14-latka miała być zgwałcona przez 26-letniego wujka podczas rodzinnego zjazdu w grudniu 2016 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie miał wątpliwości, że Kamil W. jest winny dopuszczenia się gwałtu na małoletniej poniżej lat 15. Za ten czyn skazał go na trzy lata więzienia i zasądził na rzecz dziewczynki 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.
Sąd Apelacyjny inaczej zakwalifikował zdarzenie. Jego zdaniem do obcowania płciowego doszło, a dziewczyna odpychała starszego krewniaka i mówiła, że tego nie chce. Mimo to uznał, że to nie był gwałt na nieletniej, ponieważ ofiara nie stawiała wyraźnego oporu i nie krzyczała.
"Przeświadczenie, że nie było zgody na odbycie stosunku to nie jest jednak to samo, co postawienie oporu" - wskazał sąd uznając Kamila W. jedynie winnym obcowania płciowego z małoletnią poniżej 15. roku życia. Karę nie tylko obniżył do roku pozbawienia wolności, ale i zawiesił jej wykonanie na trzy lata.
Kasację w tej sprawie wniósł Prokurator Generalny, lecz w październiku 2021 r. Sąd Najwyższy oddalił ją jako bezzasadną. To oznaczało utrzymanie orzeczenia sądu apelacyjnego. SN wyjaśnił, że choć kara orzeczona wobec mężczyzny jest niesprawiedliwa, nie mógł jej podnieść, bo SN jest związany kasacją, a ta została źle napisana.
Sprawa gwałtu na dziewczynce wróci jednak na wokandę w SN, gdyż Zbigniew Ziobro wniósł skargę nadzwyczajną na wyrok Sądu Apelacyjnego. Zdaniem PG orzeczenie to jest sprzeczne z zebranym w sprawie dowodami i narusza konstytucyjne zasady: godności człowieka, dobra dziecka i jego prawa do ochrony przez organy władzy publicznej.