Minimum 60 razy Elon Musk podawał dalej treści przygotowane przez rosyską propagandę – wynika z raportu NBC News opublikowanego pod koniec września. Chodzi o materiały przygotowane przez konta powiązane z Tenet Media, którą Departament Sprawiedliwości USA oskarżył o rozprowadzanie przed wyborami prezydenckimi prorosyjskiej narracji na zlecenie rosyjskiego propagandowego koncernu RT (dawniej Russia Today). W następstwie tego oskarżenia kolejne serwisy (np. YouTube) zaczęły blokować kanały związane z firmą Tenet Media i usuwać przygotowane przez nie treści.
Dlaczego Elon Musk podaje dalej deepfaki uderzające w demokratów i popiera Donalda Trumpa?
NBC zakłada, że Musk nie musiał mieć świadomości, iż materiały, które podawał dalej do obserwujących go 200 milionów osób, powstały w związku z wielką operacją dezinformacyjną szykowaną przez Rosję przed wyborami. Na jakich tematach skupiał się Tenet? Na podważaniu wiarygodności tradycyjnych mediów, alarmowaniu o ograniczaniu przez lewicę wolności słowa itp.
Państwo amerykańskie na bieżąco stara się śledzić próby ingerowania przez Rosję w kampanię wyborczą, od kiedy w 2016 roku dopiero po wyborach zauważono, jak śmiało sobie poczynały służby Kremla, pogłębiając podziały, siejąc dezinformację i generalnie mącąc w debacie publicznej, która coraz mocniej przenosi się na platformy społecznościowe. A to tam prowadzić tego typu wrogą działalność jest znacznie łatwiej.
W tym kontekście warto posłuchać tego, co o wyborach prezydenckich mówi sam Musk. I nie chodzi wcale o to, że popiera otwarcie Donalda Trumpa. Chodzi o argumenty, jakie wykorzystuje. W jego wypowiedziach bowiem roi się od rozmaitych spiskowych teorii.
Podkreślę raz jeszcze, nie jest problemem, że sam Musk mówi, że jest całym sobą za Trumpem, a jeśli wygra Kamala Harris, to będzie skończony. Problem polega na tym, że nie jest jakimś tam miliarderem, ale jedną z najbogatszych osób na świecie, a zarazem najbardziej wpływowych. Do tego – będąc skrajnie stronniczym – jest właścicielem jednego z najważniejszych dla polityki na całym globie serwisu, czyli X (dawniej Twitter), i ani myśli wprowadzać tam zasady rzetelnego moderowania dyskusji. Sam podaje dalej deepfaki, fotomontaże i różne wytworzone przez AI treści polityczne, które wprowadzają odbiorców w błąd. Zawsze zasłania się wolnością wypowiedzi, atakuje tradycyjne media i oskarża lewicę o cenzorskie zapędy.