Koncepcję „adwokata dziecka” wprowadził do debaty publicznej były rzecznik praw dziecka Marek Michalak w 2019 r., przed końcem swej kadencji. Nowy RPD przekazał posłom swój projekt noweli, który ma umożliwić mu występowanie w sprawach karnych na prawach prokuratora po stronie godności pokrzywdzonego przestępstwem małoletniego. Instytucje państwowe i samorządowe musiałyby przekazywać do Biura RPD informacje o stwierdzonych ciężkich przypadkach stosowania przemocy wobec dziecka. Projekt utknął w trybach parlamentarnego młyna.
Dziś rzecznik może jedynie przystąpić do postępowania, jeśli otrzyma informację o zagrożeniu dobra dziecka. Jak informuje nas Biuro RPD, w ostatnich dwóch latach takich interwencji było ponad 600 rocznie.
Pomysł wrócił po tragicznej śmierci ośmioletniego Kamila. Grupa posłów KO jako jeden z punktów propozycji poprawy ochrony najmłodszych zgłosiła wprowadzenie instytucji „adwokata dziecka”. Kilka dni później projekt zmian w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym złożyli posłowie PiS.
W 2010 r. Sąd Najwyższy (skład siedmiu sędziów) uznał, że w przypadku przestępstwa na szkodę dziecka popełnionego przez jedno z rodziców, drugie (tzw. rodzic niekrzywdzący) nie może dziecka reprezentować, bo zachodzi tu konflikt interesów. – Ta nazwa jednak jest chybiona, gdyż antagonizuje rodziców niekrzywdzących – tłumaczy Monika Horna-Cieślak z Komisji Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej. – Boją się, że kurator sądowy, który przyjdzie do domu, zrobi przysłowiowy „przegląd lodówki”. Za to bardzo dobrze reagują, gdy przedstawiam się jako adwokat i właśnie reprezentant dziecka. Słowa mają bardzo duże znaczenie. To jeden z powodów, dla których ta instytucja słabo się przyjęła – mówi.
Drugim problemem były niskie wynagrodzenia kuratorów, co nie zachęcało do przyjmowania funkcji. Nowa ustawa ma te stawki podnieść – dodaje mec. Horka-Cieślak.