Prawniczka powodek obecna podczas rozprawy powiedziała, że spółka oszukiwała pracowniczki przez ostatnie lata, a dziś "udowodniono, że się mylili". - Ta sprawa nie dotyczy dziewięciu indywidualnych powodów. Chodzi o wszystkie kobiety w Kalifornii, które dla Disneya pracują i które mają dość tego, że zarabiają mniej niż ich koledzy, które domagają się sprawiedliwego traktowania. To wszystko." podkreśliła mecenas.
Jak przedstawiono w pozwie kobiety mają zarabiać średnio 2 proc. mniej niż mężczyźni wykonujący tę samą pracę, nie wliczając w to premii oraz innych planów motywacyjne, które również miały być rozdzielane w nierówny sposób. Główną powódką jest LaRonda Rasmussen, która pracowała na stanowisku menadżerskim w 2017 roku i zarabiała 109 958 dolarów rocznie, a więc mniej niż każdy z pozostałych sześciu menadżerów, mężczyzn. To także o ponad 16 tys. dolarów mniej niż najgorzej opłacany na tym stanowisku mężczyzna.
Prawniczka reprezentująca pozwaną spółkę przekazała iż pozew zbiorowy jest zbyt rozległy, a co więcej obejmuje stanowiska, których nie da się porównać. - Nawet jeśli dwóch pracowników pracuje na tym samym stanowisku i na tym samym poziomie, nie oznacza, że ich praca jest „zasadniczo podobna”, przekazała adwokat Felicia Davis.
Pozew dotyczy kobiet pracujących dla firmy w Kalifornii od 1 kwietnia 2015 roku na stanowiskach poniżej poziomu wiceprezesa i objętych przez osoby niezrzeszone w związkach i organizacjach pracowniczych. Obejmuje zarówno pracowników tematycznych parków rozrywki jak i studiów filmowych i telewizyjnych. Pozew nie obejmuje zatrudnionych przez Pixar, ESPN, Hulu, Fox ani FX.
Adwokat strony powodowej wnosiła również roszczenie na podstawie stanowej ustawy o godziwym zatrudnieniu i mieszkalnictwie, które obejmowałoby szerszą grupę 12 000 kobiet. Nie zostało ono jednak zatwierdzone przez sąd.