Nic tak nie ekscytuje polityków, jak sprawy, w których tle tkwią służby. Atmosfera tajemnicy, podsłuchów i poufnych operacji dzielnych oficerów w kuloodpornych kamizelkach jest wciągająca jak kryminalne seriale z HBO czy Netfliksa, a kiedyś „07 zgłoś się”. Już od lat 80. atmosferze tej ulegało wielu działaczy dawnej opozycji demokratycznej. To był zawsze zły znak. Kiedy ktoś zbyt gorliwie zaczynał szukać w futrynach podsłuchowych pluskiew albo skrzętnie notował numery rejestracyjne cywilnych aut SB, czy w panice co chwilę oglądał się przez ramię, do zwykłej konspiry już się nie nadawał. Bardziej śledził, węszył i podejrzewał.
Czytaj więcej
Jedną z pierwszych wezwanych przed komisję śledczą ds. Pegasusa ma być była premier Beata Szydło. Przesłuchani mają być również: były minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik.
To nastawienie niektórym pozostało w latach 90. Świat politycznych spisków, wojna o władzę toczona nieczystymi metodami, dawni koledzy, którzy się przesiedli do służbowych limuzyn – wszystko to budziło nieufność i chęć budowania własnego „zakonu”, w którym znajdą się sami „sprawdzeni towarzysze”. Ot, choćby Porozumienia Centrum. To była odpowiedź na aferę z inwigilacją prawicy i na upadek rządu Olszewskiego, o którym natychmiast zaczęto mówić jako o spisku. Ale tak to się już układa, że nawet jeśli w teoriach spisku jest jakaś prawda, to ci, którzy ją zawzięcie tropią, najbardziej to śledztwo kompromitują.
Przywiązanie do ścisłej kontroli nad służbami i wpływu na ich działania pozostało jednak w tym środowisku, tak jak i chęć rewanżu. Stąd tak istotna rola Mariusza Kamińskiego za czasów pierwszego rządu PiS i tajne prowokacje wobec politycznej konkurencji, stąd też ponura historia śmierci Andrzeja Leppera. Służbom oddano inicjatywę, a te umiały się odwdzięczyć, zgodnie z najlepszymi schematami działania różnych „policji tajnych i dwupłciowych”. Mówią o tym m.in. zeznania agenta Tomka pokazujące kulisy działania upojonych władzą ludzi służb.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik powrócą do Sejmu. Na jakich warunkach?
W nowym rozdaniu, po roku 2015, PiS postanowił od początku stworzyć autonomiczny wobec politycznego nadzoru system aparatu działającego w sposób tajny. Zbieranie informacji, panowanie nad niewygodnymi dla władzy aferami – wszystko to wymagało sprawdzonych ludzi. Dlatego Mariusz Kamiński musiał powrócić, a prezydent Andrzej Duda usunąć prawne przeszkody stojące mu na drodze.