– Trybunał Konstytucyjny ogłosił uzasadnienie wyroku. Widzimy się o 18.30 na Szucha! Potrzebujemy was wszystkich na ulicach w całej Polsce, mobilizujcie się, mówcie o tym wszystkim i wychodźcie tłumnie na ulice, bo to nasza ostatnia nadzieja. Pamiętajcie – ubierzcie się na czarno, zakryjcie włosy i twarze. Zrobimy im piekło – taki komunikat zamieścił w środę, po publikacji uzasadnienia wyroku TK, Warszawski Strajk Kobiet. Przez trzy dni na ulice wielu miast wróciły protesty, choć w mniejszej skali niż w październiku i listopadzie. Polityczna siła Strajku Kobiet jest teraz mniejsza niż trzy miesiące temu. Czy powodem jest kryzys przywództwa w tym ruchu, czy nieliczenie się władzy z postulatami wyrażanymi na ulicy i konsekwentne likwidowanie prawa do aborcji?
Liderki OSK są jak z marzeń prawicy: pyskate, czasem niesympatyczne, niegrzeczne. Szczególnie dotyczy to Marty Lempart, która rzeczywiście sprawia wrażenie, jakby chciała walczyć z całym światem naraz. Po publikacji wyroku zaatakowała nawet lekarzy, których raczej powinna zjednywać sprawie kobiet. To był polityczny błąd. Ale czy przy tych metodach, jakie stosuje policja, ktokolwiek mniej gniewny dałby sobie radę na ulicy? Rządzący powołują się na demonstracje w Holandii, wskazują, że tam policja zachowuje się bardziej brutalnie. Nie zauważyli, że polskie aktywistki w porównaniu z niderlandzkimi chuliganami walczącymi z obostrzeniami to łagodne damy o słodkim charakterze?
Podczas demonstracji pod TK zatrzymano słynną „babcię Kasię", czyli Katarzynę Augustynek biorącą udział we wszystkich demonstracjach OSK. Opisała swoje doświadczenia w mediach. – Na komisariacie w Pruszkowie kazano mi się rozebrać. Odmówiłam. Potem w toalecie była brutalna akcja dwóch kobiet [policjantek], zdjęły ze mnie ubranie, wydzierały spod ubrania stanik, wyginały ręce. Zdarły ze mnie spodnie, majtki do połowy, rajstopy, razem z butami. Leżałam na brzuchu, byłam przyciśnięta za kark. Toaleta była straszliwie brudna, a w otwartych drzwiach stało dwóch policjantów, by się temu przyglądać. Dopełnili mojego poniżenia. Bez rajstop zostałam już do końca, kilkanaście godzin. Bez nich przewieziono mnie do komisariatu w Piastowie. Nie pozwolono mi wziąć tabletki na cukrzycę.
Pani Katarzyna zapowiada pozwy wobec policjantów i zażalenie na zatrzymanie. Policja zaprzecza jej oskarżeniom. Prezydent Andrzej Duda uznał niedawno, że „policja działa prawidłowo, bo przecież nikt nie zginął". Między władzą a OSK istnieje sprzężenie zwrotne. Im brutalniejszy język mają protestujący, tym radośniejsza jest władza, która oskarża je już nawet o terroryzm. Ale im bardziej aktywistki są prześladowane, tym mocniej kompromituje się państwo i jego siłowe służby. Jeśli jednak przemoc uzbrojonych funkcjonariuszy będzie eskalować, tak jak w przypadku ostatnio zatrzymanych, to OSK szybko dorobi się męczenniczek.
Policji zbyt łatwo przychodzi robienie krzywdy słabszym kobietom. Nawet jeśli przy tym przeklinają.