Nigdy w Polsce demokratycznej się to nie zdarzyło. Tak samo jak wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. Chociaż pytania o przesunięcie zeszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego pojawiały się w związku z dotkliwą powodzią w południowo-wschodniej Polsce. A tylko wprowadzenie stanu nadzwyczajnego w kraju skutkowałoby przesunięciem wyborów prezydenckich. O tym jednak, co potwierdzają prawnicy, raczej mowy być nie może.
Kwestie te reguluje konstytucja. W rozdziale XI „Stany nadzwyczajne” w art. 228 mówi, że stan nadzwyczajny (wojenny, wyjątkowy lub klęski żywiołowej) może być wprowadzony ustawą lub rozporządzeniem w sytuacjach „szczególnych”. I właśnie w czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie mogą być przeprowadzane wybory prezydenta RP, a jego kadencja ulega przedłużeniu. Tylko wybory samorządowe mogą być przeprowadzone tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.
W przypadku takim jak epidemia najwłaściwszym ze stanów nadzwyczajnych byłby stan klęski żywiołowej. Może go ogłosić rząd w celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub ich usunięcia na czas nie dłuższy niż 30 dni na części albo na całym terytorium państwa. Przedłużenie tego stanu może nastąpić za zgodą Sejmu (zwykłą większością). Ustawa określająca ograniczenia wolności i praw człowieka, i obywatela w stanie klęski żywiołowej może obejmować m.in. wolność poruszania się i pobytu na terytorium Polski.
Profesor Marek Chmaj, konstytucjonalista, uważa, że nic w przewidywalnej przyszłości nie wskazuje, by były podstawy do stosowania tak radykalnego środka, a gdyby już rozważać któryś z nich, to raczej stan wyjątkowy. Profesor nie uważa jednak epidemii za klęskę żywiołową.
Stan wyjątkowy może wprowadzić prezydent na wniosek rządu na czas nie dłuższy niż 90 dni na części albo na całym terytorium państwa, a jego przedłużenie może nastąpić tylko raz za zgodą Sejmu do 60 dni.