Nie wiem, ile trwały prace koncepcyjne nad węglowymi przepisami, ale zakładam, że krótko. Bo pomysł praktycznie zaraz po ujawnieniu opinii publicznej trafił na legislacyjną ścieżkę. Zakładam tym samym, że nie był jakoś specjalnie konsultowany ani analizowany, co przy wydatku budżetowym rzędu 11 mld zł może przywodzić na myśl ułańską szarżę. Chodzi zarówno o potężną kwotę, jak i rzeczywisty skutek jej wydania. Bo czy taka metoda zapewni ciepło w polskich domach? Mam wątpliwości.
W całej tej akcji zaszyta jest logika, którą dało się zaobserwować już przy okazji walki z koronawirusem, kiedy państwo pompowało na ślepo ogromne sumy pieniędzy w personel medyczny walczący z pandemią, a także później w przedsiębiorców. Był moment, że w ramach tarczy antycovidowej każdy z nich bez żadnych kryteriów (wystarczył sam wniosek) mógł otrzymać 5 tys. zł. Rzeczywista sytuacja finansowa przedsiębiorcy nie miała żadnego znaczenia. W przypadku dopłaty węglowej cała przeznaczona z budżetu państwa kwota jest jeszcze wyższa, co powinno automatycznie wymuszać rozwagę. Efektywne państwo bowiem to takie, które koncentruje się na realnym rozwiązywaniu problemów – definiowaniu ich i skupianiu na nim całych sił. Sprawne państwo minimalizuje również wszelkie ryzyka nadużyć i wycieków środków, bo to przecież pieniądze podatników.
W węglowym projekcie nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Państwo planuje wyrzucanie z helikoptera sporych sum. Załapać się może każdy, kto opala lokal węglem. Czy wyda 3 tys. zł akurat na opał? Nie musi. Nikt tego nie będzie sprawdzał, a nawet nikt tego nie wymaga. Takie podejście to otwieranie furtki dla kombinatorów i postaw typu „dają, to biorę”. Nie mam nic przeciwko dopłatom, wielu ludziom pomogą przetrwać zimę. Pomoc mogłaby być nawet większa, gdyby strumień pieniędzy był precyzyjny.
Kiedy otrzymujemy większość pieniędzy z UE, obowiązuje zasada refundacji. Najpierw np. gmina musi coś zrobić, włożyć własne środki, potem przedstawić faktury i dopiero wtedy dostaje zwrot kosztów. Dlaczego tego mechanizmu nie można zastosować w przypadku gospodarstw opalanych węglem? Nie wiadomo. Dlaczego państwo woli rozdawać pieniądze na oślep?
Trudno to zrozumieć, ale można odnieść wrażenie, że dla niektórych przedstawicieli rządu wartość pieniądza straciła ostatnio jakiekolwiek znaczenie. I to jest bardzo zła informacja, bo to nie są pieniądze z ich własnego portfela, tylko z naszych portfeli – podatników.