Szefowa klubu Lewicy w Sejmie odniosła się do stwierdzenia wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego, który stwierdził, że projekt ustawy o związkach partnerskich przygotowany przez ministrę ds. równości Katarzynę Kotulę nie był konsultowany z jego partią, więc nie jest projektem rządowym.
– Wydaje się, że wystarczy sprawdzić na oficjalnych stronach, czy to jest projekt rządowy, czy nie, potwierdziła to także szefowa Rządowego Centrum Legislacyjnego – powiedziała posłanka Żukowska. – Przepisy były konsultowane z PSL i jest to m. in. powód, dla którego ich przygotowywanie tyle trwało – wyjaśniła.
Wicepremier konsultował projekt ustawy „jako osoba prywatna”
Jak dodała, konsultantem ze strony Lewicy była posłanka Urszula Pasławska. – Odbyło się także, jeszcze w czerwcu, spotkanie ministry Kotuli z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem – stwierdziła Anna-Maria Żukowska. Jednak później wicepremier stwierdził, że wprawdzie z nim to konsultowano, ale wypowiadał się jako osoba prywatna, a nie jako szef partii. Jeżeli prawdą byłoby, że nie było rozmów z PSL, to wszak ministra Kotula nie usunęłaby z pierwotnego projektu możliwości przysposobienia dzieci. To nastąpiło w wyniku właśnie tych negocjacji – dodała.
Czytaj więcej
Dyskusja o tym, czy projekt ustawy o związkach partnerskich jest „ustawą rządową” czy „projektem rządowym” nie ma znaczenia, skoro Rada Ministrów może zatwierdzić dokument, nawet jeśli nie wszyscy członkowie rządu go poprą.
Zdaniem szefowej klubu Lewicy, w przypadku ustawy o związkach partnerskich jest zdecydowanie inna sytuacja niż w przypadku ustawy o depenalizacji aborcji, które nie zostały przegłosowane, gdyż sprzeciwił im się właśnie PSL. – Trudno porównywać te sytuacje. Wtedy mieliśmy do czynienia z projektem poselskim, teraz jest to projekt rządowy. Każdy klub wchodzący w skład koalicji rządowej obowiązuje więc dyscyplina głosowania – powiedziała posłanka.