Postępowanie ws. rzekomej łapówki dla syna Donalda Tuska wciąż się toczy. Czego dotyczy?

Marcin W. wplątał Michała Tuska, syna premiera, w rozgrywki ze swoim byłym wspólnikiem Markiem Falentą. Śledztwo trwa już siódmy rok, mimo iż ani Falenta, ani śledztwo nie potwierdziły jego rewelacji.

Aktualizacja: 14.06.2024 06:14 Publikacja: 14.06.2024 04:30

Były wspólnik Marka Falenty utrzymuje, że Michał Tusk (z lewej) wziął 600 tys. zł łapówki. Prokuratu

Były wspólnik Marka Falenty utrzymuje, że Michał Tusk (z lewej) wziął 600 tys. zł łapówki. Prokuratura wciąż bada sprawę

Foto: PAP/Marcin Obara

Gdańska Prokuratura Regionalna umorzyła śledztwo w sprawie rzekomej sprzedaży nagrań polskich polityków rosyjskim służbom przez Marka Falentę, bohatera „afery taśmowej”. - Poza wyjaśnieniami Marcina W. nie ma jakichkolwiek innych dowodów na poparcie tej tezy – mówi „Rz” prok. Mariusz Marciniak, rzecznik gdańskiej prokuratury. Nadal toczy się jednak śledztwo w łódzkiej prokuraturze krajowej po jego zeznaniach, m.in. o przekazaniu rzekomej łapówki – 600 tys. euro – Michałowi Tuskowi, synowi premiera. Postępowanie toczy się już siedem lat.

Śledztwo w sprawie Marka Falenty trwa siedem lat

Marcin W., były już wspólnik Falenty w biznesie węglowym, ma w organach ścigania opinię konfabulanta, który sprytnie miesza prawdę z fikcją. Współpracuje z prokuraturą, bo liczy na złagodzenie kary 15 lat więzienia za przestępstwa podatkowe (sprawa trafiła do sądu). Sam Falenta mówi o nim, że to osoba kompletnie niewiarygodna. Od lat są ze sobą skonfliktowani. 

Czytaj więcej

Falenta ściga Tuska

Sprawa rzekomej łapówki Tuska juniora była efektem publikacji w 2021 r. „Newsweeka”, który ujawnił, że według zeznań Marcina W. Falenta na miesiąc przed wybuchem tzw. afery taśmowej w czerwcu 2014 r., będąc w rosyjskim Kemerowie, sprzedał nagrania Rosjanom. Donald Tusk zaapelował o powołanie komisji śledczej, która wyjaśni, kto inspirowany rosyjskimi służbami za tym stał, kto miał udział w obaleniu ówczesnego rządu. Wtedy Prokuratura Krajowa, decyzją Zbigniewa Ziobry, opublikowała stenogramy z sześciu zeznań Marcina W., które na przestrzeni lat składał w prokuraturach. O 600 tys. euro, które miał odebrać Michał Tusk, syn byłego premiera powiedział już w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach w 2017 r. Mówił również o przekazaniu 6 tys. zł dla Sławomira Nowaka, eksministra infrastruktury, i datku 20–30 tys. zł na fundację wskazaną przez Grzegorza Napieralskiego z Lewicy.

Treść zeznań od początku brzmiała niewiarygodnie – Tusk junior miał przyjść osobiście po pieniądze, które przekazano mu w reklamówce. „Pytałem Falentę, czy to są pieniądze dla samego »szefa szefów«, czyli Donalda Tuska. Odpowiedź Falenty była następująca: Nie, są to pieniądze partyjne i dlatego zawsze będziemy bezpieczni" – zeznawał W., zapewniając, że Michał Tusk po pieniądze przyszedł. Miały to nagrać dwie kamery.

Wspólnik Marka Falenty uważany jest za oszusta i krętacza

Śledztwo prowadzi Łódzki Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Łodzi. I jak odpowiada nam Prokuratura Krajowa „jest w toku”. „W trakcie postępowania prokurator systematycznie wykonuje czynności procesowe zmierzające do wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy. Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania oraz wykonywane i planowane czynności procesowe, na obecnym etapie nie udzielamy bliższych informacji” – odpisuje nam wydział prasowy PK. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że śledztwo miałoby się zakończyć do końca roku.

Marcin W. jest doskonale znany w środowisku organów ścigania – uważany jest za oszusta i krętacza. – W przemyślany sposób kłamie, ale problem z nim polega na tym, że miesza prawdę z kłamstwem i informacjami niesprawdzalnymi. Tak jest z tą „łapówką” dla Tuska. W końcu powinien odpowiedzieć za składanie fałszywych zeznań lub zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było – mówi nam jeden z prokuratorów, który go przesłuchiwał.

Marek Falenta w odpowiedzi dla „Rz” choć nie wprost, dementuje rewelacje byłego wspólnika o łapówce

Marek Falenta w odpowiedzi dla „Rz” choć nie wprost, dementuje rewelacje byłego wspólnika o łapówce.

„Potwierdzam, że byłem kilkukrotnie przesłuchiwany w tym śledztwie (w Łodzi – przyp. aut.) i złożyłem obszerne zeznania w charakterze świadka. Co do pozostałych pytań obowiązuje mnie tajemnica śledztwa. Mogę jedynie powiedzieć, że Pan Marcin W. (tu pełne nazwisko – przyp. aut.) ma bujną wyobraźnię” – odpisał na naszego e-maila Marek Falenta.

Michał Tusk odmówił „Rz” rozmowy na temat tej sprawy.

Gdańska Prokuratura Regionalna umorzyła śledztwo w sprawie rzekomej sprzedaży nagrań polskich polityków rosyjskim służbom przez Marka Falentę, bohatera „afery taśmowej”. - Poza wyjaśnieniami Marcina W. nie ma jakichkolwiek innych dowodów na poparcie tej tezy – mówi „Rz” prok. Mariusz Marciniak, rzecznik gdańskiej prokuratury. Nadal toczy się jednak śledztwo w łódzkiej prokuraturze krajowej po jego zeznaniach, m.in. o przekazaniu rzekomej łapówki – 600 tys. euro – Michałowi Tuskowi, synowi premiera. Postępowanie toczy się już siedem lat.

Pozostało 88% artykułu
Polityka
Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją
Polityka
Powódź w Polsce. Bogdan Zdrojewski: W niektórych miejcach zrobiono za mało, w niektórych - za dużo
Polityka
Prokuratura wznawia dochodzenie w sprawie „plecaków Beaty Kempy”
Polityka
Beata Kempa została nowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Rewolucja informatyczna w Senacie. Będą nowe maszynki dla senatorów