Podczas forum w Krynicy spotkałem byłego wiceministra spraw zagranicznych pana Pawła Jabłońskiego. Pan Jabłoński dał się w przeszłości poznać jako jeden z najzagorzalszych łowców „ruskich onuc”. W ramach swojej internetowej aktywności starał się paraliżować wszelką dyskusję na temat polityki względem Ukrainy, sięgając po „argumentum ad Putinum”. Był moment, gdy niezwykle oburzyła go sugestia, że Polska mogłaby od Ukrainy oczekiwać jakiejś wzajemności za swoją pomoc. Nazwał to polityką transakcyjną i grzmiał w wywiadzie radiowym, że Polska takiej polityki nie prowadzi.
Czytaj więcej
Jeśli ktoś twierdzi, że obecna powódź jest w jakiś sposób wyjątkowa i jest skutkiem powodowanych przez człowieka zmian klimatu, to zaprzecza nawet wnioskom z raportów Międzyrządowego Panelu do spraw Zmian Klimatu.
Wady i zalety polityki transakcyjnej
W czasie forum siedział na widowni podczas dyskusji o tym, czy nasz kraj umocnił swoją pozycję wskutek wojny na Ukrainie. Dyskutanci (Daria Gosek-Popiołek, Marcin Przydacz i Krzysztof Bosak) traktowali politykę transakcyjną jako całkowicie normalne pojęcie i jeden z oczywistych sposobów działania państwa. Tym razem jednak były wiceminister milczał – nie protestował. Czyżby jakaś mądrość etapu?
Milczenie pana Jabłońskiego w dwójnasób wynagrodził nam jednak wkrótce potem pan prezydent Andrzej Duda, stwierdzając w rozmowie w Polsat News, że Władysław Kosiniak-Kamysz „wpisuje się w politykę Putina”, gdy zapowiada, że bez rozwiązania sprawy Wołynia Ukraina nie wejdzie do UE. O ile podobny ton argumentacji ze strony niższej rangi partyjnego aparatczyka może być jeszcze jakoś tam zrozumiały, o tyle korzystanie z prymitywnego „argumentum ad Putinum” przez głowę państwa, w dodatku w kontekście sprawy dotyczącej narodowej pamięci, ale także powinności polskiego państwa wobec własnych obywateli – jest naprawdę przygnębiające. To jak walenie łomem podczas turnieju szermierczego.
Czytaj więcej
Dobrym pomysłem byłoby uściślenie i nawet radykalne uszczelnienie kodeksu wyborczego. Dlaczego z rządowych pieniędzy mają być opłacane jakiekolwiek wydatki, powiązane z kampanią?