Sejmowa większość odrzuciła poprawki Senatu skreślające z noweli ustawy o tzw. tarczy antykryzysowej m.in. zmiany w kodeksie wyborczym, w ustawie o Radzie Dialogu Spolecznego, w sprawie pomocy dla biznesu i pieniędzy dla służby zdrowia... To bardzo zła decyzja, konfrontacyjna i niezrozumiała. Realizowana przy braku przejrzystości procedowania, bez możliwości dyskusji. PiS nie dał opozycji nawet po 10 minut na klub, by mogła uzasadnić swoje zdanie. Poprawki zostały zblokowane, tak by nie było widać, że władza głosuje m.in. przeciw środkom z UE na zdrowie czy za odebraniem głosu RDS, czy też głosowaniem korespondencyjnym dla seniorów podczas (wciąż jeszcze) majowych wyborów.
Czy to jest tylko zwykły upór płynący z siedziby partii na Nowogrodzkiej? Wbrew pozorom to nie byłoby wcale najgorsze. Upór polityków to zjawisko nie nowe i psychicznie – choć niechętnie – umiemy sobie z nim poradzić. Ale coraz częściej, szczególnie w tak dramatycznie trudnym czasie, do głowy przychodzi inna myśl: może to nie upór, tylko strategia, która ma doprowadzić do konfrontacji? W czasie, kiedy obywatele mają naprawdę poważne problemy, kiedy boją się utraty pracy, środków do życia i – co najważniejsze – boją się o zdrowie i życie swoje i swoich bliskich – okazuje się, że właśnie nastąpił najlepszy moment na poradzenie sobie z opozycją.
Kto wyjdzie teraz na ulice, żeby bronić resztek ładu demokratycznego? Borys Budka z Krzysztofem Gawkowskim?
Prezes Kaczyński dobrze wie, że nie powtórzy się nawet czas obrony sądów. Nie będzie zgromadzeń na ulicach. Bo rządzi on i pandemia.