Nalot sprzed dwóch lat
Chodzi o spółkę Składy Węgla z Bydgoszczy, która handlowała w latach 2010–2014 węglem z Rosji i Kazachstanu – była największym importerem do Polski. Falenta na początku 2014 r. nabył w niej udziały, chciał wejść z nią na giełdę. Plany te pokrzyżował nalot CBŚ i aresztowanie dziesięciu osób z kierownictwa spółki w czerwcu 2014 r. Co ma z tym wspólnego Donald Tusk, ówczesny premier?
Falenta w zawiadomieniu napisał, że: „Prezes Rady Ministrów przekraczając swoje uprawnienia przeprowadził nieuzasadnioną, nie mającą podstawy prawnej ingerencję w podmiot prawa prywatnego” – czyli w spółkę Składy Węgla, czym doprowadził do zatrzymania osób związanych z tą firmą, „w celu zablokowania możliwości prowadzenia nią działalności gospodarczej w zakresie importu węgla z Federacji Rosyjskiej”. Przez to – według Falenty – „działał na szkodę prywatnego interesu tego podmiotu”.
Do zawiadomienia biznesmen dołączył link z konferencji (z 18 października 2022 roku), kiedy Tusk mówił, że podjął decyzję o kontroli Składów Węgla.
Sprawdziliśmy, padają na niej słowa: „(...) kilka tygodni wcześniej podjąłem decyzję o kontroli i taka kontrola została wykonana w firmie pana Falenty. Było to konsekwencją moich rozmów z górniczą Solidarnością, z górniczymi związkami zawodowymi, które zwróciły uwagę na narastający import rosyjskiego węgla. Bardzo szybko okazało się, że mamy do czynienia z działalnością przestępczą, także rozliczeniami VAT (...)” – mówił Donald Tusk.
Tyle tylko, że teza Marka Falenty (o „nieuzasadnionej, bezprawnej ingerencji w prywatną firmę”) jest chybiona.
Rzeczywiście w czerwcu 2014 r. policyjne CBŚ zatrzymało dziesięć osób z kierownictwa Składów Węgla, w tym ich właściciela Marcina W. – za przekręty węglowe. Po ośmiu latach śledztwa, w styczniu 2022 r. bydgoska prokuratura skierowała do sądu 700-stronicowy akt oskarżenia. I potwierdziła ustalenia CBŚ, głównego inspektora informacji finansowej, UOKiK i skarbówki, że spółka Składy Węgla (z inicjatywy jej właściciela Marcina W., o którym nawet Marek Falenta mówi, że to notoryczny oszust) prymitywnie oszukiwała klientów kupujących od niej węgiel. Oszukiwano ich na wadze, zapewniano, że jest z polskich kopalń (a pochodził z Rosji), że jest pełnowartościowy (a dodawano kamienie, muł, wodę). „Bydgoskie” śledztwo wykazało też, że spółka stworzyła przestępczą karuzelę VAT, prała pieniądze i tworzyła nierzetelne dokumenty – a Skarb Państwa stracił 122 mln zł.