Czysta, błyszcząca kaflowa podłoga, nowe piętrowe łóżka i szafki, wyremontowane i wyposażone pokoje, pomalowane ściany. To obrazek z telewizji rządowej, która pokazuje zadbane białoruskie więzienia. Przed kamerą na metalowym stołku usadzono kobietę w więziennym ubraniu. Jej oczy i wyraz twarzy zdradzały, że jest mocno poturbowana, bezradna, bezsilna.
Palina Szarenda-Panasiuk jest wieloletnią działaczką opozycji demokratycznej, była nazywana przez niezależne media białoruską Joanną d’Arc. To ona, stojąc w szklanej klatce przed reżimowym sądem w czerwcu 2021 roku, napisała na kartce apel do dyktatora: „samozwaniec, odejdź”. To zdjęcie obleciało wiele światowych mediów. Wygłosiła też przemówienie. – Krzesło, na którym pan siedzi, jest znacznie bardziej uczciwe od pana – zwracała się do reżimowego sędziego.
Czytaj więcej
W więzieniach dyktatora życie straciło już kilku jego przeciwników. Wielu opozycjonistów reżimu trzymają w całkowitej izolacji, a ich krewni obawiają się o ich życie.
Skazane na Białorusi opozycjonistki zmuszane do chwalenia Łukaszenki
W połowie maja białoruska telewizja państwowa Biełaruś 1 opublikowała rozmowę z nią. Wydelegowana do przeprowadzenia „wywiadu” propagandystka włączyła na swoim smartfonie przebywającej od ponad trzech lat za kratami kobiecie nagranie jej męża i dzieci (ma dwóch synów), którym udało się uciec na Litwę. Tuż po tym pracowniczka reżimowej stacji zaczęła pytać o to, jaki skazana na łagry opozycjonistka ma obecnie stosunek do dyktatora.
Palina Szarenda-Panasiuk w białoruskim więzieniu rozmawia z propagandową stacją telewizyjną Biełaruś 1