Jak w Ameryce stymuluje się finansowanie kultury ze źródeł pozarządowych?
Na przykład niskimi podatkami. W Polsce są wysokie, VAT to nawet 23 proc., a odpowiednik tego podatku w stanie Nowy Jork to 8,87 proc. W Stanach wręcz jest wskazane, żeby w historię firmy wpisana była jakaś działalność charytatywna lub mecenat. To dobrze wpływa na wizerunek, buduje zaufanie. Na początku nie było to łatwe. Pierwsze pokolenia emigrantów myślały przede wszystkim o sobie i swoich dzieciach. Kolejne coraz bardziej odczuwało potrzebę, by się dzielić. Wzrastała zamożność społeczeństwa i świadomość, że dobrze coś po sobie pozostawić – nie tylko bliskim. W Polsce dopiero trzeba ukształtować kulturę wspierania. Wciąż jest oczekiwanie, że państwo ma dać, a nie ja. Katalizatorem może być edukacja. Jednym z warunków objęcia ważnego stanowiska w instytucji kultury w Polsce powinien być talent w pozyskiwaniu mecenasów czy sponsorów.
Czyli ludzi zamożnych?
Wszystko zaczyna się od jednostki. Proszę się zastanowić: w Polsce wydanie 10 złotych na wino czy papierosy nie jest przeważnie problemem, ale systematyczne przekazywanie ich na charytatywny cel – owszem. A przecież 10 złotych od zwykłego człowieka też ma swoje znaczenie, bo jak jest ich tysiąc, to już są pieniądze.
A jak Fundacja Kościuszkowska pozyskuje pieniądze na działalność w Stanach?