Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił właśnie, że uruchamia największe w historii dofinansowanie dla ochotniczych straży pożarnych. To m.in. ponad 100 mln zł na zakup sprzętu do ratowania życia (m.in. defibrylatorów). Pieniądze mają pochodzić z Funduszu Sprawiedliwości, na które wpływają środki z nawiązek zapłaconych przez skazanych i z pracy więźniów.
Dotychczas środki na potrzeby OSP pochodziły przede wszystkim od firm ubezpieczeniowych (ok. 40 mln zł rocznie), dotacji MSWiA (od 35 do 40 mln zł rocznie) i samorządów. Pieniądze trafiały do zarządów wojewódzkich OSP. – W ubiegłym roku całkowicie nam te środki zabrano. Teraz dysponuje nimi komendant główny Państwowej Straży Pożarnej. Co to dla nas zmienia? Że teraz trudniej otrzymać te fundusze, bo pieniądze idą do centrali, trzeba robić listy potrzeb i przetargi centralne – mówi Edward Kwidziński, dyrektor zarządu pomorskiej OSP. Co sądzi o dofinansowaniu dla OSP z Funduszu Sprawiedliwości?
– Sprzętu mamy sporo, problemem jest brak młodych ludzi chętnych do służby i pieniędzy na przeszkolenia z ratownictwa – wskazuje dyrektor Kwidziński.
W Polsce funkcjonuje 16 tys. ochotniczych straży pożarnych, w których działa ponad 700 tys. ochotników. Od lat kieruje nimi prezes Waldemar Pawlak (PSL).
– To ewidentna kampania samorządowa Solidarnej Polski w formie politycznego rozdawnictwa – ocenia Marek Wójcik, poseł PO. O tym, jak dużą rangę nadano zakupom defibrylatorów i zestawów ratowniczych, świadczy fakt, że minister Ziobro powołał do tego specjalnego pełnomocnika Michała Wosia (do niedawna w randze wiceministra). To on osobiście jeździ do wojewódzkich zarządów OSP i koordynuje składanie wniosków.