Kiedy oddawaliśmy do druku to wydanie „Rzeczpospolitej”, wyniki wyborów prezydenckich nie były jeszcze znane. Wiemy jednak, jaka jest stawka tych wyborów dla każdego z kandydatów.
Andrzej Duda nie ubiega się tylko o reelekcję, ale walczy o zacementowanie rządów Zjednoczonej Prawicy. Przegrana prezydenta zapoczątkowałaby erozję władzy i efekt domina, z którym mieliśmy do czynienia za kadencji PO–PSL, której rządy zakończyło fiasko wyborcze prezydenta Bronisława Komorowskiego. Wybory prezydenckie to dla PiS walka o życie.
Ale jak PiS ma wszystko do stracenia, tak Platforma Obywatelska ma wszystko do zyskania. Zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego ma przywrócić PO na polityczny szczyt i rozpocząć polityczne zmiany w Polsce. Kolejne wybory są dopiero za trzy lata. Jeśli Trzaskowski nie zostanie prezydentem, to zmiany PiS pójdą dużo głębiej i dalej.
Szymon Hołownia ubiega się o silną trzecią pozycję. Jeśli uzyska wysoki dwucyfrowy wynik, ma szansę stać się drugim Andrzejem Olechowskim i stworzyć nowy ruch na polskiej scenie politycznej. Wynik w okolicach 5 proc. rozwieje jego marzenia o byciu liderem nowej politycznej siły. Głosy jego wyborców będą ważne dla obu kandydatów w II turze. Sam Hołownia nie musi czekać trzy lata do najbliższych ogólnopolskich wyborów. Możliwe, że przed nami wybory na prezydenta stolicy, a po drodze mogą też pojawić się wybory uzupełniające. Pewne jest, że część Polaków oczekuje nowej siły politycznej. Przekonamy się, czy będzie nią ruch Hołowni?
Ambicją lidera PSL jest budowa nowego silnego konserwatywnego centrum, również kosztem części wyborców PO i PiS. Władysław Kosiniak-Kamysz, mimo że miałby największe szanse wygrać z Andrzejem Dudą w II turze, w wyborach tak naprawdę bije się o lepszą pozycję na politycznej scenie dla Koalicji Polskiej. Każdy wynik powyżej 8 proc. wzmocni nie tylko samo przywództwo Kosiniaka w partii, ale też KP.