Wybory w Katalonii: Zwolennicy niepodległości tracą większość w parlamencie

Po raz pierwszy od 12 lat secesjoniści tracą większość w parlamencie w Barcelonie. To efekt polityki pojednania socjalistycznego premiera Pedro Sancheza.

Publikacja: 13.05.2024 13:42

Pere Aragones rozczarował wyborców w Katalonii

Pere Aragones rozczarował wyborców w Katalonii

Foto: AFP

– Katalończycy postanowili otworzyć nowy rozdział w swojej historii – mówił w nocy z niedzieli na poniedziałek lider socjalistów w prowincji (PSC) Salvador Illa. 

Jego ugrupowanie zdobyło 28 proc. głosów (30 proc. w samej Barcelonie) i będzie miało 42 deputowanych w 135-osobowym zgromadzeniu, zdecydowanie najwięcej ze wszystkich sił politycznych. To przekłada się na 900 tys. głosów, aż o 1jedną trzecią więcej, niż w poprzednich wyborach (w 2021 roku).

Illa, były minister zdrowia królestwa w trudnych czasach pandemii, potrafił trzymać nerwy na wodzy, gdy brutalnie atakowała go prawica (Partia Ludowa) i skrajna prawica (Vox). Pozostawał merytoryczny. Sukces zawdzięcza jednak przede wszystkim polityce dialogu z katalońskimi secesjonistami, prowadzoną od sześciu lat przez lidera socjalistycznej PSOE (w skład której wchodzi katalońska PSC) i premiera Pedro Sancheza.

Częścią tej strategii była najpierw amnestia w 2021 roku dla tych przywódców katalońskich, którzy jak lider lewicowej Katalońskiej Lewicy Republikańskiej (ERC) Oriol Junqueras pozostali w kraju po nielegalnym referendum niepodległościowym w 2017 roku i zostali skazani na kary wieloletniego więzienia.

Czytaj więcej

Co dalej z Katalonią? Od czasów Franco Hiszpanie nie byli tak podzieleni

Tę samą strategię Sanchez zastosował jesienią zeszłego roku wobec lidera konserwatywnej Junts (Razem) Carlesa Puigdemonta, który zbiegł do Brukseli. Socjalistyczny rząd doprowadził też do modyfikacji kodeksu karnego, w szczególności znosząc przestępstwo zdrady narodowej. 

Dlaczego idea niepodległości Katalonii traci zwolenników?

Łącznie poparcie dla ugrupowań dążących do oderwania Katalonii od Hiszpanii spadło w stosunku do poprzednich wyborów z 58 do 42 proc. Co więcej, bardzo niska była frekwencja (58 proc.). To sygnał, że Katalończycy są coraz bardziej zmęczeni strategią secesji, która nie przynosi żadnych rezultatów. 

Tak złego wyniku partie niepodległościowe nie miały od 2012 r., kiedy ówczesny przewodniczący rządu regionalnego Artur Mas wylansował ideę budowy nowego państwa na fali wielkiego kryzysu finansowego, który uderzył w królestwo. 

Teraz załamanie sprawy katalońskiej jest przede wszystkim efektem tragicznego wyniku ERC. Lewicowa partia musi zadowolić się 20 mandatami – to o 13 mniej niż dotychczas. Wyborcy najwyraźniej źle oceniają rządy wywodzącego się z tego ugrupowania dotychczasowego przewodniczącego rządu regionalnego, Pere Aragonesa. W szczególności nie potrafił on dać sobie rady z suszami nawiedzającymi w ostatnich latach prowincję. 

Katalonię czekają teraz wielotygodniowe negocjacje nad utworzeniem nowego rządu 

Znacznie lepiej dała sobie radę Junts, choć jej lider Carles Puigdemont musiał prowadzić kampanię z sąsiedniej Francji (amnestia dla niego ma wejść w życie dopiero pod koniec miesiąca). Jego ugrupowanie uzyskało 36 mandatów, najwięcej poza socjalistami. Jednak cały blok niepodległościowy może liczyć jedynie na 61 deputowanych, o siedem mniej, niż wynosi parlamentarna większość. 

Czytaj więcej

Były premier Katalonii stanie przed sądem za wspieranie grupy terrorystycznej

Illa może teraz zbudować rząd lewicowy z udziałem nie tylko ERC, ale także radykalnie lewicową Sumar. Dzięki temu partia Sancheza, która na poziomie regionalnym rządzi tylko w trzech spośród 17 wspólnot autonomicznych (Kastylia-La Mancha, Asturias i Nawarra), bardzo umocniłaby swoją pozycję. Jednak w noc wyborczą Aragones oświadczył, że jego ugrupowanie przechodzi do opozycji. 

Inna możliwość to budowa koalicji z udziałem socjalistów i Junts. Wydaje się ona egzotyczna, jednak to dzięki siedmiu deputowanym ugrupowania Puigdemonta Sanchez ma większość w Madrycie i w ogóle może rządzić. Dla lidera secesjonistów taki układ pozwoliłby wrócić do ojczyzny: miałby gwarancje, że amnestia wejdzie w życie. Jednak budowa rządu z ugrupowaniem, które broni jedności kraju, oznaczałaby porzucenie na długo, o ile nie na zawsze, idei niezależnej Katalonii. Prowincje czekają teraz długie tygodnie negocjacji w sprawie powołania nowego gabinetu. 

– Katalończycy postanowili otworzyć nowy rozdział w swojej historii – mówił w nocy z niedzieli na poniedziałek lider socjalistów w prowincji (PSC) Salvador Illa. 

Jego ugrupowanie zdobyło 28 proc. głosów (30 proc. w samej Barcelonie) i będzie miało 42 deputowanych w 135-osobowym zgromadzeniu, zdecydowanie najwięcej ze wszystkich sił politycznych. To przekłada się na 900 tys. głosów, aż o 1jedną trzecią więcej, niż w poprzednich wyborach (w 2021 roku).

Pozostało 90% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala