Zapytaliśmy jednego z obecnych na miejscu posłów, Witolda Tumanowicza, co politycy próbowali osiągnąć. - Staramy się nie dopuścić do eskalacji tego zamieszania, bo to nikomu nie służy, na pewno nie sprawie rolniczej i ludziom, którzy tu się zgromadzli - odparł Tumanowicz, w Ruchu Narodowym pełnomocnik ds. wyborów.
- My przede wszystkim jako posłowie tutaj chcemy pilnować tylko, aby nie doszło do jakiejś tragedii, żeby nie doszło do sytuacji, w której dojdzie do eskalacji tego konfliktu - oświadczył poseł. Pytany, jak protestujący rolnicy i funkcjonariusze policji reagują na apele, polityk Konfederacji odpowiedział, że "na razie jest w miarę spokojnie". - Ale chodzi o to, żeby nie było sytuacji, która by zaogniła ten stan rzeczy - mówił.
Policja apelowała do zebranych rolników o rozejście się. Protestujący zignorowali te wezwania. - To nie jest rozwiązanie, wezwanie do rozejścia się, w sytuacji, kiedy rolnicy przyjechali tutaj na protest to nie jest rozwiązanie żadnego problemu - skomentował w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Tumanowicz podkreślając, że rolnicy mają prawo protestować, ponieważ "zostali pokrzywdzeni przez politykę poprzedniego i obecnego rządu". - Apele policji o rozejście się tutaj na pewno nie pomogą - dodał.
Przed godz. 16:00 warszawska policja poinformowała, że "trwa zauważalny odpływ uczestników manifestacji sprzed siedziby Sejmu i z al. Ujazdowskich".