W Ministerstwie Sprawiedliwości wykryto... nieprawidłowości w zatrudnieniu – wynika z raportu NIK. Miejsce pracy pierwszego szeryfa RP powinno świecić przykładem, a okazuje się, że w resorcie Ziobry zatrudniani bez konkursów tzw. eksperci zarabiają nawet 16 tys. zł brutto.
Czy ministra tłumaczy, że ten proceder zaczął się pod koniec rządów PO–PSL? Wszak Jarosław Kaczyński deklarował, że PiS ma bardziej wyśrubowane standardy niż konkurenci, a do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Więc o co chodzi?
Andrzej Duda mówił o Polsce, z której zrobiono „ojczyznę dojną". Tylko słowa te kierował pod adresem poprzedników PiS. O nepotyzmie i kolesiostwie w Zjednoczonej Prawicy prezydent RP milczy z tą samą determinacją, z jaką oceniał publicznie PO i PSL.
– W przypadku najwyższych stanowisk w służbie cywilnej, gdzie kompetencje są kluczowe, władza obniżyła wymogi i zniosła konkursy. Tam, gdzie nie było konkursów i wymogów, zostawiono otwarte drzwi do obsady z klucza partyjnego. Kolejny przykład do kolekcji – komentuje w rozmowie z „Rz" raport NIK dr hab. Grzegorz Makowski, Fundacja Batorego, SGH.
Kontrola NIK wypadła w fatalnym momencie dla władzy. PiS zapowiada walkę z nepotyzmem w swoich szeregach, przedstawiając uchwałę antynepotyzmową i zapowiadając ustawę antysitwową. Jednak problemu opisanego przez NIK uchwała i ustawa nie obejmują. Ale problem PiS z Ziobrą jest szerszy.