Anna Maria Żukowska: Lewica skuteczna w realizacji swoich postulatów. Koalicjanci nam zazdroszczą

Jeśli nie uda się wygrać wyborów prezydenckich, to koalicji może grozić rozpad – mówi Anna Maria Żukowska, szefowa Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy.

Publikacja: 24.10.2024 04:47

Anna Maria Żukowska: Lewica skuteczna w realizacji swoich postulatów. Koalicjanci nam zazdroszczą

Foto: Lewica/mat.pras./KKP/M

Nowy sezon polityczny ruszył. Co dla Lewicy będzie w nim najważniejsze?

Pokazanie, że ten sezon, ten pierwszy rok kadencji, był sezonem, w którym Lewica okazała się skuteczna. Że cieszymy się, że jesteśmy w rządzie i że ten rząd realizuje nasze postulaty. I że odżegnujemy się od zarzutów i insynuacji, że jesteśmy ogrywani i nic nie robimy. Bo to właśnie Lewica może się pochwalić sukcesami, jeśli chodzi o realizację swojego programu. To np. wprowadzenie renty wdowiej, podwyżek dla budżetówki, dopłat do świadczeń dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami, wejście w życie programu „Aktywny rodzic” czy też zapewnienia 3,5 mld zł już na przyszły rok w budżecie na budowę mieszkań na tani wynajem. Tych spraw jest wiele. Myślę, że się nawet spotykamy z pewną zazdrością części naszych partnerów koalicyjnych.

Czego zazdroszczą?

Tego, że jesteśmy tak skuteczni w realizacji naszego programu, będąc partnerem, nie ma co ukrywać, najmniejszym w koalicji.

Szymon Hołownia mówi, że wielu rzeczy nie udało się dowieźć – a czego nie udało się dowieźć Lewicy?

Niedosyt jest po stronie praw człowieka. Tutaj rzeczywiście wielkim uporem wykazuje się Polskie Stronnictwo Ludowe. Ale jeżeli mówimy o związkach partnerskich, to jest to projekt rządowy. I tutaj koalicja nie może sobie pozwolić na to, żeby przegrać głosowanie, bo to będzie oznaczać, że rząd nie ma większości. I wtedy za chwilę PiS złoży wniosek o wotum nieufności dla rządu. Na pewno premier nie może sobie na to pozwolić.

Czytaj więcej

Włodzimierz Czarzasty powiedział, jaki „jest problem” z Adrianem Zandbergiem

Co do taktyki w nowym sezonie: niedawno dr Bartosz Rydliński na łamach tygodnika „Plus Minus” mówił, że Lewica powinna w ważnych dla siebie sprawach stawiać ultimata. Np. politycy Trzeciej Drogi mówili w tym roku, że albo składka zdrowotna, albo koalicja. Lewica powinna stawiać sprawy ostrzej? 

No i zobaczymy, jaka ta skuteczność rekomendowanej polityki przez doktora Rydlińskiego okaże się w przypadku Trzeciej Drogi, czy to stawianie ultimatów coś im da.

Czyli Lewica nie będzie tak działać?

Myślę, że mamy talenty polityczne, które pozwalają nam na negocjacje na innym poziomie niż stawianie ultimatów przez media. Strajk Kobiet też stawiał ultimata, m.in. nam. Rozmawiamy ze sobą w ramach rządu. Stawianie ultimatum jest działaniem wyłącznie „pod publiczkę”.

Czytaj więcej

Nowy sondaż: PiS i KO zyskują. Trzecia Droga poza Sejmem

Co do rzeczy w tym nowym sezonie, to – jak rozumiem – po pierwsze, podsumowanie 7 grudnia, po drugie, jeszcze w tym roku uporządkowanie spraw wewnętrznych. Mam tu na myśli relacje z Razem. Cezurą będzie głosowanie w sprawie budżetu? To à propos ultimatów.

Nie, to się nazywa dyscyplina w głosowaniu, którą klub ma wpisaną w regulaminie jako dorozumianą w przypadku projektów rządowych, a takim jest ustawa budżetowa. Nie wyobrażam sobie, żeby w sprawie najważniejszej ustawy w roku ktoś, kto zasiada w klubie koalicji rządzącej – bo nie jesteśmy klubem opozycyjnym – głosował przeciwko tej ustawie. Można mieć różne zdanie i się wstrzymywać od głosu przy innych ustawach. Tutaj mamy pole do różnienia się pięknie, ale kwestia budżetu jest kwestią absolutnie fundamentalną dla funkcjonowania państwa i naprawdę robimy wszystko, żeby ten budżet był jak najlepszy. Np. aby zapewniał pomoc tym, którzy będą się mierzyć z wysokimi cenami prądu. Głosowanie przeciwko budżetowi to głosowanie opozycyjne. To jest jasne.

A wstrzymanie się od głosu? Salomonowe wyjście?

Możemy uchylić furtkę, jeżeli kierownictwa partii tak wspólnie zadecydują, ale ja na ten moment nie widzę takiej sytuacji.

Czyli w tym przypadku złamanie dyscypliny to będzie zawieszenie w klubie?

Zawieszenie na pewno nie. To będzie jednoznaczna decyzja. Ale mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności, bo wszyscy ci, którzy będą chcieli być w Koalicyjnym Klubie Parlamentarnym Lewicy, w nim w grudniu zostaną. To się rozstrzygnie, mam nadzieję, wcześniej i nie trzeba będzie sięgać po środki dyscyplinujące.

W Razem wkrótce wybory władz. Jak rozumiem, do tego pani nawiązuje. A rozmawia pani z politykami i polityczkami Razem i przekonuje, by zostali?

Chcemy, żeby partia Razem została w klubie, żeby nie musiała też dokonywać jakichś dramatycznych wyborów. I żeby została w całości, poza, nie ukrywam, posłanką Pauliną Matysiak, bo tego sobie trochę nie wyobrażam. Ale czekam na decyzję partii Razem w jej sprawie, tej, której dotyczy postępowanie dyscyplinarne. Każdy z posłów, posłanek i senatorek Razem jest wartością. To są bardzo dobrzy, pracowici parlamentarzyści. Natomiast mamy różnicę w ocenie pracy rządu. Łatwo jest domagać się 8 proc. PKB na służbę zdrowia, ale nie należy zapominać, że wobec Polski została wdrożona w czerwcu unijna procedura nadmiernego deficytu. Zatem, nad czym ubolewam, to jest jednak na tym etapie nierealne. PiS nie zostawił sytuacji budżetowej pozwalającej aż na taką podwyżkę wydatków. Jeżeli na tym członkowie partii Razem mają opierać swój sprzeciw wobec budżetu, no to wiadomo z góry, jak będą głosować. Należy przeznaczać jak najwięcej środków na służbę zdrowia, ale też budżet nie jest w gumy i jeżeli jest się w rządzie, to bierze się za niego odpowiedzialność. Aby gdzieś dać więcej pieniędzy, trzeba skądś zabrać i my na pewno – i myślę, że tu jesteśmy skuteczni – nie pozwolimy na zabieranie ze służby zdrowia pieniędzy. Nie pozwolimy na te rozwiązania proponowane przez Polskę 2050 w sprawie obniżki składki zdrowotnej.

Czy sprawa posłanki Matysiak jest już przesądzona?

Gdyby posłanka Matysiak spełniła oczekiwania wyrażone przez jej macierzystą partię, to znaczy rezygnacja ze stowarzyszenia, które założyła z Marcinem Horałą, to sprawa byłaby rozwiązana. Tymczasem widać w ostatnich jej wypowiedziach i działaniach, że Matysiak idzie w kierunku dalszej i ściślejszej współpracy z PiS, np. poprzez udział w kongresie Polska Wielki Projekt. Dlatego trudno mi uwierzyć, że Paulina nie zostanie w końcu przez swoją partię ukarana.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Jak długo PSL i Lewica mogą wytrzymać w jednym rządzie?

Z drugiej strony jakiś czas temu portal Money.pl pisał, że co do składki zdrowotnej Trzecia Droga rozważa, czy rozważała, głosowanie w sprawie jej projektu z PiS i Konfederacją. To byłaby dopiero współpraca z PiS.  

Traktuję to jako blef. Trudno sobie to wyobrazić, że Trzecia Droga głosuje wbrew rządowi. Ten scenariusz to moim zdaniem co najwyżej ostrzeżenie ze strony Trzeciej Drogi. Głosowanie tego typu z PiS to byłoby trochę rozwalenie koalicji od środka – działanie wbrew większości w tej koalicji.

Rozumie pani wielomiesięczny już bój o składkę zdrowotną w rządzie i podejście Trzeciej Drogi?

Trzecia Droga musi mieć widocznie jakieś hasło, postulat, który będzie mieć na sztandarze, i odróżniać się od wszystkich innych i myślę, że to jest tym podyktowane, bo na pewno nie troską o ochronę zdrowia w Polsce. A co do rozważania przez Trzecią Drogę głosowania z PiS, to gdyby Lewica chciała być tak samo nieodpowiedzialna i nielojalna wobec koalicji rządzącej, to mogłaby nie oprzeć się pokusie przegłosowania renty wdowiej w wyższej wysokości niż ta, którą ustaliliśmy w ramach rządu. To też byłoby rozwalenie rządu od środka w imię realizacji swojego sztandarowego postulatu i jeśli taki będzie scenariusz ze składką zdrowotną – pójście ramię w ramię PiS i Trzeciej Drogi – to uznam, że celem jest właśnie zniszczenie koalicji. Ale to tylko hipoteza w tym momencie.

Czytaj więcej

Minister Andrzej Domański: Kwota wolna od podatku? Przedstawię propozycję

Na stole są środki trwałe. Na to jest zgoda Lewicy?

Tak, wyraziliśmy na to zgodę, ale zarazem jasno stwierdziliśmy, że w kwestii składki zdrowotnej nie zgodzimy się na nic więcej niż zmiana, którą już ogłosił minister Domański, a która dotyczy likwidacji składki od sprzedaży środków trwałych.

Kolejną istotną kwestią wydają się sprawy mieszkaniowe. Czy kredyt 0 proc. jest już jak w słynnym skeczu grupy Monty Pythona o martwej papudze – naprawdę martwy, a tylko ludzie wciąż wierzą, że daje oznaki życia – czy jednak nie?

Myślę, że kredyt 0 proc. już jest martwy. Po odejściu ministra Krzysztofa Hetmana do Brukseli nie ma już do niego realnie powrotu. Gdzieś jeszcze odzywają się w tej sprawie głosy, głównie wiceministra Tomczaka, który nie od dziś jest dosyć mocno zaprzyjaźniony z firmami deweloperskimi. To już są coraz słabsze, coraz rzadsze i coraz cichsze głosy.

A co będzie ze związkami partnerskimi? PSL nie chce nawet uznać, że to projekt rządowy, i ponoć szykuje własny projekt o „statusie osoby najbliższej”. To też tworzy napięcia wewnątrz koalicji, jak sprawy mieszkaniowe czy składka zdrowotna.

Jakoś nie dowierzam, że ten peeselowski projekt powstanie. Słyszę o nim od czerwca. Czy posłanka Pasławska naprawdę sądzi, że taki rzetelnie napisany projekt – nie taki, żeby nim tylko pomachać przed mediami – pisze się w tydzień? Projekt przygotowany w resorcie ministry Kotuli, a w zasadzie dwa projekty: jeden o rejestrowanych związkach partnerskich, a drugi to przepisy wprowadzające, to blisko 300 stron oraz zmiany dokonane w 250 innych ustawach. Oczywistą nieprawdą jest, że nie był z PSL konsultowany: to w wyniku tych rozmów wypadła z niego choćby kwestia przysposobienia, nawet wewnętrznego. Ponadto PSL nie zapytał ludzi, czego chcą, tych ludzi, którzy mają potrzebę zawrzeć taki związek, społeczności LGBT+. Nagle ludowcy obwołali się samozwańczo rzecznikami tęczowych rodzin, którzy wiedzą, co dla nich najlepsze? Wracając do projektu Kotuli: jest to projekt rządowy, teraz ministrowie z PSL mają 30 dni, żeby zgłaszać do niego uwagi, to chyba najrozsądniejsza droga, a nie pisanie nowego projektu na kolanie.

Czytaj więcej

Prof. Ewa Marciniak: PSL i Polska 2050 po wyborach prezydenckich pójdą swoją drogą

Na koniec być może najważniejszy wątek – wybory prezydenckie. 7 grudnia ma być podsumowanie Lewicy w rządzie, będzie coś więcej? Pokazanie kandydata lub kandydatki na prezydenta?

To zależy jeszcze, jaką formułę wybierzemy, dlatego że na razie oficjalnych zgłoszeń samych osób, które by chciały być kandydatami na prezydenta, jeszcze nie ma.

Chętni potencjalnie do startu mają jakiś termin?

Nie. To wszystko musi się siłą rzeczy wydarzyć do momentu zarządzenia wyborów prezydenckich przez marszałka Sejmu.

Logiczne, że ta decyzja byłaby jeszcze w tym roku.

Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że termin ogłoszenia wyborów przypadnie na styczeń, więc to zrozumiałe, że do końca tego roku powinniśmy mieć wyłonionego kandydata lub kandydatkę. Wówczas zorganizujemy albo referendum wewnątrzpartyjne, albo – jak to do tej pory było w mojej partii – Rada Krajowa wybierze kandydata lub kandydatkę poprzez głosowanie.

To będzie, jak rozumiem, już po tym wyjaśnieniu sytuacji z partią Razem?   

Tak, to również jest istotne, a w zasadzie nawet kluczowe, ponieważ pytanie brzmi, czy będzie to wspólny kandydat lub kandydatka, czy – czego bym nie chciała – kandydat niewspólny.

Czytaj więcej

Partia Razem wejdzie do koalicji? Adrian Zandberg: Rząd idzie dziś w odwrotną stronę

Kandydatką potencjalną z partii Razem mogłaby być teoretycznie pani wicemarszałek Biejat.

To jedna z możliwych kandydatur, która byłaby znakomita.

Czy struktury Nowej Lewicy pracowałyby na rzecz marszałek Biejat w takiej kampanii?

Jeśli ją wybierzemy, a nasze struktury, Rada Krajowa poprą tę kandydaturę, to tak. Taka będzie decyzja partii. Magdalena Biejat jest dobrze znana z wcześniejszych kampanii wyborczych, w których była jedną z liderek. Wszyscy wiedzą, że jest pracowita, regularnie odwiedza różne miejsca w Polsce, a jej wynik w ostatnich wyborach samorządowych w Warszawie może przekonać tych, którzy mieliby wątpliwości. Choć jest członkinią innej partii, jej kandydatura może okazać się bardzo dobra. Ale wstrzymajmy się na razie, bo decyzje jeszcze nie zapadły.

Czyli to działa tak, że ktoś musi się zgłosić?

W mojej partii – tak, ktoś musi się zgłosić. Natomiast w przypadku partii Razem musimy najpierw ustalić, czy idziemy dalej wspólnie, ramię w ramię, czy tylko częściowo, czy też całkowicie się rozstajemy.

Rozumiem, a co z innymi kandydaturami? Czy jest jakieś założenie, że musi to być kobieta?

Nie, absolutnie. Zgodnie ze statutem każdy członek partii ma prawo zgłosić swoją kandydaturę w wyborach powszechnych, pod warunkiem że spełnia wymagania, np. regularnie opłaca składki. Możemy się spodziewać różnych zgłoszeń i nie jest tak, że kandydatką musi być kobieta. To prawda, że na ostatniej Radzie Krajowej dominowała opinia, że powinna to być kobieta, a podobne głosy pojawiają się też w dyskusjach publicznych, w internecie czy na spotkaniach z wyborcami. Wielu uważa, że lewica powinna promować kobiecą kandydaturę, zwłaszcza patrząc na to, co dzieje się choćby w Stanach Zjednoczonych. Jest nadzieja, że to właśnie kobieta może mieć potencjał i siłę, by poprowadzić kampanię do dobrego wyniku.

Trudno mi uwierzyć, że Paulina Matysiak nie zostanie w końcu przez swoją partię ukarana

Anna Maria Żukowska

A jeśli kandydatem byłaby osoba z rządu, która się zgłosi i zostanie zaakceptowana, to czy musi zrezygnować z funkcji ministra lub ministry?

W przypadku naszej partii nie ma takiego wymogu, bo to oznaczałoby, że również prezydent Trzaskowski musiałby zrezygnować ze swojej funkcji, podobnie jak marszałek Hołownia, który – o ile dobrze rozumiem – może chcieć kandydować. Dla mnie jest oczywiste, że osoba będąca członkiem rządu musi wziąć urlop bezpłatny, tak jak miało to miejsce podczas ostatniej kampanii do Parlamentu Europejskiego. Wtedy kandydaci również korzystali z urlopu bezpłatnego, co wydaje się oczywiste w takich sytuacjach.

Na poziomie ministrów jednak dymisje takich osób, jak Kierwiński, Budka czy Sienkiewicz, miały miejsce przed rozpoczęciem kampanii, więc premier Tusk może uznać, że ktoś kandydujący musi zrezygnować. Czasami słychać takie głosy w kręgach rządowych, że jeśli ktoś decyduje się na kandydowanie, to powinien ustąpić z funkcji. Niewykluczone, że premier Tusk w pewnym momencie podejmie taką decyzję.

Trzeba by zapytać o to pana premiera Donalda Tuska, ale jak dotąd nigdy nie wyrażał on takiego stanowiska.

Przejdźmy do przyszłego roku. Wiadomo, że czeka nas kampania prezydencka, którą już pokrótce omówiliśmy. Co jeszcze w kontekście legislacji? Słyszałem, że Lewica zamierza kontynuować temat mieszkań. Na przykład planowane jest przedstawienie ustawy, która ureguluje kwestie związane z najmem krótkoterminowym, porządkując tę wolną amerykankę w tej dziedzinie.

Chcemy też zaproponować podatek od pustostanów jako rozwiązania mającego na celu zmotywowanie właścicieli do wprowadzenia na rynek mieszkań, które obecnie stoją puste. To zagadnienie jest przedmiotem pracy wiceministra Tomasza Lewandowskiego. Istnieje także kwestia związana ze zmianą przepisów dotyczących zabójstw drogowych, o czym wspominał minister Bodnar. Rozpoczną się w tej sprawie konsultacje, więc zobaczymy, czy będzie to projekt rządowy, czy też ewentualnie złożymy własną propozycję. Ponadto poruszamy kwestie zaliczania umów o pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, czyli tak zwanych śmieciówek, do stażu pracy. To pierwszy krok, a docelowo chcielibyśmy, aby takie umowy były ozusowane. Komisja Europejska już domaga się tego rozwiązania, ponieważ zostało to przedstawione jako wymóg, który będziemy musieli w przyszłości spełnić. Pytanie brzmi, czy uda się, aby to był projekt rządowy, czy też będziemy musieli składać go w trybie projektu poselskiego. Składamy też projekt o ustanowieniu Wigilii dniem wolnym od pracy oraz o zwolnieniu kuratorów sądowych z opłat parkingowych. Rozmawiamy też o propozycjach ustanowienia ścieżki awansu w ramach wymiaru sprawiedliwości dla asystentów sędziowskich. Będziemy również proponować rozwiązania korzystne dla samorządów lokalnych.

Rozumiem, że w 2025 roku będą dla lewicy ważne też sprawy świeckiego państwa.

Gdybyśmy podejmowali wszystkie te kwestie jednocześnie – aborcję, związki partnerskie oraz Fundusz Kościelny – z pewnością wszyscy znowu zaczęliby mówić, że zajmujemy się tylko sprawami tzw. światopoglądowymi. Osobiście nie przepadam za tym określeniem. Ale doskonale pan wie, że tak by mówiono.  

Czytaj więcej

Podcast Rzecz w tym: To, co stanie się w mediach społecznościowych, może zaważyć na wyniku wyborów

Co może się w przyszłym roku wydarzyć?

Wiem, że odbyło się spotkanie w tej sprawie, ponieważ wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz miał przedstawić propozycję dotyczącą likwidacji Funduszu Kościelnego, na przykład zastąpienie go odpisem podatkowym, podobnie jak to ma miejsce w Niemczech. Jednak nadal trwa wyliczanie, ile tak naprawdę wynoszą te wydatki związane z Kościołem. Wspólnie z przewodniczącym Czarzastym składamy już trzecią interpelację do trzeciego premiera rządu w tej sprawie i wciąż czekamy na odpowiedź. Przez ponad osiem lat żaden premier nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, ile tak naprawdę państwo wydaje na Kościół. Z perspektywy budżetowej i przy prostym spojrzeniu na kalendarz można stwierdzić, że jeśli mają być jakiekolwiek zmiany podatkowe dotyczące tych kwestii, to powinny być wprowadzone już od 2026 roku.

Na koniec jeszcze sprawy wewnętrzne w Lewicy. Jak rozumiem, likwidacja frakcji jest już postanowiona, a co z dwuwładzą?

Na poziomie dzielnicowym, powiatowym i wojewódzkim na pewno będzie jedna osoba. Natomiast jeśli chodzi o przewodniczących krajowych, może ich być dwoje, dwóch lub dwie, ale już nie z parytetu frakcyjnego. To zależy od decyzji podjętej przez kongres statutowy, który zdecyduje o tym poprzez przyjęcie nowego statutu. Kongres odbędzie się w maju przyszłego roku.  

Kiedy więc wybory na szefów lub szefa/szefową Nowej Lewicy?

Mniej więcej za rok, ponieważ najpierw, po wprowadzeniu zmiany statutu, będziemy wybierać władze lokalne, zaczynając od „dołu”, od kół powiatowych, aż do poziomu krajowego, co planujemy na jesień 2025.

A co Lewica musi „dowieźć” w perspektywie całej kadencji?

Właściwie będziemy to wiedzieli po tym, jak będą wyglądały wybory prezydenckie w przyszłym roku. Mam nadzieję, że uda się je wygrać – że wygra je ktoś z obecnej koalicji. Jeśli, odpukać, nie udałoby się, sądzę, że koalicji groziłby rozpad. W takim przypadku trudno byłoby zrealizować cele rządu, choćby takie jak prawidłowa obsada Trybunału Konstytucyjnego czy zmiana ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, nie mówiąc już o takich kwestiach jak poruszane tu wcześniej związki partnerskie.  

Wcześniejsze wybory w 2025?

Wtedy nie byłby to moim zdaniem jedyny scenariusz. Jeśli koalicja przegrałaby wybory prezydenckie, mogą się rozpocząć w Sejmie ruchy tektoniczne i przetasowania. To groźne, nie możemy do tego dopuścić.

Będzie w takim razie jakiś pakt koalicyjny przed wyborami prezydenckimi? Poparcia kandydata lub kandydatki w II turze?

Nie wiem, czy powinno być to sformalizowane, ale już proponowałam taki umowny „pakt prezydencki”. Dla mnie to jest zrozumiałe, że niezależnie od tego, kto z koalicji 15 października wejdzie do II tury, to musi uzyskać poparcie reszty kandydatów z grona koalicjantów.

Nowy sezon polityczny ruszył. Co dla Lewicy będzie w nim najważniejsze?

Pokazanie, że ten sezon, ten pierwszy rok kadencji, był sezonem, w którym Lewica okazała się skuteczna. Że cieszymy się, że jesteśmy w rządzie i że ten rząd realizuje nasze postulaty. I że odżegnujemy się od zarzutów i insynuacji, że jesteśmy ogrywani i nic nie robimy. Bo to właśnie Lewica może się pochwalić sukcesami, jeśli chodzi o realizację swojego programu. To np. wprowadzenie renty wdowiej, podwyżek dla budżetówki, dopłat do świadczeń dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami, wejście w życie programu „Aktywny rodzic” czy też zapewnienia 3,5 mld zł już na przyszły rok w budżecie na budowę mieszkań na tani wynajem. Tych spraw jest wiele. Myślę, że się nawet spotykamy z pewną zazdrością części naszych partnerów koalicyjnych.

Pozostało 96% artykułu
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Gabinet polityczny Donalda Tuska po nowemu. Premierowi nie doradza już 23-latek