W ostatnich tygodniach rośnie napięcie w Donbasie i na ukraińsko-rosyjskiej granicy. W Kijowie pojawiło się widmo rosyjskiej agresji. Jak pan to widzi?
Nie mogę odpowiadać za ludzi z najwyższych szczebli władzy, którzy podejmują decyzje o użyciu sił zbrojnych zarówno z ukraińskiej, jak i rosyjskiej strony. Pokojowe rozwiązanie tej sytuacji jest tylko jedno. Ukraina powinna zrobić wszystko, by wykonać porozumienia mińskie i w pierwszej kolejności unikać eskalacji sytuacji. Po pierwsze, trzeba wznowić zawieszeni broni, które było ogłoszone w ramach memorandum z 22 lipca 2020 roku. Na początku było przestrzegane, ale w ostatnich miesiącach, gdy wola polityczna do uregulowania pokojowego osłabła, nie jest już przestrzegane przez żadną ze stron. Po drugie, w ramach wykonania porozumień mińskich trzeba przyjąć ustawę o wyborach, ustawę o amnestii, wprowadzić zmiany do konstytucji dotyczące specjalnego statusu (red. chodzi o część obwodów donieckiego i ługańskiego) oraz realizować „formułę Steinmeiera". Rezygnacja z porozumień mińskich lub ich niewykonania to droga donikąd dla Ukrainy. Droga, która może doprowadzić do utraty Donbasu oraz obywateli Ukrainy, którzy tam mieszkają.
A czy nie wydaje się panu, że przez siedem lat tlącej się wojny na wschodzie Ukrainy napięcie pomiędzy Moskwą a Kijowem sięgnęło zenitu?
Może się tak wydawać i to z powodu wielokrotnych wypowiedzi polityków, przede wszystkim ukraińskiego kierownictwa. Retoryka Wołodymyra Zełenskiego nie jest do przyjęcia, bo przecież powinno się dążyć do zaprowadzenie pokoju w Donbasie. Nie do przyjęcia są też rozważania poszczególnych ludzi z jego otoczenia o jakichś planach, również dotyczących siłowego zajęcia Donbasu. To samobójstwo dla Ukrainy. Największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Ukrainy prowokują agresywne wypowiedzi i działania władz ukraińskich.
Obarcza pan winą za obecny stan rzeczy władze w Kijowie. Ale cały demokratyczny świat uważa inaczej i stoi po stronie ukraińskich rządzących. Ostatnio do prezydenta Zełenskiego dzwonili i deklarowali poparcie liderzy wielu krajów i organizacji międzynarodowych.