Co dalej z Katalonią? Od czasów Franco Hiszpanie nie byli tak podzieleni

Premier Pedro Sanchez uzgodnił warunki amnestii z katalońskimi separatystami. Dla jednych to zdrada, dla innych ratunek jedności królestwa.

Publikacja: 11.03.2024 03:00

Przeciw zgodzie premiera Sancheza na amnestię dla secesjonistów jest 71 proc. Hiszpanów

Przeciw zgodzie premiera Sancheza na amnestię dla secesjonistów jest 71 proc. Hiszpanów

Foto: AFP

Kto kogo ograł? Premier szefa rządu regionalnego Katalonii Carlesa Puigdemonta, który zorganizował nielegalne referendum niepodległości w 2017 roku, czy odwrotnie, przebywający w Brukseli zbieg lidera umiarkowanej, lewicowej PSOE? – Pewne jest to, że i jeden, i drugi kierowali się w znacznym stopniu prywatą. Co do reszty zgody nie ma – mówi mi Goyo, znajomy dziennikarz z jednego z głównych dzienników kraju, który woli nie podawać nazwiska, tak zaogniana jest debata w tej sprawie.

W lipcu ubiegłego roku wybory do Kortezów wygrała konserwatywna Partia Ludowa (PP), jednak nie zdołała stworzyć większościowego rządu, bo słaby wynik osiągnął jej jedyny możliwy koalicjant, postfrankistowski Vox. Zadania podjął się więc Sanchez, ale jego ugrupowanie razem z radykalnym, lewicowym Sumar również nie miało większości w parlamencie, chyba że z udziałem ugrupowań regionalnych, w szczególności Republikańską Lewicą Katalonii (ERC) i konserwatywnym Junts per Catalunya (Razem dla Katalonii). To ostatnie ugrupowanie kierowane przez Puigdemonta postawiło jednak twarde warunki oddania swoich siedmiu posłów (w 350-osobowych Kortezach) na rzecz kariery Sancheza: amnestia dla wszystkich (około tysiąc osób), którzy brali udział w próbie oderwania Katalonii przed siedmiu laty.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Po superwtorku Donald Trump ma powody do niepokoju

Bo też i Puigdemont ma w porozumieniu z Sanchezem interes bardzo osobisty. W czerwcu upływa jego mandat w Parlamencie Europejskim, a wraz z nim immunitet, który chroni go przed deportacją z Belgii i wieloletnim więzieniem w Hiszpanii. Ubieganie się o nowy może się okazać niemożliwe, dopóki ciążą na Katalończyku ciężkie zarzuty buntu, szczególnie że hiszpański Sąd Najwyższy w minionym tygodniu wystąpił z nowymi: zdrady (za współpracę z Kremlem) i terroryzmu (z powodu blokady lotniska w Barcelonie i autostrad w Katalonii w 2019 r. przez powiązany z Puigdemontem ruch Tsunami Demokratyczne).

Hiszpania. Pierwsza amnestia od 1977 r.

W minioną środę Sanchez się zgodził, że amnestia obejmie wszystkie oskarżenia, które ciążą na katalońskich secesjonistach, a więc także terroryzmu i zdrady. W zamian rebelianci zapowiedzieli poparcie rządu premiera. Ustawa została w czwartek przegłosowana przez komisję ds. wymiaru sprawiedliwości i przed Wielkanocą ma być poddana pod głosowanie całego parlamentu.

– To jest pierwsza amnestia w Hiszpanii od 1977 r., kiedy puszczono w niepamięć zbrodnie frankizmu. Wówczas jednak był to fundamentalny element budowy demokracji i został poparty niemal przez cały parlament. Obecna amnestia dzieli siły polityczne niemal po pół – mówi „Rzeczpospolitej” Alberto Madrigal, niezależny politolog z Madrytu. I faktycznie, podczas gdy minister sprawiedliwości Felix Bolanos, który brał wydatny udział w rokowaniach, zapewnił, że oto otwiera się nowa era porozumienia i dialogu, która pozwoli rządowej większości na przyjęcie w krótkim czasie reformy podatkowej, lider PP Alberto Nunez Feijoo zarzucił Sanchezowi, że „pozwolił na ochronę w środku Unii ciężkich zbrodni terroryzmu”.

Czytaj więcej

Była brytyjska premier rezygnuje z zasiadania w parlamencie

W sobotę odbyła się kolejna już manifestacja przeciwników amnestii na stołecznym placu Cibeles. – Konstytucja nie przewiduje możliwości amnestii, bo jest to sprzeczne z zasadą niezależności wymiaru sprawiedliwości. Możliwe są tylko indywidualne akty łaski, kiedy już wypowie się sąd – mówi „Rzeczpospolitej” dyrektor portalu The Objective Alvaro Nieto, który brał udział w manifestacji.

Hiszpania. Środowisko prawnicze niemal jednomyślnie przeciwko inicjatywie Pedro Sancheza

71,3 proc. Hiszpanów jest przeciwnych inicjatywie Sancheza, w tym 40,6 proc. wśród wyborców jego własnego ugrupowania PSOE. Bardzo krytycznie o darowaniu kar katalońskim secesjonistom mówi ojciec hiszpańskiej demokracji, legendarny socjalistyczny premier Felipe Gonzalez. Nic więc dziwnego, że Sanchez chce mieć debatę nad kontrowersyjnymi przepisami jak najszybciej za sobą.

Ale są też inne, znacznie bardziej korzystne dla szefa rządu sondaże. Jeden z nich przeprowadzony przez władze w Barcelonie wskazuje, że za niepodległością opowiada się teraz 41 proc. mieszkańców prowincji, podczas gdy 52 proc. jest temu przeciwnych. To bardzo wyraźny spadek zwolenników secesji przypisywany w znacznym stopniu polityce dialogu z Katalończykami, jaką podjął Sanchez. Inny wskazuje na znaczną przewagę PSOE (36,4 proc) nad PP (30,2 proc.) w sondażach.

Działacze ERC na czele z Oriolem Junquerasem zostali ułaskawieni po tym, jak skazano ich na długoletnie kary więzienia, z których część odbyli. Amnestia jest zupełnie inną procedurą. Nie tylko ma charakter zbiorowy, ale i z góry przekreśla całą kategorię przestępstw. Dlatego hiszpańskie środowisko prawnicze niemal jednomyślnie opowiada się przeciwko inicjatywie Sancheza. Twierdzi, że Hiszpania, jak Węgry, powinna być poddana sankcjom Brukseli za łamanie rządów. Puigdemont nie tylko zostanie ułaskawiony, ale będzie mógł wrócić do działalności politycznej.

Porozumienie stanowi też kolejny etap grzechu pierworodnego hiszpańskiej demokracji: nierozliczonej wojny domowej. Z tego powodu szeroka koalicja między PP i PSOE nie jest możliwa i obie formacje, aby budować większość, uciekają się do koalicji z ugrupowaniami regionalnymi. A te w zamian oczekują kolejnych kompetencji (w szczególności Kraj Basków i Katalonia), co coraz bardziej osłabia królestwo. Umowa Sancheza z Puigdemontem obejmuje np. przekazanie Barcelonie „całości kompetencji” w sprawie migracji, choć Moncloa (siedziba premiera) zarzeka się, że nie chodzi o kontrolę granic czy przyznawanie azylu.

Carles Puigdemont nie tylko zostanie ułaskawiony, ale będzie mógł wrócić do działalności politycznej

Jednak powiązana z Radą Europy Komisja Wenecka twierdzi, że ustawa o amnestii jest zgodna z zasadami państwa prawa. Puigdemont zobowiązuje się w niej także do podjęcia starań o przeprowadzenie legalnego referendum niepodległościowego w oparciu o artykuł 92 hiszpańskiej konstytucji.

Ta zaś stwierdza, że takie głosowanie może zostać przeprowadzone tylko w całym kraju i to w oparciu o decyzję króla na wniosek premiera po uzyskaniu większości głosów w parlamencie. Pod takimi warunkami Katalonia nie ma szans wybicia się na niepodległość. Dla wielu radykalnych katalońskich nacjonalistów to nie Sanchez zdradził Hiszpanię, ale Puigdemont Katalonię.

Kto kogo ograł? Premier szefa rządu regionalnego Katalonii Carlesa Puigdemonta, który zorganizował nielegalne referendum niepodległości w 2017 roku, czy odwrotnie, przebywający w Brukseli zbieg lidera umiarkowanej, lewicowej PSOE? – Pewne jest to, że i jeden, i drugi kierowali się w znacznym stopniu prywatą. Co do reszty zgody nie ma – mówi mi Goyo, znajomy dziennikarz z jednego z głównych dzienników kraju, który woli nie podawać nazwiska, tak zaogniana jest debata w tej sprawie.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala