Tak jednak nie jest. Na stronie Ministerstwa Zdrowia znajdziemy „Raport zakażeń koronawirusem”, a w nim codzienne ogólne statystyki szczepień, zachorowań, wyzdrowień, zgonów i testów oraz reklamę Polskiego Ładu. Taka informacja jest udostępniana, podczas gdy informacja gromadzona przez służbę zdrowia jest nieporównywanie bogatsza. Rejestrowany jest wiek, płeć i miejsce zamieszkania każdego szczepionego oraz czy przechorował wcześniej Covid. To samo wiadomo o każdym zarejestrowanym chorym.
Istnieje zatem potężna baza danych, licząca dziś miliony obiektów, z której można by uzyskać te informacje, których w przestrzeni publicznej brakuje, a o których w domach ciągle dyskutujemy, czyli jaka jest dziś, w czasie czwartej fali, zachorowalność i prawdopodobieństwo zgonu różnych kategorii osób: niezaszczepionych, zaszczepionych, ozdrowieńców i zaszczepionych ozdrowieńców, w rozbiciu na grupy wiekowe i miejsce zamieszkania (duże miasto, małe miasto, wieś).
Jeśli jest tak, jak twierdzi ogromna większość lekarzy (choć nie wszyscy), że szczepienia istotnie zmniejszają ryzyko zachorowania i zgonu, to takie dane byłyby dla wielu znacznie bardziej przekonywujące niż gołosłowne zapewnienia że szczepienia chronią i przyczyniłyby się istotnie do promowania szczepień. Dlaczego te dane nie są udostępniane w przestrzeni publicznej? Dlaczego dziennikarze nie domagają się dostępu do tych danych? O co chodzi w tak prowadzonej polityce informacyjnej? Może ktoś kompetentny ze świata lekarskiego lub medialnego zechciałby na tak postawione pytania odpowiedzieć?