Ciało Andrzeja I. znaleziono 20 czerwca. Miał umrzeć na zawał serca w wynajmowanym mieszkaniu w Tiranie, stolicy Albanii, gdzie mieszkał od ponad pół roku. To wersja albańskich służb, które zaledwie po czterech dniach umorzyły śledztwo w tej sprawie.
Badanie przed kremacją
Identyfikacji ciała miał dokonać tylko zięć Andrzeja I. już w Polsce, tuż przed kremacją. Nie zrobił tego nikt z polskich służb: policja i prokuratura otrzymały informację o śmierci biznesmena dopiero 13 lipca, a więc dziewięć dni po spopieleniu ciała.
Dziś zarówno policja, jak i śledczy próbują ustalić fakty i znaleźć winnych zaniedbań, które doprowadziły do tego, że nie dowiemy się nigdy, czy rzeczywiście w zalakowanej trumnie z Tirany zostało przywiezione do kraju ciało zamieszanego w nigdy niewyjaśnioną tzw. aferę respiratorową.
– O procedurach decyduje rodzina zmarłego – ucina pytania Bartłomiej Kupisek z łódzkiego krematorium, które spopieliło ciało. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, podczas sekcji zwłok w Albanii zabezpieczono materiał do badań i obfotografowano zwłoki.
Czytaj więcej
Spóźnione poszukiwania, szybkie śledztwo w Albanii i błyskawiczna kremacja w kraju. Seria dziwnych zdarzeń wokół zgonu sprzedawcy respiratorów.