Tragedia na A1. Jest wniosek o list żelazny dla Sebastiana Majtczaka

Pełnomocnik Sebastiana Majtczaka podejrzanego o spowodowanie wypadku na A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, wystąpił o list żelazny dla swojego klienta - dowiedziało się RMF FM. Sebastian Majtczak wyjechał za granicę kilka dni po wypadku, jest poszukiwany listem gończym.

Publikacja: 04.10.2023 09:21

Tragedia na A1. Jest wniosek o list żelazny dla Sebastiana Majtczaka

GDDKiA autostrada A1

Foto: GDDKiA

Wniosek o list żelazny złożył w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim adwokat Bartosz Tiutiunik reprezentujący Sebastiana Majtczaka. Wcześniej wydał oświadczenie, w którym przyznał, że Majtczak opuścił terytorium Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych w charakterze świadka. Zastrzegł, że wyjazd ten nie miał żadnego związku z toczącym się postępowaniem karnym. Podkreślił, że po przesłuchaniu jego klient nie dostał zakazu opuszczania kraju ani obowiązku informowania o zmianie miejsca zamieszkania. O zarzutach, wniosku o areszt i liście gończym miał się dowiedzieć  z mediów, po opuszczeniu Polski.

Czytaj więcej

Tragiczny wypadek na A1: pełnomocnik kierowcy bmw wydał oświadczenie

W rozmowie z  dziennikarzem RMF FM, adwokat przekonywał, że jego klient chce złożyć wyjaśnienia w Polsce, lecz obawia się aresztowania. Według mec. Tiutiunika, Majtczak skierował do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim pisemne wyjaśnienia, w których m.in. zaprzecza, aby przebieg zdarzenia na A1 był taki, jak ustalony przez prokuraturę i przedstawiany w mediach.

Czym jest list żelazny i co gwarantuje?

List żelazny to dokument uregulowany w art. 281 kodeksu postępowania karnego, który chroni przed tymczasowym aresztowaniem. Ale nie tylko.

Osoby, której wydano taki list (podejrzany czy oskarżony przebywający za granicą), nie można nie tylko tymczasowo aresztować, ale również pozbawić wolności w żadnej innej formie, np. zatrzymać celem przymusowego doprowadzenia do prokuratury.

List żelazny zapewnia konkretnej osobie pozostawanie na wolności w związku z postępowaniem, w którym wydano dokument. Przy czym podejrzany lub oskarżony musi złożyć oświadczenie, że stawi się do sądu lub do prokuratora w oznaczonym terminie. O wydaniu listu decyduje sąd.

Jaki sąd? Właściwy miejscowo sąd okręgowy. A takim jest ten sąd okręgowy, który byłby właściwy do rozpoznania sprawy o przestępstwo w pierwszej instancji w przypadku skierowania aktu oskarżenia albo ten sąd okręgowy, w okręgu, którego znajduje się sąd rejonowy właściwy rzeczowo do rozpoznania sprawy. Na postanowienie o odmowie wydania listu żelaznego przysługuje zażalenie. Takich spraw toczy się niewiele i trwają średnio trzy, cztery miesiące.

List żelazny wydawany jest zwykle wówczas, gdy podejrzany pozostaje poza granicami kraju w nieznanym miejscu lub gdy z krajem pobytu nie ma umowy o ekstradycji. 

Według nieoficjalnych informacji Sebastian Majtczak przebywa na Dominikanie na Karaibach. Polska nie ma z tym krajem umowy o ekstradycję.

Jak twierdzi mecenas Tiutiunik w przypadku wydania listu żelaznego dla jego klienta, możliwości będzie kilka.

- Zgłoszenie się do policji w miejscu, gdzie pan Majtczak przebywa; zgłoszenie się do przedstawicielstwa dyplomatycznego Polski; lub przedstawicielstwa Niemiec, czyli kraju, którego obywatelstwo także posiada - adwokat w rozmowie z Krzysztofem Zasadą z RMF FM.

Prawnik dodał, że liczy się także z tym, że wniosek może nie zostać uwzględniony.

Rodzina twierdzi, że było to morderstwo

Do wypadku na autostradzie A1 doszło w sobotę 16 września około godziny 20.00 w powiecie piotrkowskim w Sierosławiu. W płonącym samochodzie kia zginęła trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko.  Za podejrzanym o spowodowanie wypadku kierowcą BMW  32-letnim Sebastianem Majtczakiem wydano list gończy i czerwoną notę Interpolu.  Z ustaleń biegłego wynika, że tuż przed zderzeniem z kią jechał z prędkością co najmniej 253 km/h.  

Tuż po wypadku straż pożarna informowała, że  "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. W jednym z pojazdów wybuchł pożar", w którym zginęła rodzina. Dwa dni później pojawił się komunikat policji, w którym o zderzeniu nie było już mowy.  Z komunikatu wynikało , że kierujący pojazdem kia "z niewyjaśnionych przyczyn" uderzył w bariery energochłonne, następnie auto się zapaliło.

Czytaj więcej

Tragedia na A1. Rodziny ofiar wypadku chcą zmiany kwalifikacji czynu

Dopiero po nagłośnieniu sprawy w mediach społecznościowych, gdzie opublikowano filmy z nagraniem momentu zdarzenia, policja publicznie poinformowała, że "brały w nim udział kia i bmw".

 "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - napisano w stanowisku policji z 24 września.

Przypomnijmy, że wczoraj Polsat News poinformował o wniosku rodzin ofiar wypadku o zmianę kwalifikacji czynu kierowcy BMW. Domagają się uznania go za zabójstwo (prokuraturę przyjęła, że był to wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym, zagrożony karą do 8 lat pozbawienia wolności). Wniosek w tej sprawie trafił do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.

- Dla mnie, jeżeli ktoś jedzie 253 km na godz., to jest zabójcą, bo zrobił sobie tor wyścigowy z autostrady - wyjaśniał mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik rodziny z Myszkowa. 

Wniosek o list żelazny złożył w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim adwokat Bartosz Tiutiunik reprezentujący Sebastiana Majtczaka. Wcześniej wydał oświadczenie, w którym przyznał, że Majtczak opuścił terytorium Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych w charakterze świadka. Zastrzegł, że wyjazd ten nie miał żadnego związku z toczącym się postępowaniem karnym. Podkreślił, że po przesłuchaniu jego klient nie dostał zakazu opuszczania kraju ani obowiązku informowania o zmianie miejsca zamieszkania. O zarzutach, wniosku o areszt i liście gończym miał się dowiedzieć  z mediów, po opuszczeniu Polski.

Pozostało 89% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach