Susi Dennison: Test europejskiej suwerenności

Twarde stanowisko UE po inwazji z 24 lutego prawdopodobnie wzmocniło przekonanie Europejczyków, że Unia jest ich najlepszą opoką w tym przerażającym świecie – pisze ekspertka Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych.

Publikacja: 12.03.2022 07:28

Charles Michel, Emmanuel Macron, Ursula von der Leyen

Charles Michel, Emmanuel Macron, Ursula von der Leyen

Foto: PAP/EPA

Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę UE zrobiła ogromny krok naprzód jako geopolityczny gracz. Bezprecedensowy pakiet sankcji nałożonych na Rosję, zaostrzający się z dnia na dzień, a niewykluczone, że wkrótce obejmujący eksport węgla, ropy naftowej i gazu, co byłoby jeszcze mocniejszym ciosem; pakiet wsparcia dla Ukrainy o wartości 100 mld euro, w tym pomoc przekazywana za pośrednictwem unijnego centrum w Polsce, to reakcje, o których jeszcze kilka tygodni temu analitycy polityki zagranicznej mogli tylko marzyć. Szeroka definicja bezpieczeństwa, będąca głównym punktem spotkania szefów państw UE w Wersalu w tym tygodniu, pokazuje, że coś fundamentalnego zmieniło się w pojmowaniu przez europejskich przywódców potrzeby współpracy w świecie pełnym zagrożeń.

Nowe badanie, zlecone przez ECFR w styczniu 2022 r., sugeruje jednak, że wcześniejsze niezdecydowanie europejskich przywódców w kwestii zbiorowej obrony swoich strategicznych interesów – i wartości, aż do przełomowego momentu, jakim była rosyjska inwazja, mogło w dużej mierze wynikać z rażącego niedoszacowania poparcia europejskiej opinii publicznej dla pogłębienia współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa.

To nieporozumienie ze strony europejskich decydentów kosztowało wiele. Putin od lat testował, do jakiego stopnia UE jest gotowa stanąć w obronie porządku pozimnowojennego, a nawet rządów prawa w UE. Aneksja Krymu, zabójstwo Litwinienki i ataki na Skripalów, uwięzienie lidera opozycji Aleksieja Nawalnego – to tylko najbardziej spektakularne przykłady tego procesu. Za kulisami kluczowymi elementami tego obrazu były również podatność Europejczyków na ataki cybernetyczne, kampanie dezinformacyjne i ingerencja w internetowe debaty wyborcze. Putin kalkulował, na podstawie słabych reakcji Europejczyków na te testy, że nie będzie silnej reakcji na jego inwazję na Ukrainę. A teraz znów mamy wojnę w Europie.

Europejscy wyborcy wydają się rwierzyć, że obrona międzynarodowych rządów prawa – systemu, który atakuje Putin – musi zacząć się u nas samych

Największą tragedią jest to, że europejscy obywatele wydają się podzielać ocenę Putina, że europejska współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa nie jest jeszcze wystarczająco silna, aby sprostać zagrożeniom, których się obawiają. Nawet w tygodniach poprzedzających inwazję Rosji na Ukrainę, kiedy przeprowadzono nasze badanie, większość respondentów popierała potrzebę współpracy europejskiej w celu zagwarantowania bezpieczeństwa na granicach i zwalczania przyszłych pandemii. Kiedy jednak zapytaliśmy respondentów, jak oceniają dotychczasową reakcję UE na zaangażowanie Rosji w Europie Wschodniej (Ukraina i Białoruś), większość z nich miała negatywne odczucia. Najczęstszą odpowiedzią był strach (31 proc.), ale 15 proc. wyraziło gniew, a 11 proc. smutek. Wydaje się, że gdyby obawa przed brakiem poparcia politycznego w kraju była tym, co ich powstrzymywało, przywódcy europejscy mogliby działać szybciej niż zrobili to w przypadku sankcji, aby przestrzec Putina, że konsekwencje wkroczenia na Ukrainę będą poważne.

Odpowiedź na rosyjski atak na Ukrainę jest żywym testem europejskiej suwerenności i naszej zdolności do ochrony europejskiego stylu życia. Jednak europejscy wyborcy wydają się również wierzyć, że obrona międzynarodowych rządów prawa – systemu, który atakuje Putin – musi zacząć się u nas samych. Na pytanie, jakie działania powinny zostać podjęte wobec państw członkowskich UE, które naruszają zasady demokracji i praworządności, większość zgodziła się z każdą z zaproponowanych przez nas trudnych odpowiedzi. Zdaniem 61 proc. respondentów UE powinna mieć prawo do publicznego krytykowania rządów, a 58 proc. poparło wstrzymanie funduszy strukturalnych dla danego państwa członkowskiego, z kolei 52 proc. opowiedziało się za odebraniem im prawa głosu w Radzie UE. Naszą wiarygodność w domaganiu się od Putina, by postępował zgodnie z zasadami, podważa niezdolność wszystkich państw członkowskich do postępowania zgodnie z nimi w ramach UE. Jeśli my łamiemy nasz własny unijny dorobek prawny, jak możemy robić zamieszanie z powodu lekceważenia przez niego prawa międzynarodowego?

Czytaj więcej

Władimir Putin konsoliduje Unię Europejską

W tym mrocznym okresie można jednak dostrzec pewne pozytywy. Choć nastąpiło to później niż mogłoby się wydawać, twarde stanowisko UE po inwazji z dnia 24 lutego prawdopodobnie wzmocniło przekonanie Europejczyków, że UE jest ich najlepszą opoką w tym przerażającym świecie. Mimo że 58 proc. respondentów uważa, że ich krajowy system polityczny nie działa, a jeszcze znaczniejsza większość, że współpraca międzynarodowa nie przynosi oczekiwanych rezultatów w zakresie dóbr globalnych – 71 proc. w kwestii klimatu i 60 proc. w kwestii koronawirusa – poparcie dla Unii utrzymuje się na wysokim poziomie. Dla 59 proc. Europejczyków ważne jest dalsze członkostwo ich kraju w UE-27. Również wśród 10 z 12 badanych państw członkowskich przeważa pogląd, że system unijny funkcjonuje prawidłowo.

Unia Europejska, choć niestety spóźniła się z pokazaniem, na co ją stać, ma teraz szansę podwoić wysiłki na rzecz pogłębienia współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa, aby pokazać Putinowi, że koszty jego okrutnej i nieuzasadnionej wojny będą zbyt wysokie, a także aby wpłynąć na kształt porządku powojennego.

Autorka kieruje programem Europejskiej Władzy (European Power) w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych (ECFR)

Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę UE zrobiła ogromny krok naprzód jako geopolityczny gracz. Bezprecedensowy pakiet sankcji nałożonych na Rosję, zaostrzający się z dnia na dzień, a niewykluczone, że wkrótce obejmujący eksport węgla, ropy naftowej i gazu, co byłoby jeszcze mocniejszym ciosem; pakiet wsparcia dla Ukrainy o wartości 100 mld euro, w tym pomoc przekazywana za pośrednictwem unijnego centrum w Polsce, to reakcje, o których jeszcze kilka tygodni temu analitycy polityki zagranicznej mogli tylko marzyć. Szeroka definicja bezpieczeństwa, będąca głównym punktem spotkania szefów państw UE w Wersalu w tym tygodniu, pokazuje, że coś fundamentalnego zmieniło się w pojmowaniu przez europejskich przywódców potrzeby współpracy w świecie pełnym zagrożeń.

Pozostało 86% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki