własnej pozycji na rynkach finansowych.
Publicznie zadała pani pytanie: „Dlaczego Platforma Obywatelska nie podpisała listu 13 partii członkowskich Europejskiej Partii Ludowej o wykluczenie z EPL Fideszu, który właśnie dokonał na Węgrzech koronapuczu.” Czy dostrzega pani analogię między tym co się stało na Węgrzech, a tym, co może się stać w Polsce?
Na Węgrzech pod pretekstem kryzysu zdrowotnego, wprowadzono rozwiązania, które ewidentnie mają na celu zacieśnienie kontroli nad społeczeństwem w wymiarach zupełnie niepotrzebnych dla walki z koronawirusem - i utrzymanie władzy w nieokreślonej perspektywie. Jeśli wprowadza się stan wyjątkowy, w którym nie ma już parlamentu i można wprowadzać prawo dekretami, a nawet je zawieszać, a zakończenie tego stanu zależy wyłącznie od tych, którzy go wprowadzili, czyli od Orbana i jego większości w parlamencie, to jest bardzo niebezpiecznie. Węgry to kraj unijny, są częścią jednolitego rynku, jednolitej przestrzeni prawnej, jednolitego, bardzo zintegrowanego mechanizmu - i dlatego to jest bardzo niebezpieczne dla całej Unii. Teraz widzimy świat wyłącznie przez pryzmat koronawirusa, ale świat funkcjonuje nadal w wielu swoich aspektach. Należy tej sytuacji na Węgrzech przeciwdziałać, a zasoby są ograniczone, bo wszyscy walczą z pandemią. Trzeba działać radykalnie, bo kto powiedział „A” na drodze do autorytaryzmu, to powie też „B, C i D”. Na Węgrzech już przekroczono wiele granic. Jeżeli jedna z regulacji dopuszcza karę więzienia za kłamstwa, co oznacza kneblowanie „niewygodnych dla władzy” - to jest koniec demokracji.
Zaczyna pani współpracować z Szymonem Hołownią. Czy to jest kandydat na prezydenta, który ma odpowiedzi na bolączki Polaków, również w na czas kryzysu?
Moja współpraca ze sztabem Szymona Hołowni trwa już od kilku tygodni. W Polsce potrzebna jest nowa jakość w polityce. Ona jest realizowana przez Szymona Hołownię i ludzi, którzy z nim współdziałają. Polityka powinna być prowadzona w partnerstwie z obywatelami. To taka wizja polityki, w której nie ma sceny i widza, wszyscy są na scenie, a kandydat na prezydenta jest pierwszym współobywatelem. Ta nowa jakość to także polityka, w której chodzi o sprawę, a w mniejszym stopniu o władzę. To polityka, która widzi szerszy obrazek, próbuje wymyślić rozwiązania dla Polski nie tylko z dnia na dzień. Musimy myśleć w kategoriach wielu lat do przodu.