Mlekovita jest głównym rozgrywającym na naszym rynku – wynika z rankingu polskich mleczarni autorstwa Forum Mleczarskiego. Ta branża jest wyjątkiem na naszym rynku, bo w pierwszej piątce największych graczy są same polskie firmy. Mlekovita wypracowała w ubiegłym roku 6,3 mld przychodu ze sprzedaży, grupa Polmlek – 5,106 mld, Mlekpol – 5,105 mld, Piątnica – 1,6 mld, Łowicz – 1,5 mld. Dopiero szóste miejsce zajmuje u nas globalny Danone (1,3).
W zestawieniu znaleźli się przetwórcy mleka – bez firm, które zajmują się wyłącznie skupem i przerzutami mleka lub handlem. Tabela nie uwzględnia też firm, które nie podają danych finansowych.
– Patrzymy w przyszłość z optymizmem, mimo takich niesprzyjających okoliczności, jak pandemia i wojna – mówi prezes Mlekovity Dariusz Sapiński. – Ten rok również będzie dla nas korzystny i utrzymamy tę pozycję, bo na świecie były korzystne warunki dla eksporterów, także odpowiednie kursy walut, a my dostarczamy produkty mleczne do 167 krajów świata – dodaje. Co oznacza, że produktów firmy nie kupimy tylko w 28 państwach na świecie.
Dobry rok miało całe polskie mleczarstwo. Po pierwszych trzech kwartałach 2022 r. eksport tej branży wyniósł 2,5 mld euro i skoczył o ponad 46 proc. wobec analogicznego okresu ubiegłego roku – podliczyło Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Import też wzrósł – o 36 proc., do 1,1 mld euro.
Lista problemów branży jest jednak długa. – Ubiegły rok był zamknięty z dobrym zyskiem. Wygląda na to, że ten rok też będzie dość dobry. Największy problem to koszty, które trudno przewidzieć – mówi dyrektor Polskiej Izby Mleka Agnieszka Maliszewska. Koszty to gaz i energia oraz wysokie koszty pracy, podobnie jak w całej Europie. Pojawiają się obawy, że mogą upaść nawet zakłady w pozornie dobrej sytuacji. – Nie wiadomo, jakie umowy podpisywać, na długi czy krótki termin – mówi Maliszewska. Widać światełko w tunelu: duzi przetwórcy znowu trafili na listę firm, które mogą mieć gwarantowane ceny energii – ale te przepisy jeszcze nie weszły w życie. Natomiast kontakt z resortem rolnictwa jest od dawna ograniczony, zwłaszcza odkąd wiceminister odpowiedzialny za rynki rolne Norbert Kaczmarczyk stracił stanowisko w wyniku skandalu, a kolejny – Janusz Kowalczyk – dodatkowo powołany pod koniec października na pełnomocnika rządu ds. transformacji energetycznej obszarów wiejskich, energiczniej angażuje się w prace swojej partii niż w kontakt z rolnikami. W rozmowach z nami powtarzają się skargi, nie tylko z branży mleczarskiej, że nie widać efektów jego działań.