Pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu posłowi PSL-UED. Prokuratura Krajowa poinformowała, że zamierza postawić Stefanowi Niesiołowskiemu zarzuty popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Według śledczych materiał dowodowy „wskazuje na to, że Stefan Niesiołowski w związku ze sprawowaną funkcją posła w okresie od stycznia 2013 r. do końca 2015 r. wielokrotnie przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych, w zamian za działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów".
O sprawie było głośno jeszcze za rządów PO-PSL. CBA zaczęło podsłuchiwać Bogdana W., Wojciecha K. i Krzysztofa K., podejrzanych biznesmenów w 2013 r., kiedy pojawiły się informacje, że mogą być powiązani z działaniami o charakterze korupcyjnym. Służby mają być w posiadaniu podsłuchanych rozmów i nagrań wideo z łódzkiego mieszkania, gdzie miało dochodzić do schadzek byłego posła PO z prostytutkami.
Pod koniec lutego były wicemarszałek Sejmu i poseł PO złożył wniosek o zrzeczeniu się immunitetu. Wczoraj sejmowa Komisja Regulaminowa uznała, że wniosek został złożony poprawnie. Niesiołowski zawiesił się również w prawach członka klubu PSL-UED do czasu wyjaśnienia sprawy. Poseł przekonuje, że nie brał łapówek, nie zna zatrzymanych przez CBA biznesmenów, a sprawę uważa za „przykrywkę" do ujawnionych „taśm Kaczyńskiego".
Wśród polityków, którzy komentowali sprawę, był Grzegorz Schetyna, który tuż po akcji CBA powiedział, że „o Niesiołowskim mówiło się dawno na korytarzach sejmowych".
Według prokuratury Niesiołowskiemu może grozić dziesięć lat pozbawienia wolności.