Władze Ukrainy źle dobrały czas, miejsce i argumenty na spór handlowy z Polską. Każdy wie, że nie idzie się do sąsiada po sól wiedząc, że mierzy się on obecnie z własnymi, poważniejszymi problemami.
Pierwszy błąd Zełenskiego w relacjach z Polską: Ukraińcy nie poczekali - i dali się wciągnąć w polskie wybory
Dla dobra relacji czasem warto unikać niezręcznych sytuacji, a nie iść do celu po trupach. W Kijowie zasadę tę ewidentnie zignorowano. Ze złożeniem skargi na Polskę do WTO, z powodu wprowadzonego przez Warszawę zakazu importu zboża, Ukraińcy postanowili nie czekać do 15 października i całkiem świadomie wkroczyli w polską kampanię wyborczą. Tym samym na własne życzenie zostali wciągnięci w największe od dekad polityczne tornado nad Wisłą. Był to pierwszy błąd Zełenskiego, gdyż spór wokół zboża mógł spokojnie poczekać kilka tygodni i nie zasłaniać innych ważniejszych tematów, związanych chociażby z zagrożeniem ze strony Rosji. Znacznie lepiej byłoby dla Ukraińców, gdyby polscy politycy rozmawiali o powstrzymaniu rosyjskiej agresji, zamiast o powstrzymaniu importu pszenicy znad Dniepru. A stało się inaczej.
Czytaj więcej
Na ostatniej prostej wyborów partia rządząca całkowicie podporządkowała politykę zagraniczną sondażom. Odwraca się od Ukrainy w najgorszym możliwym momencie.
Co Ukraina zyskuje na sporze z Polską? Eksperci nie rozumieją
Szczególnie ciężko zrozumieć intencje Ukrainy biorąc pod uwagę fakt, że Polska nie była największym importerem ukraińskich zbóż. W ubiegłym roku, jak podaje ukraińska "Ekonomiczna Prawda", lwią część swojej pszenicy Ukraina sprzedała do Rumunii, Hiszpanii, Turcji i Bangladeszu. Polska znalazła się dopiero na piątej pozycji, pod względem importu ukraińskiej kukurydzy – na siódmej, jęczmienia – na ósmej. O co więc chodziło władzom w Kijowie? Czy gra warta świeczki? Pytanie to sobie zadaje wielu moich rozmówców w Kijowie, dobrze zorientowanych ekspertów i analityków. Nie widzą zysków dla Ukrainy z wywołanego sporu z Polską. Zwłaszcza, że tranzytu ukraińskiego zboża przez Polskę nikt nie zatrzymywał i do krajów najbardziej potrzebujących, zgodnie z celami deklarowanymi na początku, ukraińska produkcja rolna może spokojnie docierać.
Drugi błąd Zełenskiego: Przemówienie w ONZ
Drugim błędem Zełenskiego było przemówienie w ONZ, w którym mówiąc o zakazie importu zboża stwierdził, że niektórzy w „Europie przygotowują scenę dla moskiewskiego aktora”. Sugestia została jednoznacznie odczytana w Warszawie. Ukraiński prezydent, zamiast ostudzić rosnące emocje, jeszcze dolał oliwy do ognia.