Jędrzej Bielecki: Stany Zjednoczone nie będą żałować rządu PiS

Zwycięstwo polskiej opozycji służy dwóm najważniejszym celom administracji Joe Bidena: pokonaniu Rosjan na Ukrainie i uratowaniu demokracji w USA.

Publikacja: 17.10.2023 15:00

Mateusz Morawiecki i Joe Biden

Mateusz Morawiecki i Joe Biden

Foto: PAP/PA

To był bardzo niewygodny szpagat. Z jednej strony Biały Dom musiał utrzymywać poprawne relacje z ekipą PiS, bo od wybuchu wojny na wschodzie znaczenie strategiczne Polski bardzo wzrosło. Ale z drugiej strony ekipa w Waszyngtonie, która zainicjowała światową krucjatę na rzecz obrony wolności przed chińską i rosyjską tyranią, z obrzydzeniem patrzyła, jak nad Wisła umacniają się kolejne elementy autorytarnego państwa. 

Relacje administracji Joe Bidena z rządem PiS: Gra na dwie bramki

Amerykanie grali więc na dwie bramki. 15 sierpnia posłali myśliwce F-35 na defiladę Wojska Polskiego w Warszawie, która miała w oczywisty sposób umocnić przed wyborami w Polakach przekonanie, że tylko obecny rząd zapewni im bezpieczeństwo. Ale z drugiej strony 17 czerwca można było dostrzec na warszawskiej Paradzie Równości ambasadora Marka Brzezińskiego z wielką flagą Stanów Zjednoczonych. 

Czytaj więcej

Nowy polski rząd ma szansę decydować o przyszłości UE

W czasie samej kampanii wyborczej Amerykanie interweniowali tylko w kluczowych momentach, gdy ich zdaniem demokracja była śmiertelnie zagrożona. Departament Stanu wydał więc stanowcze oświadczenie przeciwko tzw. lex Tusk, ustawie, która w swoich pierwotnych założeniach miała wyeliminować z kampanii lidera opozycji. Ale równocześnie Waszyngton udawał, że nie widzi, jak cała machina propagandowa państwa została uruchomiona w służbie PiS. 

Delikatną równowagę obaliła nagła zmiana polityki rządu wobec Ukrainy. Niespodziewana krytyka Kijowa przez Mateusza Morawieckiego czy Jarosława Kaczyńskiego nastąpiła w chwili, gdy w Kongresie republikanie zaczęli sprzeciwiać się wsparciu dla Ukraińców. W szeregach partii Donalda Trumpa można było usłyszeć, że skoro nawet Polacy atakują Wołodymyra Zełenskiego, to zaniechanie pomocy dla Ukraińców jest całkiem uzasadnione. To przeraziło ekipę Bidena. 

Grupa Wyszehradzka a przede wszystkim Trójmorze de facto upadły, bo kraje naszego regionu nie chciały współpracować z państwem pozostający w otwartym konflikcie z Brukselą i Berlinem, a także podważającym wartości, w obronie których trwa wojna na Ukrainie

Przeraziła ją tez dymisja dwóch najwyższych rangą polskich generałów na kilka dni przed dniem głosowania. "Czy to desperacki protest przeciw interwencji armii? Powrót dyktatury w Polsce?" - zastanawiano się nad Potomakiem. 

W przemówieniu przed Zamkiem Królewskim w Warszawie, 22 lutego, Biden ostrzegł, że „świat znajduje się w punkcie zwrotnym” a „najbliższe pięć lat rozstrzygną o wyborze na dekady między demokracją, która podnosi ludzkiego ducha i brutalną ręką dyktatora, który ją miażdży”. Choć nigdy nie padło to oficjalnie, Amerykanie zaczęli coraz mocniej utożsamiać dalsze rządy PiS z tą drugą perspektywą.

Niemcy najważniejszym partnerem w Europie dla administracji Joe Bidena

Ta ocena wykraczała poza rządy prawa w kraju oraz relacje Warszawy z Kijowem. Pod koniec 2022 roku to nacisk Stanów Zjednoczonych skłonił rząd Morawieckiego do wydania zgody na rozmieszczenie niemieckich wyrzutni rakietowych Patriot w Polsce. Współpraca wojskowa obu najważniejszych sojuszników USA w Europie nie poszła jednak dalej. Dla Bidena Niemcy stały się najważniejszym partnerem w Europie i permanentne ataki polskich władz na Berlin Waszyngton przyjmował z niezadowoleniem. Podobnie jak pogarszające się relacje z Unią Europejską, w której widział jeden z filarów siły Zachodu.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Donald Tusk został królem Europy

Amerykanie spodziewają się, że nowy polski rząd nie tylko poprawi relacje z Kijowem, Berlinem i Brukselą, ale także utrzyma silny kurs na Amerykę. Będzie cennym sojusznikiem w walce o zablokowanie powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu: wybory pokazały, że Polonia w USA odwraca się od PiS, a więc może i uratowanie demokracji w Ameryce będzie dla niej cenną wartością?

Zmiana może dotyczyć polityki w zakresie zbrojeń. Co prawda w trakcie Warsaw Security Forum szef MON w czasie rządów PO-PSL, Tomasz Siemoniak, jasno powiedział, że proces modernizacji polskiej armii będzie kontynuowany a dotychczas zawarte kontrakty zbrojeniowe - honorowane. Można jednak spodziewać się rewizji niektórych umów np. zawartych z Koreą Południową na zakup czołgów. Amerykański przemysł zbrojeniowy, dotychczas preferowany przy zamówieniach polskich władz, będzie też musiał mocniej konkurować z europejskimi koncernami. Dotyczyć to może np. myśliwca Eurofighter, konkurenta amerykańskiego F-35. 

Amerykanów interesuje też pozycja Polski w Europie Środkowej. Grupa Wyszehradzka a przede wszystkim Trójmorze de facto upadły, bo kraje naszego regionu nie chciały współpracować z państwem pozostający w otwartym konflikcie z Brukselą i Berlinem, a także podważającym wartości, w obronie których trwa wojna na Ukrainie. Teraz te struktury, które ułatwiają Amerykanom rozwinięcie wpływów politycznych i gospodarczych u granic Rosji, znów mogą ożyć. 

To był bardzo niewygodny szpagat. Z jednej strony Biały Dom musiał utrzymywać poprawne relacje z ekipą PiS, bo od wybuchu wojny na wschodzie znaczenie strategiczne Polski bardzo wzrosło. Ale z drugiej strony ekipa w Waszyngtonie, która zainicjowała światową krucjatę na rzecz obrony wolności przed chińską i rosyjską tyranią, z obrzydzeniem patrzyła, jak nad Wisła umacniają się kolejne elementy autorytarnego państwa. 

Relacje administracji Joe Bidena z rządem PiS: Gra na dwie bramki

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki