Stępkowski stwierdził, że w kwestii złożenia odwołań rola marszałka ogranicza się do roli „listonosza”, który ma jedynie dostarczyć pismo. Nie ma kompetencji ingerowania, do jakiej jednostki winno być ono złożone. Kierując je do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, zdaniem rzecznika SN Marszałek nadużył władzy.
- Decyzja w zakresie tego, gdzie jest kierowane odwołanie, należy do osób je składających. Sędzia sprawozdawca zbadał dopuszczalność złożenia odwołań. Decyzja o przekazaniu sprawy do właściwej Izby zapadła w ramach kontroli formalnej. Nie ma w tym żadnych kontrowersji — mówił Stępkowski.
Czytaj więcej
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN uchyliła w czwartek postanowienie marszałka Sejmu ws. wygaśnięcia mandatu posła Macieja Wąsika - ustaliła „Rzeczpospolita”.
Rzecznik zwrócił uwagę, że odwołania przekazane przez Marszałka Sejmu formalnie nie wpłynęły do Sądu Najwyższego.
- Moment wpływu pisma do Sądu jest bardzo istotny. Biuro podawcze dysponuje bowiem możliwościami technicznymi pod kątem rejestrowania spraw i ustalenia nie tylko daty ale i godziny wpływu. Jak omija się Biuro Podawcze to tak jakby pismo nie wpłynęło. To wszystko nastąpiło z naruszeniem przepisów i Regulaminu Sejmu — mówił.